Robert Mickiewicz

Poprzez pracę zdobywać zaufanie ludzi
Jan Adamowicz, kandydat na
radnego w rejonie solecznickim.

Zbliżają się wybory. Powiedzmy Polska Partia Ludowa będzie rządzić czy współrządzić w rejonie solecznickim. O co pana zdaniem należałoby przede wszystkim zadbać w najbliższym otoczeniu?

Dramat polega przede wszystkim na tym, że nasza ludność tyle lat oszukiwana różnymi programami wyborczymi, obojętnością władz na jej potrzeby staje się coraz bardziej pasywna, nie ma zdecydowania i sił, aby jednak co i raz dokonywać zmian, uczyć się domagać realizacji przedwyborczych obietnic. Wielka nasza strata społeczna polega na tym, że ludność rejonu, w większości polska, rozbudzona nadziejami, obietnicami troski o jej los, została zostawiona sama sobie przez rządzących działaczy Akcji, którzy zajęci sobą, dawno zapomnieli o ludziach, działają wyłącznie propagandowo, imitują pracę, zamiast pracować. Dlatego przede wszystkim poprzez pracę trzeba zdobywać zaufanie ludzi, bo tylko razem z nimi, z ich poparcia i z ich udziałem można zmieniać sytuację na lepsze.

A jeżeli mówić o konkretach - ludzie nie mają czym obrabiać ziemię, nie mają sposobu na sprzedaż wyhodowanego bydła, a monopoliści pozwalają sobie na skupywanie mleka w granicach 30 centów za litr. Są to tematy, którymi winny się zająć władze samorządowe.

Pasieki i Turgiele nie mają studzien, bo to wysokie miejscowości.

Mają po jednej wieży ciśnień, które nie są doglądane i w dowolny moment ludzie mogą zostać w ogóle bez wody. Wybudowana kiedyś przeze mnie rezerwowa wieża w Turgielach nie wiedzieć czemu została zburzona. Jeżeli tak będzie nadal - przyjdzie się jak memu dziadowi i ojcowi wozić wodę w beczkach z Mereczanki. Więc i ten temat wymaga uwagi i rozwiązania.

A co ze zwrotem ziemi, czy odzyskali ją ludzie?

Jeszcze nie. W oczekiwaniu na te procesy w niektórych miejscach już wyrósł las. Dziś często się mówi o agroturystyce, tym bardziej, że brzegi pobliskiej Mereczanki są niezwykle urocze. Ale władza zdążyła już to podzielić i wysprzedać dla bliżej nieznanych przyjezdnych, co stanowi jeszcze jeden przykład "troski" o ludzi, o ich przyszłość.

Nasz Czas 47 (587)