Andrzej Simko

Nasze wywiady
Doświadczenie polityka osiagnięte
wytężoną pracą

Wśród wielu kandydatów, ubiegających się o urząd prezydenta, Vytenis Povilas Andriukaitis wyróżnia się nie tylko tym, że potrafi, gdzie trzeba, rozmawiać poważnie i rzeczowo lub z poczuciem humoru. Tego polityka spośród innych kandydatów bardzo wyróżnia jeszcze jedna rzecz, mianowicie jego doświadczenie. V. P. Andriukaitis działa na arenie politycznej już trzynaście lat. Nie na próżno premier Algirdas Brazauskas powiedział o nim, że bezgranicznie ufa V. Andriukaitisowi.

Uwadze Czytelników polecamy wywiad z kandydatem na prezydenta kraju.

- Dlaczego ubiega się Pan o urząd przywódcy kraju?

- Jako kandydata na prezydenta wysunęła mnie Litewska Partia Socjaldemokratyczna. Z wielką odpowiedzialnością ustosunkowuję się do tego stanowiska. Należy też odnotować, że do ubiegania się o fotel prezydenta skłania mnie też doświadczenie, jakie posiadam. Już od trzynastu lat aktywnie uczestniczę w życiu politycznym Litwy. W ciągu tego okresu poznałem dogłębnie życie społeczno-gospodarcze naszego kraju. Obecnie, jako przewodniczący sejmowego Komitetu do Spraw Europejskich widzę, w jakim kierunku powinna zmierzać Litwa w swej polityce zagranicznej.

- Jesteście w koalicji z socjalliberałami, jednakże partnerzy koalicyjni wystawili różnych kandydatów. Co różni Pana i A. Paulauskasa?

- Po pierwsze, jestem socjaldemokratą, nigdy nie zmieniałem ani poglądów politycznych, ani partii politycznych, więc pod tym względem jestem bardziej konsekwentny od A. Paulauskasa. Uważam też, że mam większe doświadczenie polityczne. Powinienem również odnotować, że jako jeden z przywódców Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej posiadam dobre kontakty z socjaldemokratami, cieszącymi się w Europie dużymi wpływami politycznymi, a reprezentując Litwę w Konwencie Europejskim poznałem też liderów innych sił politycznych w Europie. Takie znajomości są bardzo pożyteczne naszemu krajowi.

Prócz tego, posiadam wykształcenie nie tylko medyczne, ale też historyka. Uważam, że studia historyczne, w porównaniu ze studiami w innych dziedzinach, pozwalają lepiej pojmować sprawy polityki wewnętrznej i zagranicznej.

Skoro zaś mowa o koalicji, to mogę powiedzieć, że obie partie czynią wyłącznie pożytek dla naszego kraju. Jednak my posiadamy program, który staramy się zrealizować. Proszę spojrzeć na kwitnące kraje Europy - w większości dobrobyt był i jest tworzony tam, właśnie pod przewodnictwem socjaldemokratów.

- W swych hasłach wyborczych głosi Pan, że nie tyle jest ważne, co się mówi, lecz o wiele ważniejsze jest to, co się robi. Co socjaldemokraci zdołali już zdziałać?

- Najnowszym wydarzeniem jest to, że po raz pierwszy udało się stworzyć i zatwierdzić długoterminową strategię rozwoju Litwy. Wielu polityków mówiło o tym w sposób populistyczny, sypało obietnicami, ale dopiero teraz, gdy socjaldemokraci tworzą w Sejmie większość, wykonano tę pracę. Istotą tej strategii jest to, że wyznaczamy konkretne postępowanie, jak polepszyć życie mieszkańców na Litwie.

I nie są to jakieś nierealne plany. Proszę popatrzeć, rząd pod kierownictwem socjaldemokraty A. Brazauskasa w ciągu roku potrafił zebrać do budżetu prawie o 111 mln litów więcej niż planowano. Wszystkie te pieniądze przeznaczono na ochronę zdrowia i opiekę społeczną, oświatę, rolnictwo.

Inną sprawą jest również to, że zdołaliśmy zwiększyć dochody każdego z nas, ponieważ podnieśliśmy minimum nie opodatkowanych dochodów. Co roku w naszej wspólnej kieszeni znajdzie się prawie 400 mln litów.

Albo emerytury - moją zasadą jest, że emerytury należy stopniowo zwiększać. W tym roku udało się nam to zrobić, sądzę, iż w przyszłości będziemy też zwiększali emerytury.

- Co socjaldemokraci i Pan osobiście myślicie o sytuacji mniejszości narodowych na Litwie?

- Gdybym powiedział, że wszystko jest w porządku, nie miałbym racji. Naturalnie, że są rzeczy, które należy zmieniać. Ale to wszystko jest do poprawienia.

Moim zdaniem i zdaniem sympatyków naszej partii jest to, że podejmując decyzje, które dotyczą wspólnot narodowych, należy koniecznie zasięgać rady członków danej wspólnoty.

Teraz aktualne są sprawy oświaty. Zawsze dążyłem i będę dążyć, aby młodzieży wspólnot narodowych zostały stworzone warunki nauczania języka ojczystego lub w języku ojczystym. Nie mniej ważną sprawą jest też popieranie działalności kulturalnej. Uważam, że łącząc wysiłki państwa, rodziny i Kościoła w tej dziedzinie można wiele zdziałać.

- Czy z powodu nawału pracy nie odczuwają niedogodności z powodu Pana nieobecności pańska małżonka, dzieci?

- Chociaż mam mnóstwo pracy, jednak zawsze znajduję czas dla rodziny. Z żoną, synami i córką zawsze się dobrze rozumiemy. Jestem szczęśliwy stale odczuwając ich poparcie. Naturalnie, jak i każdego człowieka, mnie też niekiedy nawiedza myśl, że lepiej byłoby pobyć z rodziną, ale właśnie po skończowej pracy takie chwile nadchodzą. Sądzę, że ciepłych, ludzkich uczuć nie może zastąpić żadna, nawet najważniejsza praca.

- Dziękuję Panu za rozmowę.

Nasz Czas 45 (584)