Czas
Złoty skarbiec nauki


Bartosz Jankowski

Stosunki polsko - litewskie
w latach 90 XX wieku
(Fragment)


Autor pracy magisterskiej Bartosz Jankowski - jest referentem w Starostwie Powiatowym w Kościanie.

Praca magisterska została obroniona na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w roku 2002 na Wydziale Nauk Społecznych - Instytut Nauk Politycznych i Dziennikarstwa pod kierunkiem prof. dr hab. Włodzimierza Malendowskiego.


Wspólna przeszłość, która dziś może dzielić lub łączyć.

Przeszłość i historia w mniej lub bardziej bezpośredni sposób kształtują teraźniejszość i przyszłość. Prawidłowość tę możemy zaobserwować zarówno w życiu poszczególnych jednostek, jak i w życiu całych narodów i państw. Nie można w sposób racjonalny i procentowy określić tego, w jaki sposób historia poszczególnych państw i narodów wpłynęła na ich współczesny obraz. W każdym przypadku wpływ ten jest uzależniony od wielu indywidualnych czynników, kształtujących współczesną tożsamość narodową poszczególnych nacji. Przede wszystkim uzależniony jest od wagi przypisywanej przez współczesnych konkretnemu zdarzeniu historycznemu, a także od jego położenia w bardzo często nieświadomie ukształtowanym, swoistym "narodowym rankingu" najważniejszych wydarzeń historycznych i od kształtowanej i odziedziczonej po poprzednich pokoleniach narodowo-subiektywnej interpretacji poszczególnych faktów historycznych. To wszystko sprawia, że jeszcze trudniejszą, prawie niemożliwą zdaje się być odpowiedź na pytanie, w jak znacznym stopniu wspólna przeszłość kształtuje i wpływa na współczesne relacje międzypaństwowe i międzynarodowe. Z pewnością nie pomylimy się jednak stwierdzając, że wpływ ten jest znaczny.

W dziejach polskich najlepszym potwierdzeniem i dowodem wzajemnego przenikania i oddziaływania przeszłości i teraźniejszości, i jego znaczenia w tworzeniu historii narodu są stosunki polsko-litewskie. Ich współczesny obraz bez względu na to czy tego chcemy czy nie, ukształtowany jest przez wspólną tę dalszą i bliższą przeszłość, od której nie da się uciec, odciąć, o której nie można zapomnieć, żyje ona bowiem swoim życiem w świadomości współczesnych Polaków i Litwinów. Wspólna historia, łącząca w sobie zarówno pozytywne i negatywne wydarzenia, tworzyła i zbudowała zbiorową świadomość historyczną współczesnego polskiego i litewskiego narodu. Można wyróżnić dwa główne elementy, procesy historyczne, opierając się na które ta świadomość została zbudowana. Pierwszym z nich są losy powstawania i trwania Rzeczypospolitej Obojga Narodów, w którym to punktem zwrotnym, najważniejszym, mającym największe znaczenie i wywierającym największe skutki było zawarcie w 1569 r. unii lubelskiej. Drugim zaś, jest proces dziewiętnastowiecznego kształtowania i odradzania się współczesnego narodu litewskiego, którego konsekwencją było powstanie w dwudziestym wieku niepodległej Litwy.

Niestety, zbiorowa historyczna świadomość Polaków i Litwinów budowana na gruncie i w oparciu na te same, następujące po sobie procesy historyczne nie jest identyczna. Odmienność ta wynika bowiem z różnic w postrzeganiu i interpretacji tych samych zdarzeń i faktów historycznych przez obie nacje. Różnice te istniały od początku współpracy polsko-litewskiej, jednak ich charakter i znaczenie dla wzajemnych stosunków zmieniał się w zależności od punktu widzenia i potrzeb poszczególnych jednostek, grup społecznych i od okresu historycznego, w którym tej interpretacji i ocen dokonywano. I tak w pierwszym etapie dziejów polsko-litewskich do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów w 1795 r. różnice w interpretacji faktów historycznych wynikały z odmiennego postrzegania charakteru i celu wspólnych relacji w ramach jednego państwa. Natomiast w dziewiętnastym i na początku dwudziestego wieku były skutkiem i konsekwencją wykorzystywania wspólnej historii jako narzędzia w budowaniu nowoczesnego litewskiego i polskiego społeczeństwa. Jednym słowem polsko-litewską historię zdominowały i stworzyły różnice. Przed zawarciem unii lubelskiej i do ostatnich dni Rzeczpospolitej Obojga Narodów różnice w poglądach na wspólną przyszłość. Natomiast po jej upadku i na początku dwudziestego wieku różnice w ocenach wspólnej przeszłości.

Od czternastego do osiemnastego wieku osią sporów między Litwinami, a Polakami była odmienna wizja współpracy obu narodów. Upraszczając należy stwierdzić, że przez całe czterysta lat współpracy głównym celem Litwinów była chęć zachowania za wszelką cenę swojej politycznej podmiotowości i narodowej tożsamości. Pragnęli związku z Polską, w którym byliby równorzędnym partnerem. Takie stanowisko Litwinów można dostrzec już od początku współpracy z Koroną Królestwa Polskiego, którą zapoczątkowano 14 sierpnia 1385 r. podpisaniem aktu unii w Krewie. Na mocy której, Jagiełło w zamian za rękę królowej (króla) Jadwigi i koronę polską zobowiązał się m. in. do przyjęcia chrztu i wprowadzenia kultu w obrządku łacińskim na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, do odzyskania utraconych przez Litwę i Polskę ziem oraz do "przyłączenia Wielkiego Księstwa Litewskiego do Polski1. Punktem sporu, najpierw politycznego, a później historycznego, stała się sama treść aktu unii. A konkretnie niejednoznaczny zapis dotyczący zjednoczenia państw. Na jego mocy bowiem Jagiełło "obiecał ziemie swoje Litwę i Ruś do Korony Królestwa Polskiego na trwałe przyłączyć" - "applicare" (terras suas, Lituanie et Russiae coronae Regni Poloniae perpetua applicare), gdzie słowo "applicare" mogło oznaczać zarówno przyłączyć, ale także włączyć2. Ta wieloznaczność jednego słowa stworzyła warunki do odmiennej wręcz sprzecznej, uzależnionej od punktu widzenia i interesów, interpretacji aktu unii, co stwarzało możliwości powstawania prawno-ustrojowych sporów w przyszłości. Polacy stali bowiem na stanowisku, że słowo to oznacza inkorporację Wielkiego Księstwa Litewskiego do Korony, Litwini zaś zgodnie z linią swojej polityki, że tylko zjednoczenie, z jednoczesnym zachowaniem podmiotowości i odrębności politycznej. Należy zauważyć, że takie stanowisko Litwinów na samym początku nie było jednoznaczne, a ukształtowało się na gruncie konfliktu powstałego między Jagiełłą, a jego kuzynem Witoldem. Jak pisze Juliusz Bardach; "Analiza aktu w Krewie potwierdza pogląd, że początkowo Jagiełło z braćmi wyobrażał sobie realizację połączenia Litwy z Polską w postaci inkorporacji"3. Witold natomiast będąc przeciwnego zdania, już po zawarciu unii, doprowadził, w obronie niezależności Litwy, do zbrojnego buntu, w wyniku którego na mocy tzw. Ugody ostrowieckiej z 1392 r. objął pełnię władzy w Wielkim Księstwie Litewskim4. Jej kompromisowy charakter wynikał z niezmiennego stanowiska Jagiełły wobec samej idei unii, który mimo litewskiego sprzeciwu i braku jednomyślności widział potrzebę jej trwania i pamiętał o nadrzędnych celach, dzięki którym doszło do jej zawarcia.

W tym miejscu należy dodać, że unia została zawarta nie tylko dzięki wielu zbiegom okoliczności, takim jak choćby wygaśnięcie w Polsce piastowskiej i andegaweńskiej dynastii, ale przede wszystkim dzięki woli politycznej obydwu narodów, wynikającej z zewnętrznej i wewnętrznej sytuacji geopolitycznej. Sprowadzającej się głównie do wspólnej walki z Zakonem Krzyżackim, Wielkim Księstwem Moskiewskim, a także do chęci wspólnego zagospodarowania ziem ruskich i rozwoju kontaktów handlowych5. Jak podkreśla prof. Marceli Kosman "Można powiedzieć (...) jedno: porozumienie Krakowa z Wilnem w 1385 r. świadczyło o mądrości politycznej jego uczestników a zwłaszcza inicjatorów"6. Dla Litwinów było ponadto kontynuacją, zapoczątkowanej przez koronację Mendoga w 1253 r. na króla Litwy i jego chrzest w obrządku łacińskim w 1251 r., prozachodniej polityki państwowej. Po zawarciu ugody ostrowieckiej Witold okazał się jednak niezbyt lojalnym partnerem Korony. W zamian za obietnicę pomocy w walkach z Tatarami i Rusią w 1398 r. odstąpił Zakonowi Krzyżackiemu Żmudź. Jednak na szczęście w bitwie z Tatarami pod Worsklą w 1399 r. poniósł klęskę i z powrotem zaczął z nadzieją spoglądać w kierunku Polski. Zacieśnienie kontaktów między dwoma państwami przypieczętowała kolejna unia wileńsko-radomska zawarta w 1401 r. Jest ona dowodem kompromisu nadal panującego między Jagiełłą, a Witoldem. Witold, w jej świetle, pozostawał nadal Wielkim Księciem (Magnus Dux), panującym dożywotnio nad politycznie samodzielną Litwą, ale panował pod zwierzchnictwem króla Władysława, który odtąd nosił tytuł Najwyższego Księcia (Supremus Dux).

Na dalsze zacieśnianie współpracy nie trzeba było długo czekać. Dwanaście lat później w 1413 r. zewnętrzne zagrożenie ze strony Zakonu Krzyżackiego jeszcze bardziej zbliżyło litewską Pogoń i polskiego Orła. Zawarto unię w Horodle, która jest najlepszym dowodem tego, że najlepiej i najtrwalej, mino znacznych różnic kulturowych, społecznych, czy językowych mogą złączyć wspólni wrogowie. Unia ta stała się na przeszło półtora wieku podstawą więzi miedzy Polską, a Litwą. Ostatecznie potwierdziła polityczną samodzielność i podmiotowość Wielkiego Księstwa. Ponadto ustalała także, że po śmierci Witolda Litwini w porozumieniu z Koroną dokonają wyboru nowego władcy, oraz, że wszystkie istotne dla dwu stron sprawy będą omawiane wspólnie. Unia zapoczątkowała także ustrojowe zmiany na Litwie, wprowadzając na wzór polski niektóre instytucje i urzędy państwowe, np.: starostów, kasztelanów, wojewodów. Ponadto na jej mocy w poczet polskiej szlachty zostało przyjętych i obdarowanych polskimi herbami czterdzieści siedem bojarskich, katolickich rodzin. Jednak należy podkreślić, co jest bardzo ważne, że wzory polskie nie były ślepo przenoszone, kopiowane na grunt litewski. Jak podkreśla litewski historyk Edvardas Gudavičius "...polskie instytucje i ich prerogatywy stały się przykładami do naśladowania. Określiły one w zasadniczym stopniu rozwój litewskiego modelu państwowego, jednak ich przyjęcie i zastosowanie odbywało się zawsze przy uwzględnieniu racji i potrzeb litewskiej elity politycznej. To zaś warunkowało wyraźny, a jednocześnie łagodny zwrot, celowe, ale starannie dopasowane do posiadanych możliwości naśladownictwo"7. Taka postawa jest niewątpliwie dowodem tego, że Litwini i na tym polu pragnęli zachować własną niezależność.

Jest rzeczą oczywistą, że akt z 1413 r. nie rozwiązał wszystkich problemów stojących na drodze do budowy trwałego związku między obydwoma państwami. Potwierdził jednak, już kolejny raz to, że chęć budowy tego związku nie była narzucona siłą, ale wynikała ze społecznie akceptowanej potrzeby współpracy. Potwierdzeniem tej społecznej akceptacji jest trwanie unii przez następne dziesięciolecia, mimo jej formalnego wygaśnięcia, wraz ze śmiercią jej niekwestionowanego ojca, króla Władysława. Po jego śmierci na tronach obsadzono jego synów, w Wilnie Kazimierza, a w Krakowie Władysława, a potem także wnuków: Jana, Aleksandra, Zygmunta.

W tym miejscu należy zauważyć, że pierwsze dziesięciolecia niełatwej przecież przyjaźni nie tylko stały się podstawą dalszej politycznej współpracy, ale także stały się gruntem, na którym wyrosły późniejsze stereotypy. Najlepszym przykładem na to, jak od początkowej różnicy zdań może dojść, wraz z upływem czasu, do powstania nie dającego się wyrugować z narodowej świadomości stereotypu w naszej historii są postacie króla Władysława Jagiełły i księcia Witolda. W tym przypadku bezdyskusyjną podstawą do ich powstania były fakty historyczne, a mianowicie prowadzona przez nich polityka. Jest rzeczą najzupełniej oczywistą, że Jagiełło, prowadząc swoją ugodową, w rozumieniu swych rodaków, politykę wobec Polski, mimo wielu pozytywnych jej skutków, nie mógł zaskarbić sobie miłości i wdzięczności szlachty litewskiej. Przedstawiciele stanu szlacheckiego, obarczając go odpowiedzialnością za całokształt polityki Wielkiego Księstwa zaczęli utożsamiać go z jej negatywnymi skutkami. Mając z jednej strony "złego" księcia Władysława, Litwini zaczęli szukać oparcia w człowieku mającym inną wizję przyszłości ich państwa. Wizję, w której, jak tego chcieli, Litwa będzie nadal podmiotem, samodzielnie podejmującym decyzje, a nie przedmiotem decyzji podejmowanych przez innych. Człowieka, reprezentującego podobny sposób myślenia nie musieli długo szukać, odnaleźli go w "zbuntowanym" Witoldzie. W tym miejscu nie miały większego znaczenia motywy kierujące polityką Witolda, tj. przede wszystkim chęć zdobycia przez niego władzy na Litwie dla siebie i tylko dla siebie, ani to, czy obawy przed zarzucaną Jagielle polityką polonizacyjną były uzasadnione. Najważniejsze było to, że Witold miał różną od Jagiełły wizję litewskiej przyszłości, i że próbował ją realizować. Różnice w ocenie obu postaci z biegiem lat i w związku ze zmieniającymi się okolicznościami zaczęły się pogłębiać. Witold, obrońca litewskiej tożsamości, już w szesnastym stuleciu był przez Litwinów powszechnie uważany za litewskiego patriotę, za symbol litewskości. Dzięki czemu w historiografii litewskiej "dorobił" się przydomku "Wielki", a czasy jego zaczęto określać złotym wiekiem. W Drugim Statucie Litewskim z 1566 r." Witolda (...) przedstawiono (...) jako wyzwoliciela Litwy (...), najwybitniejszą postać, Jagielle zostawiając miejsce w gruncie rzeczy pozytywnie ocenianego władcy w ogólnym szeregu władców Litwy"8. Polacy, jak łatwo się domyśleć mięli inną wizję historii, dlatego doszło do swoistej dyskusji. I tak w wydanej w siedemnastym wieku "Historii Litwy" Wojciecha Wijuka Kojałowicza, w której wpływ polskiego sposobu myślenia jest bardzo widoczny. Jagiełło "wysuwa" się przed swojego kuzyna, który już nie jest apostołem Żmudzi, a ponadto nie wygrywa bitwy pod Grunwaldem, która jest już tu tylko polską victorią. Prowadzona przez wiele lat polemika historyczna, w gruncie rzeczy niegroźna, swoje apogeum osiągnęła w dziewiętnastym wieku, gdzie jej główne wątki posłużyły do tworzenia nacjonalistycznej propagandy i do utrwalania się groźnych stereotypów. Czołowy przywódca młodych litewskich, dziewiętnastowiecznych nacjonalistów, twórca litewskiej tożsamości narodowej Simonas Daukantas w "Czynach dawnych Litwinów i Żmudzinów" przyznawał Witoldowi centralne miejsce w całej historii narodu, przedstawiał go "jako wyzwoliciela Litwy od Polaków, sprowadzonych przez Jagiełłę"9. A w "Historii żmudzkiej" pisał: "Nigdy Litwa nie była ani większa, ani poważniejsza, niż kiedy Witold panował, mąż pilny, przebiegły i żądny władzy"10. Poprzez propagowanie takich poglądów na początku dwudziestego wieku "w wizji historycznej kraju Jagiełło był wcieleniem zdrady (...) i zapoczątkowanego upadku, Witold natomiast - wielkości dziedzictwa historycznego"11. Światopogląd Litwinów ukształtowany przez dziewiętnastowieczną demagogię doprowadził w dwudziestym wieku do farsy. Litwini w 1934 r., w pięćset lat po śmierci króla Władysława urządzili mu w Koszedarach proces, podczas którego obwinili go za wszelkie narodowe nieszczęścia i wymazali go ze swej historii, Witoldowi Wielkiemu zaś stawiali pomniki12. To wydarzenie pozwala uzmysłowić sobie jak wielki wpływ ma historia, subiektywna wizja własnej historii, w kształtowaniu narodowej świadomości. Jest przykładem tego jak mocno mogą się w zbiorowej pamięci utrwalić kształtowane przez pokolenia, przedstawiające rzeczywistość w sposób uproszczony i schematyczny, stereotypy. Stereotypy, w tym konkretnym przypadku, niestety, żywe do dzisiaj. Na Litwie w zamku w Trokach obok Giedymina, Olgierda, Kiejstuta i Witolda próżno szukać portretu Jagiełły, nie mówiąc już o późniejszych monarchach wspólnego państwa13. Oczywiście nie oznacza to wcale, że Polacy w utrwalaniu negatywnych stereotypów nie są bez winy. Polocentryczną wizję własnej historii przedstawili na taśmie filmowej. W nakręconych w 1960 r. "Krzyżakach" Aleksandra Forda, delikatnie mówiąc zbagatelizowali znaczenie Litwinów, a przede wszystkim Witolda w bitwie pod Grunwaldem, którą w filmie Jagiełło wygrał sam. Jak wspomina Tomas Venclova, film wzbudził na Litwie wielkie zainteresowanie, ale stał się również przyczyną powstania wielu skrajnych poglądów, w świetle których ponownie odżyły litewskie obawy przed polskim rewizjonizmem. Emocje były tak wielkie, że gdy jeden z uczestników publicznej dyskusji, chciał uspokoić nastroje stwierdzając, iż w zasadzie nie ma żadnej różnicy kto w filmie Forda zwyciężył pod Grunwaldem, bo i tak obaj byli Litwinami, to spotkał się z powszechną krytyką, został zbesztany i zakrzyczany14.

Historię tego stereotypu, powstałego, w gruncie rzeczy, z tak błahych przecież powodów, można by niejako przełożyć na całą polsko-litewską historię i jej dramaty. Właśnie poprzez takie zjawiska i elementy stała się ona tak trudną do zrozumienia i do pozbawionej emocji oceny. Niewątpliwie jednak dyskusja na jej temat współczesnych Polaków i Litwinów może bardziej zbliżyć niż oddalić. A z nadzieją w przyszłość, pozwalają patrzeć choćby takie poglądy jak ten, dotyczący Jagiełły i próby zrozumienia jego znaczenia w historycznej świadomości Polaków, a wyrażony przez Gintarasa Beresnevičiusa: "Dopiero kiedy zobaczyłem sarkofag Jagiełły i poczułem, z jaką uczciwością i szacunkiem Polacy mówią o Jagielle, zdałem sobie sprawę, kim on jest dla Polski. To oś jej historii. On, a nie Piastowie czy Mieszko. Sarkofag Króla to dla Polski fundament fundamentów. To jednocześnie wieczny puls Litwy w samym sercu Polski"15.

Wracając jednak do historycznej chronologii należy wspomnieć o fakcie, który miał miejsce ponad półtora wieku po zawarciu unii w Horodle. W Lublinie, w 1569 r. doszło do najważniejszego wydarzenia w całych dziejach polsko-litewskich kontaktów, do zawarcia unii realnej między Koroną Królestwa Polskiego, a Wielkim Księstwem Litewskim. Głównymi aktorami długiego procesu, który doprowadził do tego wydarzenia była szlachta. "Aż do lat sześćdziesiątych XVI wieku inicjatywy w kierunku zacieśnienia związku Polski z Litwą wypływały z reguły od strony polskiej"16. Inicjatywa Polaków wynikała z prostego faktu. Mianowicie szlachta polska, która już w piętnastym wieku wyodrębniła się ze społeczeństwa jako samodzielny stan, potrafiła wywierać większy wpływ na życie polityczne w swoim kraju, niż Litwini w Wielkim Księstwie Litewskim. Wpływ ten przejawiał się choćby w postulowanym przez szlachtę od lat trzydziestych szesnastego wieku szlacheckim programie egzekucji praw i dóbr, w którym obok propozycji przeprowadzenia wielu ustrojowych reform jedno z najważniejszych miejsc zajmował postulat zacieśnienia związków polsko-litewskich. Litwini zaś, "obudzili" się dopiero za panowania Zygmunta Augusta, kiedy to brać szlachecka dostrzegła w unii szansę na uniezależnienie się od oligarchicznie sprawującej władzę magnaterii. Po prostu Litwinów skusiła możliwość posiadania tych samych i takich samych, przywilejów i praw politycznych z jakich korzystali i jakimi cieszyli się, od dłuższego czasu, Polacy. Jest rzeczą oczywistą, że to "przebudzenie" nie spotkało się z entuzjastycznym poparciem litewskiej magnaterii. Początkowo również nie popierał go dziedziczny, wierny promagnackiej polityce swych przodków, władca Litwy, Zygmunt August. Ale to właśnie dzięki jego woli, i jego politycznej metamorfozie, w wyniku której na sejmie piotrkowskim w 1562 r. "zerwał" odwieczny sojusz z magnaterią i poparł reformatorskie postulaty polskiej szlachty, proces zjednoczenia uległ przyspieszeniu. Także na Litwie w tym samym roku "... szlachta zgromadzona na sejmie obozowym pospolitego ruszenia litewskiego pod Witebskiem, zawiązała konfederację i uchwaliła (13 sierpnia) akt, który jej posłowie (...) zawieźli do obecnego w Wilnie króla. W akcie tym skonfederowani zwracali się do Zygmunta Augusta, "aby król jm. złożyć raczył sejm wspólny z pany Polaki i unia, aby była w jedności. Najwięcej dla dwóch przyczyn, to jest dla obierania jednego pana (...) i dla jednej a wspólnej obrony, abyśmy spólnie sejmowali praw i wolności z nami za równo jednakich używali"17. Potwierdzili jednocześnie swoją starą polityczną linię, bowiem "... akt wypowiadał się (...) w sposób zupełnie jasny, że unia nie może oznaczać zniszczenia odrębności Litwy. Szlachta litewska życzyła sobie wspólnoty politycznej z Polską, lecz pod żadnym pozorem nie godziła się na wcielenie swojej ojczyzny do korony"18. Przy tak pozytywnym nastawieniu monarchy i szlachty zawarcie unii było tylko kwestią czasu. Przyspieszyło je również wiele dalszych ustrojowych zmian na Litwie, np.: utworzenie sejmików ziemskich w 1565 r., czy nadanie Litwie przez monarchę, będącego kodyfikacją prawa Drugiego Statutu Litewskiego w 1566 r., a przede wszystkim zrzeczenie się w 1564 r. przez króla swych praw do sukcesji na Litwie i przekazanie ich na rzecz polskiej Korony, czego nawiasem mówiąc Litwini nie mogli mu wybaczyć, woleliby, aby przekazał je im. Nie bez znaczenia była także sytuacja międzynarodowa. Kolejny już raz obie strony zbliżyło do siebie zagrożenie zewnętrzne. Tym razem płynące ze strony Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, które pod panowaniem Iwana IV Groźnego zaczęło proces "zbierania i łączenia ruskich ziem", ziem, których przecież większość znajdowała się w granicach litewskich. Do zakończenia procesu zjednoczeniowego doszło na sejmie lubelskim w 1569 r.

Sejmy, bowiem Polacy i Litwini nadal obradowali jeszcze osobno, w zasadzie zaczęły już obradować w grudniu 1568 r. Przez cały czas obrad starano się wypracować kompromis między unitarną, (Polacy), a federacyjną (Litwini) wizją przyszłego państwa. Zanim się to powiodło to Litwini nie usatysfakcjonowani przebiegiem obrad 1 marca 1569 r. opuścili Lublin. Ta obstrukcja i dezaprobata ze strony ziomków nie spodobała się Zygmuntowi Augustowi, który aby zmusić ich do powrotu, wbrew interesom litewskiej magnaterii, w kolejnych dekretach przyłączył do Korony: Podole, Wołyń i Kijowszczyznę. Decyzja ta zaskoczyła panów litewskich, ale zgodnie z przypuszczeniami króla spotkała się z przychylnością szlachty zamieszkującej te ziemie, której przedstawiciele zaczęli powracać do Lublina. Nie widząc innego wyjścia, cały sejm litewski, ale bez znaczniejszych magnatów z początkiem czerwca wznowił obrady. Na rezultat wspólnych prac nie trzeba było długo czekać. Pierwszego lipca 1569 roku, w piątek, Zygmunt August dokonał zaprzysiężenia aktu unii "lubelskiej" i tym samym zapoczątkował nowy rozdział w dziejach dwóch państw i narodów. W akcie zapisano: "Iż już Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie jest jedno nierozdzielne i nierożne ciało, a także nierożna jest jedna a spolona Rzeczpospolita, która się z dwu państw i narodów w jeden lud zniosła i spoiła. A temu obojemu narodowi, żeby już wiecznymi czasy jedna głowa, jeden pan i jeden krol spolny rozkazywał(...). Sejmy i Rady ten oboj naród ma zawsze mieć spolne koronne pod krolem polskim, panem swym"19. Mimo tego zapisu, który w gruncie rzeczy tworzył jedno państwo Litwini osiągnęli kompromis, nie stracili swojej podmiotowości. Stało się tak dlatego, że "zapis o niepodzielnym i jednolitym ciele państwa miał charakter deklaratywny i w istocie został zanegowany przez dalsze paragrafy umowy zachowujące dualizm państwowy"20. Znalazły się w nich zapisy o tym, że Litwini zachowują nadal nazwę swojego państwa, własny system prawa sądowego, skarb, wojsko, urzędy.

Kronikarz, cytowany przez Jasienicę zanotował: "Nigdy w dziejach odrębne narody nie zawarły trwalszego ślubu przy mniejszym zastosowaniu nacisku. Stało się to wedle życzenia setek tysięcy, z ujmą tylko dla garści uprzywilejowanych i dla ich pychy"21. Wbrew pozorom Polacy i Litwini nie rzucili się sobie w objęcia, byli delikatnie mówiąc nieufni wobec siebie. Czego najlepszym dowodem są słowa Prokopa Bartłomiejowicza: "miłujmy się jak bracia, a każdy swego pilnuy..."22. Ponadto Litwini nigdy Polakom nie wybaczyli strat terytorialnych, które postrzegali jako największą swoją przegraną i klęskę. "W końcu lipca 1569 roku wojewoda wileński i kanclerz wielki litewski nazwał unię " pogrzebem, a zgładzeniem na wieczne czasy wolnej, a udzielnej Rzplitej niegdy Wielkiego Księstwa Litewskiego"23. Najwięcej pretensji jednak mieli do Zygmunta Augusta. W liście pisanym 15 lipca 1572 r. do Radziwiłła Rudego, a więc już po śmierci króla czytamy: "Pan Nasz (...) nie miał ani kropli polskiej krwi, jeno litewską i włoską. Ale to, że otrzymał polskie wychowanie, Litwa bardzo boleśnie odczuwa i, jeśli się Bóg nie zmiłuje, jeszcze odczuwać będzie"24. I odczuwała przez następnych dwieście lat. We wzajemnych relacjach nie było większych zmian niż przed unią. Polacy chcieli rozumieć ją i widzieli w niej akt zjednoczenia obu państw, a Litwini zaś podkreślali, że Rzeczpospolita Obojga Narodów to związek dwóch niezależnych, samodzielnych, równych wobec prawa państw i narodów. Co ciekawe do rozbiorów Rzeczpospolitej nigdy, za wyjątkiem przypadku z 1655 r., kiedy to w czasie "potopu szwedzkiego" książę Janusz Radziwiłł przyłączył Wielkie Księstwo Litewskie do Szwecji, sama idea unii nie została podważona25. Przywiązanie do tej idei i do federacyjnego ustroju państwa było tak wielkie, że gdy w tekście Konstytucji 3 Maja, zgodnie zresztą z poglądami króla Stanisława I Augusta, który opowiadał się za unitarnym ustrojem państwa, nie znalazła się nazwa Rzeczpospolita Obojga Narodów, a jedynie Polska to Litwini chcąc reform ustrojowych poparli ją, ale już 20 października tego samego roku zgłosili protest. W ich imieniu marszałek konfederacji litewskiej Kazimierz Nestor Sapieha przekazał sejmowi dokument o nazwie Zaręczenie Wzajemne Obojga Narodów. W akcie tym, jak się później okazało był to już ostatni akt wydany wspólnie przez Polskę i Litwę, a traktujący o ustroju kraju, który ze względu na potrzebę kompromisu, uzyskał poparcie króla, potwierdzono jeszcze raz dualistyczny model państwa i zagwarantowano polityczną suwerenność i równość Wielkiego Księstwa w relacjach z Koroną Polską26.

Niestety twórcom reform nie było dane długo cieszyć się swoim sukcesem. Niecałe cztery lata później w 1795 r. po upadku państwa, po jego trzecim rozbiorze i po abdykacji Stanisława I Augusta, realizacja wielkiej idei unii jagiellońskiej, choć nadal żywa w umysłach ludzi nie była już możliwa. Rozpoczął się nowy wiek i etap w historii dwóch narodów. Wiek dziewiętnasty, w który Polacy i Litwini wkraczali "jako sprzeczający się od czasu do czasu bracia"27, a opuścili jako najzagorzalsi wrogowie. Wiek, w którym powstały dwa odrębne narody, w którym nacjonalizm zwyciężył nad tradycją długoletniej współpracy. Powodów, dla których tak się stało, jest wiele i nie sposób je wszystkie wyjaśnić. Głównie wiążą się one z przeszłością i z pewnym jej paradoksem. Mianowicie ze zjawiskiem polonizacji, która to pod koniec stulecia stała się powodem do dyskusji i do konfliktu, z którego narodziły się nacjonalistyczne stereotypy.

Litwini przez cały czas, obawiając się o swoją tożsamość, sprzeciwiali się prawno-ustrojowemu zjednoczeniu. Zjednoczenie takie jednak nastąpiło, niejako "tylnymi drzwiami", ale nie na płaszczyźnie prawno-ustrojowej, a kulturalnej. W jego wyniku, jak pisze Vincas Trumpa "... dwa całkowicie rożne etnicznie narody zbliżyły się do siebie do tego stopnia, że ich wzajemne relacje łatwiej opisać terminami ze sfery cielesności niż z języka prawniczego, (...) stawały się coraz bardziej "jednym ciałem" i "jednym narodem", jak się tego domagała unia lubelska; ciało to zaś coraz bardziej stawało się Polską, a naród - polskim narodem"28. Działo się tak dlatego, że kultura polska, stojąca w czternastym wieku na wysokim poziomie, była dla Litwinów po prostu atrakcyjna.

I odegrała taką rolę wobec Litwy, jaką w dziesiątym wieku kultura niemiecka wobec Polski. Przekazywana za pośrednictwem Polski zachodnia "cywilizacja oddziaływała i była przyjmowana jako sposób życia, z którego wynika pojmowanie także samego życiai jego poszczególnych dziedzin"29, ponadto była utożsamiana z prestiżem. Poza tym tej dobrowolnej polonizacji sprzyjało to, że już od dawna Litwini mieli kontakt z kulturą słowiańską, ruską. Było tak dlatego, że większość mieszkańców księstwa to byli Rusini.

W związku z tym już w czternastym wieku to ruski, a nie litewski był językiem oficjalnym państwa. Mówiła w nim nie tylko szlachta i magnateria, ale także, np.: była w nim prowadzona korespondencja kancelarii księcia Witolda. "Polska kwitnie łacinoju, Litwa kwitnie rusczynoju"30, głosiło czternastowieczne powiedzenie. To też, aby zapobiec dalszemu zrusczaniu, Litwini nie tylko przyjęli chrzest z rąk Polski, ale tak chętnie się polonizowali.

Proces ten był wiec naturalną konsekwencją rozwoju społeczeństwa litewskiego.

I choć Litwini zdawali sobie z tego sprawę to nie sprzeciwiali się temu zjawisku. W liście księcia Janusza Radziwiłła z 1615 r. do brata Krzysztofa, hetmana polnego czytamy: "Aczem sam Litwinem się urodził i Litwinem umrzeć mi przyjdzie, jednak idioma polskiego zażywać w ojczyźnie naszej musimy"31.

W kształtowaniu się narodowej świadomości Litwinów doszło bowiem do kolejnego paradoksu. Litwinem był ten kto mieszkał w Wielkim Księstwie Litewskim, niezależnie czy jego pochodzenie było polskie, litewskie, białoruskie, czy jakiekolwiek inne. Polakiem zaś był mieszkaniec Rzeczpospolitej Obojga Narodów, niezależnie od tego, czy mieszkał w Koronie czy na Litwie. Tedy mieszkaniec Wielkiego Księstwa Litewskiego był Litwinem, jednocześnie będąc Polakiem. Potwierdzenie takiego stanu rzeczy odnajdujemy u Adama Mickiewicza, jak pisze Gintaras Beresnevičius jedynego Litwina, któremu wybaczamy jego polskość32. Mickiewicz oddając nastroje narodowościowe panujące na początku dziewiętnastego wieku w Księgach Pielgrzymstwa pisał: "Litwin i Mazur bracia są:; czyż kłócą się bracia o to, iż jednemu na imię Władysław, drugiemu Witold? Nazwisko ich jedne jest: nazwisko Polaków"33. Mało tego, polskość Wielkiego Księstwa Litewskiego w pierwszej połowie dziewiętnastego stulecia była tak żywa i naturalna w świadomości jego mieszkańców, że proces polonizacji nadal trwał. Sprzyjała temu choćby przymusowa rusyfikacja. Litewski stał się językiem zakazanym, wobec czego większość szlachty czytała i modliła się po polsku. Po polsku, także upatrując w tym podniesienia swego statusu społecznego, zaczęło mówić po zniesieniu pańszczyzny litewskie chłopstwo. Przekładało się to na działania polityczne, w powstaniu listopadowym wszyscy walczyli o wspólną Polskę. Czego dowodzi, np. akt wybuchu powstania: "Chcemy i za swą powinność uważamy stworzyć wespół z Polską jeden naród i siłę, i jedną się kierować konstytucją"34.

Proces ten pewnie trwałby dalej, gdyby nie młodzi wykształceni, pochodzący z chłopstwa Litwini, którym zaczęło zależeć na współczesnym litewskim narodzie. Powstający na Żmudzi ruch lituanistyczny postanowił odbudować swój naród i budować świadomość narodową w oparciu na zachowany litewski język i kulturę". Jego pionierzy przekształcając kulturę ludową w narodową, litewską i, co trzeba podkreślić litewskojęzyczną, (...), zwrócili się przeciw wszechobecnej kulturze polskiej. Potępili związek z Polską, którą obciążyli winą i za klęskę polityczną i polskojęzyczny kształt swojej kultury"35. Narbutt w swojej "Historii narodu litewskiego", na grobie Zygmunta Augusta "łamał" swoje pióro, bowiem wraz z jego śmiercią, w jego rozumieniu, dobiegał kres historii Księstwa Litewskiego36. Wspominany już Daukantas pisał o wtargnięciu Polaków na Litwę, o wykorzystywaniu Litwinów przez Polaków i o ich przymusowej polonizacji37.

Początkowo Polacy bagatelizowali cały problem. Uważali go za przejaw młodzieńczego buntu. Dla Warszawy Litwa była tylko odległą prowincją, a dążenia nacjonalistyczne, które tolerowano, traktowano jako regionalizm. Sytuacja zmieniła się, gdy litwomani zaczęli monopolizować historię Wielkiego Księstwa Litewskiego i gdy oficjalnie, na przykład na łamach wydawanego w Prusach po litewsku, od lat osiemdziesiątych, czasopisma "Auđra" (Jutrzenka), zaczęto negować polskość Litwy i całą wspólną przeszłość, a ludzi zaczęto dzielić, kierując się etnologią na prawdziwych, mówiących po litewsku Litwinów i tzw. "spolonizowanych". Nawiasem mówiąc pogląd, że Litwę zamieszkują nie Polacy, a spolonizowani Litwini będzie odgrywał dużą rolę w polityce narodowościowej Litwy niepodległej w pierwszej połowie dwudziestego wieku. Taki podział społeczeństwa wymusił na mieszkańcach byłego księstwa potrzebę samookreślenia i polaryzację społeczeństwa, co przyspieszyło rozwój nacjonalizmu i ułatwiło powstawanie, i utrwalanie stereotypów.

Spór zaostrzył się, gdy przestał być li tylko narodowościową przepychanką i dyskusją a stał się w czasie pierwszej wojny światowej politycznym i międzynarodowym konfliktem. Każda ze stron miała w tym czasie dwie koncepcje odbudowy niepodległości. Litewskie można by nazwać koncepcjami Litwy kulturalnej i Litwy cywilizacyjnej. Według pierwszej z nich "granice kulturalnej Litwy wyznaczała mowa litewska. (...) Litwa powinna stać się ściśle narodowa, zdominowana zdecydowanie przez Litwinów,(...) monoetniczna" 38.

Według tej drugiej koncepcji, koncepcji cywilizacyjnej Litwa miała być państwem demokratycznym, wielonarodowym i wielokulturowym. Niestety na gruncie powstałych w XIX wieku stereotypów, mówiących o przymusowej polonizacji, wynarodowieniu, i dzięki utrwalonym już nacjonalistycznym poglądom, zwyciężyła ta pierwsza. W Polsce również istniały dwa różne poglądy na temat wizji przyszłej współpracy. Najogólniej rzecz biorąc pierwsza z nich, kojarzona z nazwiskiem J. Piłsudskiego, sprowadzała się do odbudowania, jeszcze żywej w umysłach ludzi, idei unii jagiellońskiej w postaci federacji niepodległych państw. Druga, odpowiadająca poglądom Romana Dmowskiego sprowadzała się do postulatu odrodzenia Rzeczpospolitej w granicach sprzed 1772 r., czyli sprzed pierwszego rozbioru, bez uwzględnienia niepodległościowych dążeń powstałych na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego w XIX wieku trzech narodów.

Po zakończeniu wojny, gdy przyszedł czas na politykę, obie strony usztywniły swoje stanowiska. Polacy zgadzali się na powstanie niepodległej Litwy, ale tylko w jej ścisłych etnograficznych granicach, czyli bez Wilna. Litwini natomiast nie tylko nie wyobrażali sobie Litwy bez Wilna, ale także wysunęli pretensje wobec Lidy, Grodna, Suwałk i Białegostoku, gdzie byli mniejszością. W tym miejscu należy dodać, że według spisu ludności z 1897 r., w Wilnie Litwini stanowili 2% ludności, a Polacy 31%39. W pierwszych latach powojennych, 1919 - 1920 Wilno i Wileńszczyzna, które stały się w stosunkach polsko - litewskich przysłowiową iskrą na beczce prochu, ukoronowaniem i ucieleśnieniem stereotypów i wzajemnych urazów przechodziły z rąk do rąk. I tak, pod koniec wojny, w grudniu 1917 r., pod panowaniem Niemców, Litwini ogłaszają niepodległość i powołują Litewską Krajową Radę (Tarybę). Niemcy jednak jej nie uznają. Zmieniają zdanie i w obliczu klęski; zgadzają się na ogłoszenie przez Litwinów niepodległości, dzieje się to 16 lutego 1918 r. Mimo początkowych, udanych rozmów Litwini powołują pierwszy rząd dopiero jesienią, już po klęsce Niemiec. W grudniu, gdy rząd litewski przeniósł się do Kowna, Polacy na krótki czas zajęli Wilno, musieli jednak uciekać przed Armią Czerwoną. Podobna sytuacja powtórzyła się w kwietniu 1919 r., gdy Polacy ponownie, po pięciu dniach walki zajmują Wilno i Wileńszczyznę, ale i tym razem muszą się wycofać przed naporem zmierzającej w kierunku Warszawy, niosącej Europie wielkie hasła Rewolucji Październikowej, Armii Radzieckiej. Która to w swej łaskawości, za możliwość przemarszu przez terytorium Litwy obiecała Litwinom nie tylko Wilno, ale nawet Suwałki.

Sytuacja Polaków na arenie międzynarodowej uległa poprawie po sierpniowym zwycięstwie J. Piłsudskiego nad bolszewikami w 1920 r.. Wtedy to J. Piłsudski nie wyobrażając sobie Polski bez Wilna decyduje się na przeprowadzenie zakamuflowanej pod nazwiskiem gen. Ł. Żeligowskiego aneksji miasta. W wyniku tzw. "buntu Żeligowskiego", przeprowadzonego 8 października 1920 r. Już następnego dnia całe Wilno, wraz z Wileńszczyzną znalazło się pod polskim panowaniem. Tym samym zrodził się największy punkt niezgody między Polską, a Litwą, który zdominował cały okres międzywojenny.

Charakter tych stosunków w znakomity sposób oddaje fotografia z okładki książki Piotra Łossowskiego pt.: "Stosunki polsko-litewskie 1921-1939", wydanej w Warszawie w 1997 r.. Znajduje się na niej zniszczony, porośnięty trawą tor kolejowy. Ten tor w wymowny sposób symbolizuje polsko-litewską więź, kiedyś tak mocną, ugruntowaną w przestrzeni geopolitycznej, a w okresie międzywojennym zniszczoną, jakby zaoraną, ale mimo wszystko jeszcze widoczną.

Nie jest bowiem prawdą, jak powszechnie się dziś sądzi, że po zajęciu przez Polskę Wilna wszelkie kontakty między państwami zostały zerwane. Wręcz przeciwnie "dla Polski sprawa stosunków z Litwą była ważna. Był od niej uzależniony pomyślny rozwój współpracy z pozostałymi państwami bałtyckimi, czy nawet w ogóle aktywność polska w regionie Bałtyku.(...) Można śmiało powiedzieć, że sprawy litewskie zabierały znacznie więcej czasu i uwagi , aniżeli mogłoby to wynikać z rozmiarów i faktycznej siły sąsiada litewskiego.

Dla Litwy stosunki z Polską były problemem numer jeden w polityce zagranicznej. (...) Mając na względzie stosunki z Polską, rząd litewski kształtował swoją strategię bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, szukając pomocy i oparcia w Niemczech i Związki Radzieckim"40

Jest natomiast prawdą, że po zajęciu przez Polaków Wilna bardzo trudno było nawiązać jakiekolwiek stosunki. Polacy pragnęli prowadzić rozmowy z Litwinami, i budować przyjazne, sąsiedzkie relacje, tylko w oparciu na istniejące status quo. Litwinom natomiast zależało na jego zmianie, a przede wszystkim na umiędzynarodowieniu całego problemu. "Usztywnienie polityki Kowna wobec Warszawy stało się dogmatem. Uważano, że rząd, który zrzekłby się Wilna nie utrzymałby się ani dnia przy władzy. Antypolskość ześrodkowana wokół sprawy Wilna stała się racją nadrzędną"41.

W rozwiązaniu konfliktu nie pomogła nawet Liga Narodów. Rokowania w sprawie uregulowania stosunków między obydwoma państwami prowadził belgijski delegat Paul Hymans, który 20 maja i 3 września 1921 r. przedstawił, odrzucone zresztą przez obie strony, dwa plany. Pierwszy z nich zakładał m. in., że "oba państwa uznają wzajemnie swoją suwerenność, ale i wspólne interesy. Granica między Polską a Litwą pozostawi Wilno po stronie litewskiej, zaś Suwałki i Grodno po stronie polskiej. Litwa będzie się składać z dwóch kantonów autonomicznych: kowieńskiego i wileńskiego, które będą miały analogiczny charakter do kantonów szwajcarskich.(...) Język litewski i język polski będą językami urzędowymi w całym państwie, zaś mniejszości narodowe uzyskają pełnię praw". Drugi był bardziej atrakcyjny dla Litwinów. "Litwa nie miała już być państwem federacyjnym, zaś okręg wileński miał stanowić tylko kanton autonomiczny w jej składzie"42.

W wyniku braku porozumienia sejm Litwy Środkowej (fikcyjnego państwa powstałego po "buncie gen. Żeligowskiego"), 8 stycznia 1922 roku, podjął decyzję, na mocy której przyłączono na trwale Wilno i pozostałe zajęte terytorium do Polski. Po tym fakcie Józef Piłsudski w Wilnie mówił: "... przez cześć dla przeszłości przez szacunek dla krwi wspólnie przelanej, dzisiaj w dzień wielkiego triumfu, triumfu polskiego, który tak gorąco tu wszyscy odczuwają, nie mogę nie wyciągnąć przez kordon nas dzielący do tych tam w Kownie, którzy może dzień dzisiejszy, dzień naszego triumfu uważają za dzień klęski i żałoby. Nie mogę nie wyciągnąć ręki, nawołując do zgody i miłości. Nie mogę nie uważać ich za braci"43.

J. Piłsudski nie mylił się. Dzień przyłączenia Wilna do Polski był dla Litwinów dniem narodowej tragedii i żałoby. Przez większą część dwudziestolecia międzywojennego stosunki między dwoma państwami, mimo wielu podejmowanych prób negocjacji i rozmów były trudne, napięte i praktycznie nie istniały. Co więcej nie miały oficjalnego charakteru, gdyż Polska i Litwa, państwa przez czterysta lat tworzące jedno państwo nie utrzymywały stosunków dyplomatycznych. Sytuacja ta uległa zmianie na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej, ale zmiana ta, poprawa wzajemnych relacji była z jednej strony wynikiem międzynarodowej sytuacji politycznej, a z drugiej polskim naciskiem na stronę litewską.

W nocy 11 marca 1938 roku na granicy polsko-litewskiej został zastrzelony Stanisław Serafin, żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza. Realizując twardą linię polityki ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, dążącego do zawarcia oficjalnych stosunków z Litwą, Polska wystosowała do rządu litewskiego ultimatum, w którym zażądała bezwarunkowego ustanowienia stosunków dyplomatycznych w terminie do 31 marca 1938 roku. Sejm litewski w obliczu silnej polskiej i międzynarodowej presji, nie mając innego wyjścia milcząco, bez głosowania przyjął polskie ultimatum. Był to niewątpliwie najczarniejszy dzień w litewskiej historii. Polska osiągnęła sukces, nawiązała stosunki z Litwą na swoich warunkach, nie było to jednak zwycięstwo, którym mogła się długo cieszyć, wzajemne relacje nie zdążyły się umocnić i utrwalić, gdyż rok później, 1 września 1939 roku w wyniku hitlerowskiej agresji Polska straciła suwerenność, a Litwa 3 sierpnia 1940 roku została przyłączona do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Utrata niepodległości i późniejsza sowiecka okupacja nie zabiła starych urazów, wzajemnej niechęci, braku zaufania i stereotypów. Przetrwały one do upadku ZSRR i do powtórnego odrodzenia się, w dwudziestym wieku niepodległej Republiki Litewskiej i Rzeczypospolitej Polskiej.

Przesłanie końca dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku dla dzisiejszych Polaków i Litwinów jest jedno. Oba narody powinny robić wszystko, aby nienawiść tamtych lat nigdy się nie odrodziła. W tym celu trzeba najpierw odfałszować historię, historię obciążoną poważnymi grzechami, ze strony polskiej "grzechem zawłaszczenia", wspólnej z polską litewskiej historii, ze strony litewskiej "grzechem świadomego zapomnienia" o tej wspólnej historii. Trzeba o to walczyć wspólnie, przede wszystkim dlatego, że granice między historią, a współczesnością w przypadku polsko-litewskich relacji są zatarte i co więcej dlatego, że historię tych dwóch narodów, wspólną historię można spotkać codziennie na ulicach miast, wspólnych miast polsko-litewskiej historii, Krakowa, Wilna, Lublina.

Polacy i Litwini powinni walczyć ze stereotypami, które zdominowały ich historyczną świadomość, a które odziedziczyli po minionych stuleciach współpracy i mimo wszystko przyjaźni. Litwini ze stereotypem związanym z obawą przez utratą Wilna i Wileńszczyzny, z obawą przed wszystkim co polskie. Polacy zaś muszą się wyzbyć swoich resentymentów, swojego sentymentalnego, romantycznego sposobu patrzenia na Wilno i Litwę. Opisując Wilno powinni robić to słowami z Przeglądu Wileńskiego z 1921 roku: "Czyje tedy jest Wilno? Każdy kto je kocha jak umie i chce dlań pracować, ma prawo nazywać je swoim, i to w dosłownym tego wyrazu brzmieniu. Tak, każdy pojedynczo, a jednocześnie nawet jakaś grupa, licząca swych członków na setki tysięcy, nie ma prawa moralnego nazywać Wilna swoim w sensie wyłączającym od wspólnoty innych. Faktycznie Wilno nie jest wyłącznie ani polskim, ani litewskim, ani białoruskim, ani żydowskim, ani jakimś innym... Prawdziwy obywatel Wilna, naszym zdaniem ująłby swój stosunek doń tak: "Całe Wilno jest moje i wszelkie narodowości w nim zamieszkałe mają równe do niego prawa. Żadna narodowość sama nie wyraża całej myśli i całej prawdy mojego Wilna"44. Duch tolerancji płynący z tych słów powinien być żywy także dzisiaj i powinien odnosić się do każdego miejsca i miasta na świecie. Oczywiście dopóki żyją ludzie, którzy na własnej skórze doświadczyli braku polsko-litewskiego porozumienia nie będzie to łatwe. Mimo wszystko warto się starać, aby dzisiaj, gdy Polacy i Litwini stoją u bram Unii Europejskiej, której przyjaźń i międzynarodowa tolerancja jest podstawą, troska o wzajemną przyjaźń, zrozumienie i szacunek była szczególna, tym bardziej, że żadne europejskie narody nie mają tak wielu wspólnych kart historii zapisanych dobrowolnie złotymi literami. Jest to bezcenny posag, który Polska i Litwa po prostu mają, i który może, jeśli oba narody tylko zechcą, pomóc im w przyszłości. Jak powiada Sigitas Jegelevičius: "trzeba pochylić głowę przed starą, dawno wypowiedziana prawdą: te dwa państwa mogą normalnie egzystować tylko będąc razem. Słowo razem nie znaczy, że chodzi o zawiązanie nowych sojuszy czy odtworzenie starych związków z czasów unii. "Razem znaczy tutaj przyjazne współżycie dwóch wolnych, demokratycznie rządzonych państw europejskich, współżycie na prawach dobrych stosunków sąsiedzkich, rozwiązywanie wszelkich powstających problemów w zgodzie i obopólnym zrozumieniu. Tym bardziej, że dobre stosunki międzypaństwowe Litwy i Polski są dobrą gwarancją spokoju dla całego regionu wschodniego Bałtyku, a tym samym punktem oparcia przed możliwymi w przyszłości intrygami ze Wschodu"45. Żeby tak mogło się stać mieszkańcy obydwu państw powinni się na nowo poznać i na własnej skórze przekonać się, że stereotypy nie są prawdziwe, że Litwini to nie Rosjanie i, że litewski to nie rosyjski. Przyjaciół trzeba szukać blisko, trzeba odnowić stare przyjaźnie tym bardziej, że jak podkreśla Gintaras Beresnevičus: "... Niemiec czy Amerykanin może się nami interesować, ale nigdy nas nie pokocha"46.


Przypisy:

1 Szerzej J.Bardach, Od aktu w Krewie do Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów ( 1385-1795 ), w: Unia Lubelska i tradycje integracyjne w Europie Środkowo-Wschodniej., pod red. J. Kłoczowskiego, P. Krasa, H. Łaszkiewicza, Lublin 1999, s. 13.

2 H. Wisner, Cezury i lata. O stosunkach polsko-litewskich raz jeszcze, w: Tematy polsko-litewskie, Historia-Literatura-Edukacja., pod red. R.Traby, Olsztyn 1999, s. 30. J. Bardach, dz. cyt., s. 13.

3 Tamże, s. 13.

4 Unie polsko-litewskie, Encyklapedia Szkolna Historia,Wrocław 1993, s. 647.

5 Tamże, s. 647.

6 M. Kosman, Polska- Litwa, w: Polska i jej nowi sąsiedzi (1989-1993), praca zbiorowa, Poznań-Toruń 1994, s. 45.

7 E. Gudavičius, Geneza polskiego fenomenu kulturowego na Litwie, w: Pozostawione Historii, Litwini o Polce i Polakach., pod red. K. Korzeniewskiej, V. Sirutavičiusa, Kraków 1999, s. 28.

8 E. Gudavičus, Między kultem a rzeczywistością: rozważania o postrzeganiu Witolda Wielkiego w historiografii i społeczeństwie litewskim, w: Tematy polsko-litewskie, Historia-Literatura-Edukacja., pod red. R. Traby, Olsztyn 1999, s. 58.

9 Tamże s. 59.

10 Tamże s. 59.

11 Tamże s. 61.

12 Zob. M. Kosman, dz. cyt., s. 47.

13 T. Venclova, Litwo, ojczyzno nasza, w: Tematy polsko-litewskie, Historia-Literatura-Edukacja., pod red. R. Traby, Olsztyn 1999, s. 145.

14 Tamże s. 146.

15 G. Beresnevičius, Odkryć Polskę, w: Pozostawione Historii, Litwini o Polsce i Polakach, dz. cyt., s. 147.

16 J. Bardach, dz. cyt., s. 16.

17 Tamże s. 18

18 P. Jasienica, Polska Jagiellonów, Warszawa 1986, s. 335.

19 P. Jasienica, tamże, s. 337.

20 B. Makowski, Unia lubelska w ujęciu historyków litewskich XX wieku, w: Unia Lubelska i tradycje integracyjne w Europie Środkowo-Wschodniej., pod red. J. Kłoczowski, P. Kras, H. Łaszkiewicz, Lublin 1999, s. 49.

21 P. Jasienica, dz. cyt. s. 345.

22 D. Kuolys, "Miłujmy się jak bracia, a każdy swego pilnuy...", w: Pozostawione Historii, Litwini o Polsce i Polakach., dz. cyt., s. 9.

23 Tamże, s. 9.

24 Tamże, s. 12.

25 Więcej na ten temat zobacz: Z. Wójcik, Przejawy separatyzmu na Litwie w XVII wieku, w: Unia Lubelska i tradycje integracyjne w Europie Środkowo-wschodniej., pod red. J. Kłoczowskiego, P. Krasa, H. Łaszkiewicza, Lublin 1999, s. 13. s. 100 oraz J. Urwanowicz, Zagrożenia dla unii w XVII i XVIII wieku, w: Unia Lubelska i tradycje integracyjne w Europie Środkowo-wschodniej, tamże s. 95.

26 Szerzej J. Bardach, dz. cyt., s. 26-30.

27 P. Subačius, O tym jak wymyślono heretyka. Kilka uwag na temat retoryki nacjonalizmu litewskiego, w: Pozostawione Historii, Litwini o Polsce i Polakach., dz. cyt., s. 73.

28 V. Trumpa, W poszukiwaniu modelu historii Litwy XIX wieku, tamże, s. 42.

29 E. Gudavičius, Geneza polskiego fenomenu kulturowego na Litwie, tamże, s. 28.

30 T. Venclova, dz. cyt., s. 150.

31 J. Tazbir, Unia lubelska z perspektywy dnia dzisiejszego, w: Unia Lubelska i tradycje integracyjne w Europie Środkowo-wschodniej., pod red. Jerzy Kłoczowskiego, Paweł Krasa, Hubert Łaszkiewicza, Lublin 1999, s. 131.

32 G. Beresnevičius, dz. cyt. s. 147.

33 A. Mickiewicz, Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego, Warszawa 1986, s. 80.

34 V. Trumpa, dz. cyt., s. 45

35 H. Wisner, Wokół koncepcji przeszłości i przyszłości, w: Unia Lubelska i tradycje integracyjne w Europie Środkowo-Wschodniej., dz. cyt., s. 124.

36 T. Venclova, dz. cyt., s. 148.

37 P. Subačius, dz. cyt., s. 75.

38 T. Venclova, dz. cyt., s. 154.

39 R. Miknys, Wilno miasto wielonarodowe i punkt zapalny w stosunkach polsko-litewskich, w: Tematy polsko-litewskie, Historia - Literatura - Edukacja, dz. cyt. s. 91.

40 P. Łossowski, Stosunki polsko-litewskie 1921-1939, Warszawa 1997, s. 6.

41 Tamże, s. 28.

42 Tamże, s. 15 i 19.

43 "Kurier Poranny" z 22. 04. 1922, cyt. za: J. Piłsudski, Pisma-mowy-rozkazy, Warszawa 1933, t. 1, s.255-260, cyt. za: Cz. Miłosz, Wyprawa w dwudziestolecie, Kraków 2000, s. 39.

44 Wat, Wilno, "Przegląd Wileński", nr 5-6, z 08.12.1921, cyt. za: Cz. Miłosz, tamże, s. 27.

45 S. Jegelevičius, Odpowiedzialność historyków i ich możliwości, "Więź" 1991, nr 10, s. 97.

46 G. Beresnevičus, dz. cyt. s. 148


Nasz Czas 5 (594)