Teresa Oleszkiewicz,
członek RN PPL

Elity i lud

Gdybym nie znalazła w swojej pocztowej skrzynce artykułów autorstwa Lucyny Dowdo "Łyżka dziegciu do przedwyborczej beczki miodu" i "I przedwyborcze kłamstwa socjaldemokratów", może bym o tym i nie pisała. Lecz jak tu nic nie napisać, przecież nasi autorzy tyle włożyli starań, by przed wyborami oczerniać innych.

Aż dziw bierze ile starań zrobiono! Nawet po kilka razy przedrukowano ten sam artykuł do 3-ch polskich czasopism. A później odkserowano i rozniesiono po domach. Naprawdę tyle pracy i kłopotów. A tak naprawdę czy wiedzą tacy autorzy jak L. Dowdo, Zabiełowicze, Szoty, Szturmowicze i im podobni cokolwiek o codziennym życiu tego prostego ludu, który im poprzez głosowanie wybiera miękkie krzesełka, daje dobre wynagrodzenie? A co otrzymują od swoich wybrańców w zamian? Ponieważ jesteśmy polską mniejszością na Litwie, to musielibyśmy dbać o swoje prawo i własne sprawy wspólnie, a nie dzieląc się na elitę, która wzięła władzę w swoje ręce, pozostawiając ludzi na pastwę losu. Nie ma co narzekać na Litwinów, jeżeli do Polaków - biurokratów nie możliwie jest dopukać się. Zaczynając od starostwa i władz rejonu, i kończąc powiatem wileńskim, gdzie pracuje Balcewicz. Tu rządzą nie socdemy, a "swoi". Po przeczytaniu tego metrowego artykułu, aż źle mi się zrobiło.

Chciałabym przytoczyć kilka faktów, z którymi spotykam się w życiu codziennym. Wiemy, że najboleśniejszym problemem jest zwrot ziemi. Ludzie po prostu są wyczerpani, lecz znikąd nie mogą otrzymać pomocy, a nawet konkretnej informacji.

Pomóżcie więc szanowni awepelowscy wybrańcy narodu, a nie pocieszajcie swoim populizmem. Sprawujecie władzę już 7 lat, będziecie spoczywać na laurach jeszcze 4 lata. Na ostatnim wiecu, którym tak szczyci się Tomaszewski, o zwrocie ziemi już mówiono tylko półgłosem. Gdy z rekomendacji stanowisko zastępcy naczelnika powiatu zajął Balcewicz, to akcjonariusze obiecali, że teraz z ziemią sprawy będą załatwione. On obiecał nawet, że do akcji włączą się starostowie, którzy są wyznaczeni od AWPL i są gospodarzami w każdej gminie. A jak jest w rzeczywistości? W agrarnej służbie zujuńskiej gminy pracował i nadal pracuje W. Naus, który sprzyjał tylko wybranym. A większość ludzi do dnia dzisiejszego jest krzywdzona.

Trzy kadencje agitowałam za J. Sinickiego, by mieć radnego, do którego można by było zwrócić się o radę. Zawdzięczając mnie otrzymał dobrą posadę, doszedł nawet do wicemera rejonu. Niejednokrotnie zwracałam się z prośbą o radę w sprawie ziemi. Nie chciał na ten temat nawet rozmawiać..

Na oszustwie też był utworzony Związek Rolników Gm. Zujuńskiej, który zainicjował W. Tomaszewski, przewodniczącym tego Związku był M. Jancewicz, który głośno debatował, dopóki on i jego otoczenie otrzymali ziemię tylko dla siebie. Potem przewodniczący i zarząd nie podzielili się naszą ziemią i Związek przestał istnieć.

Nie lepsze sprawy dzieją się i z "łabdarą" - pomocą dla rodzin wielodzietnych. J. S. z 5 - oma małymi dziećmi zwracała się o pomoc do gminy, do rejonu, na koniec zmuszona była zwrócić się do mer Januszauskiene, by otrzymać jakąś pomoc. Pani mer odpowiedziała, że pomoc przysługuje tylko w wyjątkowym wypadku - ze łzami opowiadała kobieta.

Jako wyborca chciałabym spytać czytelników, kto może powstrzymać wyzutych z sumienia i honoru "naszych" urzędników? I kiedy szkalowanie ludzi będzie zaliczane do przestępstw?

Kilka słów o naszej PPL. Ponieważ nasi oponenci cieszą się, że rzekomo ponieśliśmy porażkę, to powiem następująco. Po pierwsze jest to partia młoda. Po drugie nie mamy żadnej władzy i podwładnych, którymi Akcja manipuluje i straszy. Nie mamy tyle finansów, transportu itd., lecz Polska Partia Ludowa stawia nie na ilość, a na jakość. Nie przekupywaliśmy swoich wyborców, nie oszukiwaliśmy ich, a szliśmy do nich z czystym sumieniem. I nam jednak zaufało ponad 5000 wyborców.

Nasz Czas 3 (592)