Ryszard Maciejkianiec

Naczelny ma głos
Od wielkiego do śmiesznego - tylko krok

W dzisiejszym numerze, na łamach magazynu "Czas" zamieszczamy materiał wyjątkowy, zawiera bowiem wspomnienia Marii Nekanda Trepki nigdzie dotychczas nie publikowane, a dotyczące ludzi wybitnych, obrazujący zapamiętane fragmenty życia z okresu międzywojennego na Litwie - w Kownie i na Laudzie. Za przygotowanie publikacji do druku, za dostarczenie unikalnych archiwalnych zdjęć serdeczne wyrazy wdzięczności należą się muzykolog Juratë Burokaitë.

I na tym właśnie polega znaczenie publicznych publikacji, a szczególnie tych, które ukazują się po raz pierwszy - ubogacają one naszą świadomość i pamięć historyczną w nieznane dotychczas fakty historii, dając również wielką satysfakcję redakcji, że jeszcze jeden fragment naszych dziejów został uratowany od zapomnienia.

Zamieszczony w numerze wywiad z urodzoną wilnianką Elwirą Seroczyńską (z domu Potapowicz) łyżwiarką szybką, mistrzynią świata, mieszkającą obecnie w Polsce, przygotowany przez znaną naszym Czytelnikom Halinkę Buber, stanowi też jeden z fragmentów naszej pięknej i tragicznej historii wileńskiej.

Do tej historii nawiązuje również już zapomniany bezdański epizod wykuwania na Ziemi Wileńskiej niepodległości Polski, kolejna rocznica której przypada w najbliższy poniedziałek 11 listopada.

Dlatego tradycyjnie i nieustannie apelujemy o wspomnienia, nieznane materiały i zdjęcia do "Czasu", dotyczące naszych małych ojczyzn, wybitnych i zasłużonych dla Ziemi Wileńskiej postaci, naszych rodzin i bliskich nam ludzi, aby ich losy, stanowiące charakterystyczny ułamek całości, poprzez publikacje na naszych skromnych łamach i w internecie nie uszły ludzkiej pamięci, zostały przekazane następnym pokoleniom i stały się ponadczasowe.

W rubryce "Z prasy litewskiej" zamieszczamy interesujący list Judity Jagelaitë dotyczący pisowni naszych imion i nazwisk, a pod którym gotowi jesteśmy się podpisać. Tym bardziej, co wielokrotnie podkreślaliśmy, iż prawo do własnego imienia i nazwiska stanowi przyrodzone prawo człowieka, i zniekształcać je czy też zachować niezmienne może tylko i wyłącznie ich właściciel. Inna rzecz, o czym dyplomatom dyskutującym o naszych imionach i nazwiskach możliwie nie jest wiadomo, że w ciągu minionych prawie dziewięciu lat jałowej dyskusji Polacy na Litwie żyli utartym ludzkim trybem - zawierali związki małżeńskie, rodziły się dzieci, otrzymywali dyplomy i dokumenty własnościowe. A ponieważ wszystko to parafowało się zniekształconymi imionami i nazwiskami - przy złej woli biurokracji powrót do normalności nie będzie ani łatwy, ani tani. Przy dobrej - można to zrobić szybko i bezboleśnie. Co innego, że zgodnie z przyzwyczajeniem w obliczu zbliżającego się dziesięciolecia rozmów, oni o nas zadecydują bez nas, podkreślając przy okazji nieustanne zatroskanie o rozwój demokracji, prawa człowieka i mniejszości narodowych.

Wobec zbliżających się wyborów samorządowych dokonujemy coraz to nowych odkryć, niekiedy naprawdę smutnych. Ostatnio radio "Znad Wilii" coraz jedno- znaczniej zaczyna promować awepelowców i nielegalnych "liderów" Związku, których jeszcze przed kilku laty jednoznacznie gromiło. Uważny obserwator za lata propagandowej działalności radia musi dostrzec jedną niezmienną prawidłowość - popierani są ci, którzy osłabiają i rozbijają nasze środowisko, nadają się do manipulacji, żyją z polskości tylko dla siebie i tylko na dziś, bez wizji perspektywy naszego społeczeństwa, bez odpowiedzialności za czyny i słowa.

Za to o niedawno powołanej Polskiej Partii Ludowej z jej realnym programem ratowania Ziemi Wileńskiej od rozkradania i moralnego terroru pod awepelowskimi rządami - ani słowa.

Nie mniej nas zaskakują konserwatyści z partii V. Landsbergisa w rejonie wileńskim, którzy ostatnio czynią wiele, aby u władzy nadal mogła zostać Januđauskienë z Tomaszewskim i ich otoczenie.

Skąd taka zmiana nastawienia, skąd taka przychylność - czyżby za zgodę na przeniesienie do rejonu 23 tys. ha ziemi kosztem osłabiania naszej miejscowej ludności? Chyba nie tylko za to, a za wiele jeszcze innych rzeczy, których oszukiwany i głumiony wyborca jeszcze nie dostrzega.

Ostatnio nas kompletnie zaskoczył "KW", zamieszczając w dniu 25 października br. w rubryce "Polak (przeszłego) roku" portret małpy gorylicy z ogrodu zoologicznego w niemieckim mieście Muennich. Ponieważ konkurs przy nieustającym poparciu prof. M. Jackiewicza jest przeprowadzany wśród czytelników "KW" - ze zdumienia otwarliśmy usta, ciesząc się jednocześnie niezmiernie, że polskie słowo wileńskie dociera również do ogrodu zoologicznego w Niemczech.

Zresztą tak naprawdę po ubiegłorocznym podsumowaniu plebiscytu, kiedy to W. Tomaszewski sam skupił egzemplarze "KW", sam powycinał i zapełnił stosowne kuponiki, sam wysłał je do redakcji ...i stał się człowiekiem - nikogo już nie dziwi, że i gorylica może również brać udział w konkursie.

Nasz Czas 44 (583)