Robert Mickiewicz

Komentarz tygodnia
Od "tiurmy i sumy nie zarekajsia"

Czas na arenie politycznej płynie nieco inaczej niż w życiu powszednim. Miniony rok polityczny w odróżnieniu od tego normalnego minął nie o północy z 31 grudnia na 1 stycznia, a nieco później - 5 stycznia 2003 roku o godzinie 20. 00, gdy zamknęły się lokale wyborcze i komisje zaczęły liczyć głosy, aby następnego ranka przewodniczący Głównej Komisji Wyborczej mógł ogłosić werdykt jaki wydali mieszkańcy Litwy dla głównych kandydatów wyborów prezydenckich.

5 stycznia upłynął nam nie tylko ten kolejny rok polityczny, ale zamknął się także kolejny etap w dziejach naszego kraju i kolejne polityczne dziesięciolecie, jakie upłynęło od ogłoszenia w 1990 roku niepodległości. I chodzi tu nie tyle o to, że na kolejne pięć lat, wybrano nowego przywódcę państwa, ale, co jest znacznie ważniejsze, wkraczamy w zupełnie nową dla siebie polityczną rzeczywistość. W państwie i społeczeństwie zaczął się etap zmian od systemu postsowieckiego w kierunku systemu europejskiego.

Oczywiście, dzisiaj zdecydowana większość naszego społeczeństwa jeszcze nie odczuwa skutków tych posunięć, ale te zmiany to już raczej tylko kwestia czasu i to czasu już zupełnie nie tak odległego, jak wielu się może wydawać. Miejmy tylko nadzieję, że będą to raczej zmiany ewolucyjne, a nie kolejna niech nawet i pokojowa rewolucja. U nas na Litwie niestety tak się nieszczęśliwie składa, że niemal każde kolejne pokolenie jest wystawiane na próbę poprzez tą czy inną rewolucję, kardynalną i zazwyczaj brutalną zmianę systemu.

Lecz, by zachować resztki tego poświątecznego nastroju, nie mówmy o rzeczach smutnych. W tym nowym 2003 mamy już przecież dwie kategorie naszych współobywateli, którzy na swojej skórze doświadczyli samych przyjemności od tych jeszcze tylko bardzo mglistych dla większości, zmian na lepsze. Pierwsza grupa, która odczuła te zmiany prawdę mówiąc nie tyle na skórze ile w pełni tego słowa znaczeniu na własnym żołądku to: złodzieje, zabójcy, oszuści, gwałciciele, aferzyści i wszyscy inni, którzy odsiadują swe wyroki za popełnione przestępstwa w litewskich więzieniach i zakładach poprawczych. Z kolei druga grupa szczęściarzy, którzy poczuli bliskość Unii Europejskiej na własnych portfelach to urzędnicy pracujący w centralnych instytucjach państwowych.

Ustawodawstwo Unii Europejskiej stanęło murem w obronie żołądków lokatorów naszych więzień. Według europejskich norm, odżywianie więźniów w naszym kraju nie można nazwać inaczej jak naruszeniem praw człowieka, a jak wiadomo w świecie cywilizowanym człowiekowi krzywdy robić nie można. Więc więzienna bałanda jaką serwowano w litewskich "lokalach" za kratami i która była niewątpliwie, oprócz samego pozbawienia wolności, jednym z elementów wymierzonej przez sąd kary, w nocy z 31 grudnia 2002 roku na 1 stycznia 2003 roku przeszła do historii.

Jak opowiedziała mi kucharka jednego z wileńskich więzieni, prosząca z wiadomych powodów, o nie podawanie nazwiska: "Za te kilka lat jak pracuję w więzieniu napatrzyłam się tu na różne hece, ale takiego "cyrku" jeszcze nie widziałam. Mięso, ryba, mleko, twaróg, sery białe, sery żółte, owoce, warzywa, sałatki, każde danie powinno być serwowane osobno, porcje muszą odpowiadać europejskim normom, nie daj Boże mniej albo nie w takim zestawieniu. Każdego dnia powinno być nowe menu. Do tychczas nawet słowo takie "menu" w naszych ścianach nie było używane, z dnia na dzień więźniowie jedli te same dania. Na drugie najczęściej ryba albo śledzie, żadnego mleka, mięsa, serów i wszystkich innych dzisiejszych "frykasów". U nas w kuchni kobiety między sobą mówią, że szeregowych strażników, którzy pilnują całą tę publikę i dostają za to po 800 - 900 litów miesięcznie, chyba nie stać tak trzy razy dziennie karmić swe rodziny."

Z kolei w departamencie więziennictwa mówią, że inspektorzy z Unii regularnie będą pilnować, aby w więzieniach skrupulatnie przestrzegano praw żołądka naszych kryminalistów. Jak się mówi ... bez komentarza.

Jedyne co można byłoby tu jeszcze udokładnić to to, że "towarzystwo", które doznało dobroci od Zjednoczonej Europy na pewno pała gorącą chęcią tej Europie odpowiednio "odwdzięczyć się". Tajemnicą poliszynela jest fakt, że szczególnie młodsi "mieszkańcy" naszych miejsc odosobnienia intensywnie uczą się języków obcych państw UE i uważnie studiują tamtejsze kodeksy karne.

Co się tyczy drugiej grupy, która już korzysta ze standardów zbliżonych do Europejskich, czyli naszych szanownych urzędników, to tutaj sytuacja jest zupełnie odwrotna. Na ile wiadomo, by polepszyć ich sytuację materialną żadnego obcego nacisku nie trzeba było. Wszystko zrobiono wyjątkowo własnymi wewnętrznymi siłami i z własnej inicjatywy (przecież mogą, kiedy chcą). Jeżeli ktoś z czytelników nie zrozumiał, to mowa idzie o tegorocznym budżecie Republiki Litewskiej, który przewiduje kolejny wzrost wynagrodzeń dla urzędniczej braci. Rząd, który przedstawiał Sejmowi budżet 2003 roku, motywował podwyżki dla urzędników tym, że nasze wejście do UE będzie potrzebowało coraz bardziej wykwalifikowanych urzędników i te "nędzne" dwa razy powyżej średniokrajowej czyli około 2600 Lt, jakie dostają dzisiaj "słudzy narodu" to żadna zachęta do pracy dla wysoko wykwalifikowanej kadry. Aby człowiek dobrze pracował powinien odpowiednio zarabiać, no i zgodnie z decyzją Sejmu na pewno będą zarabiać. Miejmy nadzieję, że pracować właśnie będą nie tylko dobrze, ale i uczciwie nie stwarzając sytuacji, gdy do wysokich gaż trzeba będzie dodawać opisane wyżej "europejskie" menu z mundurową eskortą. Bo jak mówi wypróbowane życiem rosyjskie przysłowie "od tiurmy i sumy nie zarekajsia".

Co się tyczy reszty współobywateli, nie należących do dwóch powyższych kategorii, to na własny dobrobyt będziemy musieli zarabiać raczej tradycyjnie - ciężką sumienną pracą, nie oczekując specjalnie na hojne noworoczne dobrodziejstwa. Zresztą, jak pokazuje dotychczasowe doświadczenie krajów należących do Unii Europejskiej, to swój obecny dobrobyt, którego im tak zazdrościmy i do którego dążymy, zawdzięczają właśnie uczciwej pracy, czego również wymagają od krajów kandydackich.

Nasz Czas 3 (592)