Robert Szymański

Polska Partia Ludowa
wypełni swoją misję

Czytając gazety podległe, bądź sympatyzujące AWPL, można odnieść wrażenie, że wróciły czasy Związku Sowieckiego, że przed oczyma nie "Przyjaźń", "Magazyn Wileński", "Kurier Wileński", ale "Prawda", "Izwestija", "Trud" z czasów Breżniewa albo Chruszczowa. Tylko że zamiast KPSS stoi skrót literowy AWPL. Jednym słowem "Um, czest i sowiest" naszej epoki.

Ogólna atmosfera artykułów prasowych w tych pismach wygląda jak histeria. Wyzwiska, nieodpowiedzialne, zmyślone i nie mające żadnych dowodów oskarżenia Polskiej Partii Ludowej inaczej niż histerią z pianą na ustach, nazwać nie można. Czyż wszystko to nie przypomina czasem walcowania przeciwników politycznych w sowieckie, stalinowskie czasy? Sami awepelowcy kilka lat temu doznawali takich ataków ze strony litewskich partii i władz państwowych, a teraz sami wzięli się za podobne metody. Jeżeli AWPL jest taka pewna swoich zwycięstw, to po co ta histeria i podśmiewanie nad przegranymi? Ale właśnie w tym i sens, że nie jest tego pewna. Awepelowcy czują jak im ziemia spod nóg odjeżdża, więc histeryzują. Cóż znaczą oskarżenia, że Polska Partia Ludowa jest powiązana z partiami litewskimi, jeżeli sama AWPL jest powiązana właśnie z tymiż partiami. Awepelowcy sami w tajnych umowach i układach za plecami ludności Ziemi Wileńskiej sprzedają naszą ziemię. A ileż jeszcze umów nie wykryto?! Kiedy zostaną wykryte - będzie za późno. Przed nami przecież jeszcze 4 lata rządów AWPL w naszej małej ojczyźnie. AWPL chełpi się swoim zwycięstwem, nazywając je zwycięstwem całej społeczności polskiej na Litwie. No, AWPL zwyciężyła, to prawda. Ale czy społeczność polska zwyciężyła, to będzie widoczne za cztery lata. Na razie to my wszyscy widzimy gorzkie owoce dotychczasowej działalności AWPL. Ludzie AWPL mówią o sromotnej porażce PPL. Ale wszystkie partie kiedyś zaczynały od zera, od małych zwycięstw. Nam tego małego zwycięstwa w postaci 0.06% na razie wystarczy, a działacze AWPL lepiej niech myślą jak będą wypełniać obietnice przedwyborcze. Ludzie im patrzą na ręce, a w przyszłości może powtórzyć się sytuacja, która powtarzała się w wielu krajach. Na przykład na Litwie. Kiedyś chwalone i noszone na rękach partie konserwatystów oraz LDDP zostały znienawidzone przez zwykły lud za mnóstwo afer politycznych i ekonomicznych, aż w końcu utraciły poparcie, po prostu przestano na nie głosować. Zaś małe partie, które dostawały procentowo mało głosów, nabrały sił, zaczęto się z nimi liczyć, bo zostały alternatywą tych spalonych. Polska "Solidarność" również była potęgą, a teraz co z nią? Zaś małe partie już teraz rosną w siłę. Zaślepieni samolubnym szałem awepelowcy dążą do tego samego. A jeżeli komuś za mało przykładów Litwy i Polski może spojrzeć na polityczną sytuację w innych krajach. Rosja, Ameryka, Europa - przykładów dużo. Historia udowodniła, że brak opozycji jest szkodliwy dla jakiego bądź terytorium. Dla każdej władzy potrzebny jest bicz, żeby nie spała. A więc Polska Partia Ludowa w dowolnym wypadku spełni swoją rolę; albo przejmie władzę po skorumpowanej AWPL, albo w gorszym wypadku będzie tym biczem dla tejże. Niepokojące jest to, że od AWPL trąci najzwyklejszym totalizmem. Jakie ma prawo AWPL nazywać opozycję zdrajcami. Zdrajcami bylibyśmy, gdybyśmy nawoływali do zamykania polskich szkół, do zakazu używania języka polskiego, do sprzedaży naszej ziemi nie wiadomo jakim przybyszom, do układów z siłami szkodzącymi naszemu ludowi. Ale PPL właśnie przeciwko temu walczy. Jacyż to wtedy my zdrajcy? Wygląda na to, że grupa ludzi ogłosiła siebie ojcami narodu, świętymi prorokami, robi co chce, bez żadnej kontroli - a wszyscy inni mszą być pachołkami, sługami, tyrać na rządzących. A jeżeli obok zebrała się inna grupa ludzi, która również coś chce powiedzieć, wnieść swój wkład do rozwoju Wileńszczyzny, to już są zdrajcy? Zdrajcy kogo? Kogo Polska Partia Ludowa zdradziła? Co było zdradzone? Kieszeń nuworyszów z AWPL? AWPL sugeruje całemu ludowi Ziemi Wileńskiej, że u władzy ma prawo być tylko arystokracja z AWPL i chyba jeszcze ich dzieci. Nie panowie! Feudalizm skończył się już dawno. Rządziliście bezkarnie, ale teraz trzeba to zmienić. I nic tu nie pomoże wmawianie, że PPL jest jakoby filią jakichś tam wrogich partii. Oby z czasem nie wyszło na jaw, filią jakich partii jest sama AWPL.

W całym normalnym, demokratycznym świecie istnieje system wielopartyjny. I nie ważne czy jest to wielopartyjność w dużym kraju, małym, regionie autonomicznym, czy pewnej grupie etnicznej. Po prostu jednopartyjność niezwłocznie prowadzi do rządów autorytarnych , w końcu do faszyzmu, do ruiny ekonomicznej. Przykłady? Jest ich wiele. Związek Sowiecki, Niemcy hitlerowskie, Irak Muammara Kaddafiego, Iran, kraje regionu Indochińskiego,Kuba, szereg innych krajów, związanych politycznie i ekonomicznie niegdyś, ze Związkiem Sowieckim i mających kiedyś, a w niektórych krajach i do dziś systemy jednopartyjne. Wszystkie one dziś są absolutną ruiną polityczną i ekonomiczną. Te zaś obawy, że społeczność nasza jest za mała na wielopartyjność, nie mają poważniejszych podstaw. Jest tu wiele przykładów innych małych krajów i małych grup etnicznych. Na 150 tys. Turków Cypryjskich jest 7 partii politycznych. Na 26 tys. ludności Republiki San Marino 8 partii. Na 418 tys. ludności Luxemburga 6 partii. Na 23 tys. ludności Liechtensteinu 3 partie. Na 50 tys. ludności Wysp Farerskich 6 partii. Na 30 tys. ludności Gibraltaru 5 partii. Belgijscy Flamandowie mają 5 partii. Autonomiści wyspy Man (W. Brytania) 3 partie. Na 64 tys. ludności Andorry 3 partie. Nas zaś jest 270 tys., więc 2 partie polityczne to żaden podział społeczeństwa. Na odwrót, jak dowodzi doświadczenie innych krajów, wielopartyjność jest motorem postępu społecznego. Warto również zaznaczyć, że w wielu krajach partie mniejszości narodowych mają w tytule właśnie słowo "ludowa".

Nasz Czas 2 (591)