Mgr Alina Savanevičienë (Żygiel)

Współczesne zwyczaje i obrzędy
pogrzebowe na Wileńszczyźnie

Autorka publikacji jest absolwentką Kowalczuckiej Szkoły Średniej. Pracę magisterską obroniła w roku 2002 na Uniwersytecie Pedagogicznym pod kierunkiem dr Krystyny Syrnickiej. Obecnie pracuje jako nauczycielka w Kienskiej Szkole Podstawowej. Ponieważ praca magisterska jest wyjątkowo obszerna i porusza szereg innych tematów, m. in. związanych ze zjawiskami zapowiadającymi śmierć, snami, wierzeniami, dlatego publikujemy tylko niektóre jej fragmenty. Zainteresowanych dogłębnym poznaniem tematu odsyłamy do autorki.


W tradycyjnej kulturze ludowej śmierć była zawsze czymś zwyczajnym i naturalnym. Co więcej, była oczekiwanym zakończeniem działań człowieka "na tym łez padole". W lokalnej, zespolonej wieloma więzami społeczności śmierć była stale obecna. Gdy odchodził jeden z jej członków, było to wydarzenie, które naruszało strukturę zbiorowości. Dlatego cała społeczność miała obowiązek odbycia utrwalonych przez tradycję działań, które miały zapewnić zmarłemu bezpieczne przejście na "tamtą stronę świata". Przewidywana, czasami wręcz oczekiwana śmierć nie była groźna bez względu na cierpienia umierającego, smutek rodziny i przyjaciół. Strach budziła śmierć zła, przede wszystkim samobójcza, ale też nagła, nie dająca umierającemu możliwości "załatwienia" wielu ważnych spraw. Od nagłej a niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie - zwracamy się do Boga w codziennej modlitwie. Tradycyjna kultura od wieków dysponowała sztuką dobrego umierania. Śmierć dobra - to gdy człowiek mógł się do niej przygotować duchowo i fizycznie: pojednał się z Bogiem, umierał we własnym domu, w otoczeniu rodziny i sąsiadów. Ze spokojem w duszy oczekiwał swego kresu jako nowego początku. (...)

Rozdział III
Wyjdź duszo chrześcijańska,
Wyjdź z tego świata...1

Poufała prostota jest jedną z dwóch nieodłącznych cech śmierci. Drugą jest jej publiczny charakter2. Gdy ktoś kona - w domu zbiera się cała rodzina, budzi się śpiących, zwołuje sąsiadów. Konającego ani na chwilę nie zostawia się samego. Wszyscy domownicy oraz znajomi zaangażowani są w czuwanie przy umierającym. Często zgon nie następuje tak prędko, nie pomagają odmawiane przez zebranych litanie i modlitwy o dobrą, lekką śmierć. (...)

Modlitwa odmawiana przy umierającym, który kona lekko, bez trudności, ma charakter proszący. Prosi się nie tylko o przyjęcie duszy zmarłego przez Boga, lecz także o otoczenie jej opieką na tamtym świecie. W modlitwie wyrażona jest także prośba o przebaczenie grzechów i zaniedbań, jakich dopuścił się konający za życia. Gdy jednak konanie przedłuża się i dusza niechętnie opuszcza ciało, wtedy ton proszący w modlitwie zamienia się w nakazujący. Duszy nakazuje się, by wyszła z ciała. Modlitwa przyjmuje wręcz formę zaklęć, zaklina się duszę na wszystkie świętości, na moce i trony, by przeszła do świata umarłych. Niektóre osoby, z którymi robiłam wywiady twierdziły, iż długie i ciężkie konanie mają ludzie źli, którzy kiedyś komuś wyrządzili krzywdę lub też niewierzący3. Aby przyśpieszyć zgon, daje się do całowania krzyż. Zdarza się też, że człowiek nie może skonać, ponieważ czeka na kogoś, by móc się z nim pożegnać. Wtedy zazwyczaj sprowadza się takie osoby do konającego, te przebaczają mu, bądź też żegnają się z nim. (...)

Sąsiad nasz trudno umierał, prosił ludzi, aby mu pomogli skonać. Ale później poprosił, abyśmy zawołali sąsiadkę. Z dawna żyli ze sobą w niezgodzie. Przyszła ona, przeprosił ją i przy niej skonał. (K., 58 lat, Dunaje) (...)

W pokoju, w którym leży konający, panuje atmosfera oczekiwania na zbliżający się koniec. Odczucia zebranych są zróżnicowane. Przerażenie w mniejszym, czy większym stopniu przyćmiewa zazwyczaj uczucie smutku czy żalu. Oczekiwanie nie zawsze oswaja ludzi ze śmiercią. Owszem są osoby, które wiele razy były obecne przy konaniu, niemniej jednak śmierć nadal wzbudza w nich niepokój. Na czuwanie przy konającym przychodzą także ciekawscy, dla których agonia jest atrakcją, której przeoczyć nie wolno. Respondenci często podkreślali, że obecność kogoś spoza rodziny jest konieczna jeszcze z jednego względu. Mianowicie, należy udowodnić społeczności, że śmierć nastąpiła w sposób naturalny.

Jednym z ludowych sposobów traktowania śmierci jako "oswojonej" jest palenie gromnicy. Konającemu do ręki daje się zapaloną gromnicę. Jeśli nie jest on w stanie jej utrzymać, pomaga mu ktoś z obecnych. Ściska mu ręce, bądź też zapala ją i stawia na stole, bądź krześle przy łóżku konającego. Osoby obecne przy umierającym dbają o to, by w czas podać mu gromnicę. Ma ona bowiem pomóc konającemu w przebyciu tej ostatniej drogi. Uważa się, że paląca się świeca oświetla dla duszy drogę na sąd Boży i odpędza atakujące podczas tej wędrówki złe duchy. Świeca w opinii respondentów jest wyobrażeniem-symbolem ludzkiego życia, które "wypala się jak świeca" 4. (...)

Zdaniem niektórych raz użytą przy agonii gromnicę należy wypalić do końca podczas dni poprzedzających pogrzeb. Ponowne jej użycie jest zabronione, dlatego w okolicznych wsiach parafii Miedniki wierzą, że świeca (gromnica) jest przypisana człowiekowi od dnia narodzin do śmierci, musi więc zakończyć swą funkcję wraz z odejściem swego właściciela. (...)

Warte uwagi jest to, że moi rozmówcy mówiąc o konaniu, zwracali uwagę na obowiązek zachowania ciszy przez obecnych. Modlitwy przy umierającym odmawiane są zazwyczaj po cichu. Zebrana wokół konającego rodzina, sąsiedzi powinni zachować spokój. Nie wolno krzyczeć, zawodzić, głośno rozmawiać, czy hałasować. Konający mógłby zawrócić ze swej drogi, miałby ciężkie konanie. Człowiek może męczyć się jeszcze kilka dni, zanim "ducha wyzionie".

Jak ktoś kona nie można krzyczeć, bo wzrusza się zmarłego, potem dłużej umiera. W takiej chwili lepiej zachować ciszę. (K., 73 lata, Niemenczyn) (...)

Kiedyś w okolicznych wsiach koło Sużan konającego okadzano święconym zielem. A. Fisher podaje, że ten środek ułatwiający moment konania był znany w powiecie wilejskim (obecnie teren Białorusi)5. Wspomina on także o różnych innych zabiegach, które obecnie są nieznane i niepraktykowane. Nawet najstarsi informatorzy o tym nie pamiętają. Np. mówi on, że na Litwie długo konającemu wybierano spod głowy poduszkę. Zaznacza także, że nie można było dawać do poduszki piór ptasząt polnych, bo kto by sypiał na takiej poduszce, to by miał ciężkie konanie. Pod głowę konającego należało dawać poduszkę wypchaną wiórami. Znaczenie jest nieznane6.

Moi respondenci nazwali czynność ułatwiającą konanie, która nie była nazwana przez autora Zwyczajów, a mianowicie,że należy zmienić pozycję konającego: odwrócić głowę w miejsce nóg. Czynność ta jest znana niektórym starszym mieszkańcom Wilna. Podobnie jest na Kaszubach7. (...)
Zebrani przy zmarłym często sprawdzają, czy rzeczywiście nastąpiła śmierć. Istnieje bowiem obawa, że nieboszczyk znajduje się w letargu. Gdy umiera młoda osoba ciało wiezie się do szpitala na sekcję zwłok, w przypadku osób starszych praktykuje się to bardzo rzadko. Domownicy upewniają się, że człowiek jest martwy za pomocą lusterka.

Lusterkiem można sprawdzić czy śmierć nastąpiła, czy nie.

Trzeba przystawić lustereczko do nosa lub do ust i jeżeli ono zapotnieje - to konający jeszcze żyje. (K., 74 lata, Mickuny)

Aby wykluczyć wątpliwość, czy śmierć na pewno nastąpiła bada się puls szyjny, temperaturę ciała oraz świeci się w źrenice. Brak reakcji na powyższe przywołane czynności świadczy o tym, że ciało jest martwe.(...)

Magiczne czynności z chwilą śmierci

(...)Z obserwacji i rozmów przeprowadzonych na pogrzebach wynika, że rodzina z obawy przed ujrzeniem w lustrze zmarłego zasłania je, bo uważa się, że jeżeli wizerunek w nim się odbije, to w rodzinie niezadługo będzie drugi pogrzeb. Przekonania związane z magiczną mocą zwierciadła są bardzo dawne, a praktyka zasłaniania jest rozpowszechniona w Europie i w świecie muzułmańskim8. Dawniej w okolicach Sużan również zasłaniano okna domu, w którym odbywał się pogrzeb, bo bano się, żeby nieboszczyk nie odbijał się w szkle okiennym. Obecnie jest inaczej. Firanki muszą być odwieszone, nawet wieczorem, by ludzie wiedzieli, że w tym domu odbywa się pogrzeb9. Zwyczaj zasłaniania okien był praktykowany także w Polsce10. Spotkałam się z przypadkiem, kiedy to lustro zostało wyniesione z pokoju zmarłego podczas sprzątania i przeniesione do piwnicy. Nawet tam nie zdjęto z niego prześcieradła, uczyniono to dopiero po pogrzebie.

Tuż po zgonie człowieka wstępnie wyrównuje się go na łóżku, składa się mu ręce na piersiach i zamyka powieki. Zdarza się jednak, że powieki zmarłego nie dają się zamknąć, co wywołuje w rodzinie niepokój11. Wtedy kładą nieboszczykowi na oczy monety i przyciskają. Istnieje przesąd, że nieboszczyk, któremu nie zamykają się powieki wypatruje kogoś i niebawem pociągnie tę osobę za sobą.

Mówią, że jeżeli lewe oko patrzy, to sąsiada wypatrzy, a jeżeli prawe to kogoś z domu. (K.,78 lat, Dworce)

A. Fischer podaje, że dawniej na Wileńszczyźnie uważano, że jeżeli oczy nieboszczyka nie dają się zamknąć, to wkrótce będzie pogrzeb. Wierzono, że skoro dwoje oczu jest otwarte, to wypatrzy dwie osoby, jeżeli jedno - jedną12. (...)

Po wstępnym ułożeniu zwłok przez pierwsze dwie godziny nic nie robi się z nieboszczykiem. W niektórych wsiach czeka się tylko godzinę lub też od razu przystępuje do oporządzania nieboszczyka. We wsi Sużany przez pierwszą godzinę po zgonie człowieka, czuwający nie mogą opuszczać pomieszczenia, w którym leży ciało, dając tym pierwszeństwo wyjścia dla duszy. Siedzą w milczeniu, bądź też modlą się cicho. (...)

W chwili zgonu należy obudzić wszystkich domowników, nawet małe dzieci. Czyni się to, aby błądząca dusza zmarłego nie przyciągnęła do siebie duszy śpiącego. O śmierci gospodarza należy zawiadomić również zwierzęta domowe. Zawiadamianie pszczół nie zmieniło się od dawien dawna. Należy trzykrotnie uderzyć ręką lub drewnianą łyżką o ul i powiedzieć: "Umarł wasz gospodarz, teraz ja nim będę". W taki to sposób zawiadamia się każdy ul z osobna13. Jeśli się w porę tego nie zrobi lub w ogóle się o tym zapomni, to pszczoły powymierają. Niektórzy zawiadamiają wszystkie zwierzęta, jakie są w stodole. Również A. Fischer to notuje14. We wsiach obowiązkowo na pogrzeb gospodarza lub gospodyni zabija się jakieś zwierzę, może to być prosiak albo tylko kura.

Przygotowanie ciała zmarłego

(...)W wielu wsiach są kobiety, które za drobną opłatę przychodzą umyć i ubrać nieboszczyka. Zazwyczaj otrzymują za to słodycze, czekoladę lub butelkę wódki. Bywa jednak, że rodzina nie prosi nikogo o pomoc przy myciu zmarłego. (...)

Zmarłego się myje obcierając go szmatką, czesze; mężczyznę obowiązkowo się goli. W niektórych wsiach, wodę, którą użyto do mycia nieboszczyka wylewa się do dołka na podwórku lub za dom. Wcześniej takiej wodzie przypisywano magiczną moc i wylewano w miejsce, gdzie nic nie rosło. Ręcznik, którym wycierano ciało, pali się lub pierze i używa się dalej. Mydło zazwyczaj oddawane jest osobie, która myła zmarłego. Ma ono właściwości lecznicze, pomaga przy schorzeniach skórnych i bólach reumatycznych. Informacja ta jest rozpowszechniona w większości badanych miejscowości np. Sużanach, Szumsku, Mickunach, Turgielach, jak również znana jest mieszkańcom Wilna.

(...) bardzo zdrowo jest myć się takim mydłem, bo to ręce nie będą bolały... (K., 78 lat, Dworce)

Ubranie zmarłego powszechnie pali się, ponieważ ma ono niebezpieczną moc. Autor Zwyczajów zaznaczał, że były na to dwie przyczyny: obawa przed powrotem zmarłego i upominanie się o własność oraz strach przed tymi przedmiotami, gdyż mogą szkodliwie działać na otoczenie15. (...)

Po umyciu przystępuje się do ubierania zmarłego. Ubiera ta sama osoba, która myła. W zależności od wieku i płci obowiązywały utarte zasady w doborze, a także w kolorystyce ubioru. Na Wileńszczyźnie, tak jak w różnych regionach Polski16, kobiety przeważnie ubierane są w suknie koloru bordowego, fioletowego, brązowego, niebieskiego, zielonego. Preferuje się suknie w kolorach szat Matki Boskiej: brązowym, bordowym, niebieskim. (...)

Starsi informatorzy wspominają, iż zmarłemu nie wolno założyć nic w kolorze czerwonym, nie można także włożyć do trumny żadnego czerwonego przedmiotu.

Mówią, żeby nic przy tym człowieku czerwonego nie było, bo może to pożar zwiastować. (K., 73 lata, Bujwidze)

Zauważyłam, że zwraca się szczególną uwagę na to, by ubrania, w których nieboszczyk jest wyprawiany na tamten świat, były nowe, nie noszone. Dawniej, gdy rodzinę nie stać było na zakup nowego garnituru, czy sukni ubierano zmarłego w to, co miał najlepsze, bardzo często był to w przypadku mężczyzn ślubny garnitur (jeśli taki się zachował i był w dobrym stanie, jak również pasował wg rozmiaru). Powinien być zawiązany także krawat. Wspominano, że w przeszłości kobiety chowano w granatowej, czy brązowej spódnicy i białej bluzce. Jeszcze obecnie spotkałam się z kilkoma przypadkami, gdy to ubierano zmarłego w używane ubrania. Były to pogrzeby ludzi bardzo biednych, którym ubiór ofiarowali sąsiedzi. Młodo zmarłą osobę ubiera się w strój weselny. W ten sposób rekompensuje się jej przedwczesną śmierć. Dziewczynie zakłada się białą suknię, na głowę - welon, do którego jako symbol niewinności przypina się wianuszek mirtowy. Kawalerowi wpina się z lewej strony kwiat, świadczący o stanie wolnym (patrz załącznik s. 4-5). Małe dzieci ubiera się również w kolorze białym. Nieco starsze - jak do I Komunii świętej. (...)

Ważnym elementem w przygotowaniu ubioru dla nieboszczyka (tzn. przy szyciu sukni, bądź innego stroju) jest unikanie węzłów. Na Litwie, wg Gołąbiewskiego, jeśli mąż lub żona w takim są wieku, że małżeństwo może się powtórzyć, nie zawiązują umarłemu lub umarłej ubioru na głowie, nie podwiązują pasem, czyli nie powinno być supłów17. Starsi respondenci z Jazowa, Rudomina, Małych Solecznik i okolicznych wsi parafii Szumsk mówią także, że węzełkami "zawiązuje się" drogę dla duszy idącej na "tamten świat", tj. trzymają duszę na ziemi. Ubranie powinno być dokładnie pozapinane, by dusza dobrze się czuła na "tamtym świecie".

Często zmarłym związywane są nogi, to się czyni po to, by zwłoki odpowiednio prezentowały się w trumnie. Przed grzebaniem są one obowiązkowo rozwiązywane, aby ??dusza mogła swobodnie się poruszać w ,,tamtym świecie''. Użyte do tego tasiemka czy sznurek nabierają szczególnej mocy. Chcąc zatrzymać na zawsze przy sobie osobę płci przeciwnej należy daną tasiemkę przywiązać do tej osoby18. Najczęściej jednak kładzie się ją do trumny. (...)

Dom żałobny i przystrojenie wnętrza

Przed domem żałobnym wysypuje się od progu do drogi gałązki świerkowe a przy wejściu stawia się wieko trumny. To znak, że w tym domu jest pogrzeb. Po wyniesieniu nieboszczyka z domu należy gałązki szybko posprzątać, w przeciwnym razie niebawem w domu znowu ktoś umrze. We wsiach rejonu molackiego znakiem pogrzebu są nie tylko wysypane na ścieżkę jodełki, ale także chorągwie i krzyż wystawione przed dom od strony drogi. (...)

W głównym, a więc największym, pokoju kładzie się na ławach deskę, a na nią - ciało nieboszczyka, w przypadku, gdy nie ma jeszcze trumny. Ustawia się świece wokół deski, po jednej na każdym rogu19. Nad deską na ścianie zawiesza się kapę, do której przypina się obraz Matki Boskiej lub Pana Jezusa. Spotkałam się z pewnym podziałem, wedle którego obraz przedstawiający Matkę Boską zawiesza się w przypadku pogrzebu kobiety, natomiast obraz przedstawiający Pana Jezusa - mężczyzny. Zdarzają się przypadki, że matce zmarłej przy porodzie wiesza się nad trumną obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus. W Kowalczukach, Kienie, Kiwiszkach, Wierbuszkach zwyczaj ten nie jest praktykowany.

Deskę stawia się na czterech stołkach. Zdarza się, że we wsiach znajduje się u jednego z mieszkańców deska, z której korzystają w razie pogrzebu najbliżsi sąsiedzi. Deskę nakrywa się białym prześcieradłem, czasami przykrywa się jeszcze białą firaną. W przypadku zgonu młodych osób przybiera się ją liśćmi paproci lub świerku. Na tak zasłaną deskę kładzie się trumnę, do której przenosi się zmarłego. Ciało zmarłego zwraca się twarzą w kierunku drzwi. Za trumną, nad głową nieboszczyka stawia się krzyż, po bokach trumny - świece, które powinny się palić w czasie całego pogrzebu. Ogarki od świec wrzuca się do dołu przy grzebaniu, bowiem zostawione w domu, zapowiadają kolejne nieszczęście. Wierzenie to jest powszechne wśród moich informatorów. Czasami za trumną stawia się stolik, przy którym siedzą śpiewacy, może on też stać z boku. Na tym stole stawia się pasyjkę i świece oraz chleb posypany solą. Oprócz tego na stół teraz stawiają owoce, cukierki i napoje bezalkoholowe.

Do dekoracji wnętrza służą kwiaty. Trumna obstawiona jest z początku kilkoma bukietami. Każdy przychodzący na pogrzeb przynosi wieńce, wiązanki kwiatów.

Niezbędne rzeczy

Znamienna jest dla ludowej kultury troska, z jaką zabezpiecza się pośmiertne bytowanie przez wkładanie do grobu rzeczy pośmiertnie niezbędnych lub ulubionych20.

Tradycja nakazuje wyposażyć zmarłego w odpowiedni sposób. Do ręki wkłada mu się obrazek z wizerunkiem świętego patrona oraz różaniec. Niektórzy respondenci twierdzili, że jeśli zmarły był za życia człowiekiem głęboko wierzącym, to należy włożyć mu różaniec do ręki, jeśli natomiast nigdy różańca nie odmówił, to wtedy wkłada się takiej osobie do kieszeni. Różaniec uważa się za rodzaj "przepustki'' do nieba. Zmarłemu wkłada się na złożone dłonie chusteczkę do nosa (by mógł łzy ocierać). Częstokroć do trumny wkłada się także święcone ziółka.

Znacznie rozpowszechniony na Wileńszczyźnie zwyczaj wkładania do trumny palmy wielkanocnej uznać chyba należy za tutejszą osobliwość, podobnie jak też wkładanie chleba św. Agaty, w formie siedmiu małych kawałeczków: cyfra 7, jak tłumaczą niektóre informatorki z Sużan, Miednik, Szumska, Murlinki, symbolizuje siedem dni tygodnia - ma to widocznie bezpośredni związek z pradawnym obyczajem dawania jedzenia do trumny21. (...)

Czuwanie przy zwłokach

Zwłoki ani na chwilę nie są pozastawiane same. Stale ktoś czuwa, nawet nocą. Kiedyś na wieść o pogrzebie do domu żałoby przychodzili biedacy i byli tam do ostatka, czyli do końca pogrzebu. Po pochowaniu zmarłego biedocie tej oddawano jego rzeczy (ubrania, niepotrzebne przedmioty)22. Współcześnie nocne czuwanie jest praktykowane coraz rzadziej.

W ciągu dnia zmarłego odwiedzają sąsiedzi, znajomi, przyjaciele, współpracownicy. Część rodziny ubrana na czarno siedzi przez cały dzień przy trumnie, przyjmuje wyrazy współczucia. Wieczorem dom powoli wypełnia się ludźmi. Po wejściu do pokoju, w którym stoi trumna odwiedzający klękają, odmawiają pacierz, następnie witają się z obecnymi mówiąc: niech będzie pochwalony. Na te słowa zebrani chórem odpowiadają: na wieki wieków. Między godziną dziewiętnastą a dwudziestą przychodzą śpiewacy. Jest to grupa ludzi, która w całej okolicy cieszy się poważaniem i jest uznawana za swego rodzaju autorytet w sprawach pogrzebu. Śpiewaków należy wcześniej zaprosić, sporadycznie zdarzają się wypadki, że przychodzą sami. Zapłatą dla nich był kiedyś tylko poczęstunek. Teraz dość często pobierają opłatę. Śpiewacy modlą się i śpiewają w tym samym pomieszczeniu, w którym znajduje się trumna z ciałem. Co pewien czas robione są krótkie przerwy, podczas których spożywają oni kolację, odpoczywają. (...)

Przez wszystkie dni, gdy ciało jest w domu, przy trumnie palą się świece. W sporadycznych przypadkach, gdy rodzina jest zmęczona i nie ma nikogo, kto mógłby czuwać w nocy przy zmarłym, świece gasi się z obawy przed pożarem. Zazwyczaj jednak palą się przez cały czas. Ktoś z rodziny przycina knoty świec specjalnie do tego położonymi nożycami. Knoty, jak i wosk ze stopniałych świec, odkłada się na talerzyk stojący na desce przy trumnie. W dniu wyprowadzenia ktoś z rodziny zabiera zawartość talerzyka ze sobą na cmentarz, gdzie podczas zakopywania trumny wrzuca się wosk i knoty do grobu. Nie jest to praktyka ogólna. Po prostu istnieje zwyczaj, aby wszystko, co było przy trumnie, zakopać razem. Nożyczki i talerzyk używane są nadal.

Magiczna moc zmarłego

Ludzie wierzą, że ciało zmarłego posiada wielką magiczną moc. Uważa się, że nieboszczyk może wywierać na otaczające środowisko ujemny wpływ, ale zarazem jest on nosicielem właściwości leczniczych, które też możemy podzielić na bezpieczne i niebezpieczne. Do niebezpiecznych się zalicza leczenie alkoholików: do trumny wkłada się butelkę wódki, następnie w ostatnim dniu należy ją zabrać i dawać po kropelce uzależnionej od tego nałogu osobie. Wierzy się, że większa dawka może spowodować śmierć. To samo można czynić z wodą, którą myto nieboszczyka. Natomiast leczenie znaków wrodzonych, wrzodów, wszelkich znamion na skórze oraz leczenie zębów są bezpieczne. Ból zębów zniknie po przeprowadzeniu po nich palcem nieboszczyka. Chory na padaczkę może się uleczyć przez włożenie swojej koszuli do trumny. Można też do niej włożyć sznurek, którym zostało odmierzone na padaczkę dziecko: gdy dziecko przerośnie długość sznurka - wyzdrowieje. Powszechna jest informacja o leczeniu brodawek. Nitką ,,wywiązuje się" brodawki i wkłada się ją pod poduszkę zmarłemu. Wszelkie znamiona na skórze znikają z czasem, gdy chore miejsce potrze się dłonią nieboszczyka. Ludzie są przekonani, że zwłoki nabierają magicznej mocy wtedy, gdy są wykonywane w tajemnicy, ukradkiem, by nikt tego nie zauważył.

Niejednokrotnie dzieci (czasami i starsi), które przychodzą na pogrzeb, boją się nieboszczyka. Aby rozproszyć lęk przed zmarłym nakazuje się dziatwie dotknąć czubków butów zmarłego i ścisnąć je lub potrzymać zmarłego za lewą nogę.

Istnieje przekonanie, że wszelakie muszki i motyle latające w domu w czasie pogrzebu, mogą być duszą zmarłego, dlatego nie zabija się je i nie wygania23.

Wyprowadzenie i pogrzeb właściwy

Dzień pogrzebu, wg słów K. Turek , to wyprowadzenie zmarłego ze społeczności żywych, oderwanie od dotychczasowego otoczenia, przekazanie i przyjęcie go do nowego pozaziemskiego świata24.

Zmarłego zazwyczaj chowa się na trzeci dzień po śmierci. Chociaż zdarza się również, że grzebie się już na drugi dzień. Jest to spowodowane tym, że szczególnie latem przy wysokiej temperaturze ciało zmarłego, pomimo zastosowania różnych środków zapobiegawczych, rozkłada się. Czasami też zdarza się, że oczekuje się na przyjazd rodziny z Polski, wtedy wyprowadzenie następuje nawet po pięciu, sześciu dniach.

W dniu pogrzebu śpiewacy przychodzą rano, dwie - trzy godziny przed pogrzebem. Jeśli pogrzeb jest po południu wtedy schodzą się później

W tym dniu na stół śpiewaków stawiają talerz z kilkoma kromkami chleba, sól i wodę. Dawniej gospodyni sama piekła chleb i kładła na stół cały bochenek. Nie był on przeznaczony do spożywania. To symbol tego, że człowiek się narodził i znalazł chleb, sól i wodę25. (...)

Następuje chwila pożegnania ze zmarłym. Podchodzą wszyscy, którzy chcą go pożegnać. Kolejno podchodzą do nieboszczyka, całują go w twarz, ręce, ubranie. Do zmarłego dziadka, czy babci podprowadza się wnuczków. Nie każdy jednak jest na tyle odważny, aby podejść i ucałować nieboszczyka. Głośno rozpaczając i lamentując zmarłego żegna najbliższa rodzina. (...)

Nie wskazane jest, żeby kobiety w ciąży brały udział w pogrzebie i żegnały się ze zmarłym. Zgodnie z dawną strukturą myślenia magicznego zmarły i kobieta ciężarna znajdują się w podobnej sytuacji granicznej - nienarodzone dziecko przybywa wszak z innego świata. O tym wspomina również A. Fischer26. Do dziś ludzie są przekonani, że przed wyniesieniem zwłok z kościoła lub z domu kobieta ciężarna powinna wyjść naprzód, by w taki sposób uniknąć szkodliwego działania zwłok na płód27. A. Fischer dodaje, że czyni się to także w celu lekkiego porodu28. (...)

Talerz z chlebem i solą oraz szklankę z wodą stojące na stoliku, należy zestawić na podłogę. Chleb i sól później są palone, wodę wylewa się na drogę przed koła samochodu wiozącego ciało lub daje się bydłu. We wsi Dworce, koło Miednik spotkałam się ze zwyczajem kropienia tą wodą uli.

W domu, po wykonaniu tych czynności zaczynają się przygotowania do obiadu żałobnego. (...)

Jeśli kościół znajduje się we wsi oddalonej o kilka kilometrów, wtedy trumnę wiezie się samochodem. Samochód wiozący trumnę jest zazwyczaj specjalnie przystrajany. Używa się do tego celu gałązek brzozowych (zimą są to gałązki jedliny), które zatyka się na burtach naczepy. Pod trumnę kładziony jest dywan. W niektórych parafiach znajdują się specjalne narzuty na samochód wiozący trumnę, z których korzystają wszyscy parafianie. U granic wsi, w której znajduje się kościół lub pod krzyżem znajdującym się nieopodal świątyni, żałobnicy zatrzymują się i stamtąd trumna jest niesiona. Na przedzie orszaku niesiony jest krzyż i chorągwie. Za nimi - idą ludzie niosący wieńce, kosze z kwiatami (. Kolejny w orszaku jest mężczyzna trzymający krzyż, który zostanie później umieszczony na grobie. Za nim podążają śpiewacy. W drodze do kościoła śpiewają pieśni żałobne. W przerwach między jedną a drugą odśpiewują "Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie". Za śpiewakami idzie ksiądz, za nim mężczyźni niosący trumnę. Orszak zamyka podążająca za nieboszczykiem rodzina, sąsiedzi, znajomi.

Istnieją wierzenia, że jeśli orszak pogrzebowy spotka na swej drodze kogoś w granicach rodzinnej wsi zmarłego, to wróży kolejny pogrzeb.

Niektórzy rozmówcy podkreślali, że niebezpieczeństwo grozi tylko tym osobom, które spóźniły się na pogrzeb i spotkały kondukt pogrzebowy zmierzający już do kościoła. Śmierć dotknie ich samych, bądź kogoś z rodziny. Poza granicami wsi nic złego nieboszczyk już uczynić nie może. Zbliżające się samochody zatrzymują się na poboczu, przechodnie przystają, niektórzy klękają i odmawiają "Wieczny odpoczynek". Mężczyzna powinien zdjąć czapkę i ponownie może ją włożyć, gdy minie orszak. Przed konduktem pogrzebowym nie wolno jest przechodzić drogę, "bo można zaszkodzić duszy idącej na tamten świat"29. Od dawien istnieje zakaz patrzenia oknem na posuwający się kondukt żałobny. A. Fischer podaje, że w okolicach Wilna nie można było wyglądać orszaku pogrzebowego ani przez okno, ani przez drzwi, ani nawet stojąc na podwórzu. Zaznacza, że spojrzeć można dopiero, gdy pogrzeb minie dom30.
Gdy orszak dociera do kościoła zakrystian (w niektórych parafiach jeden z grabarzy) zaczyna dzwonić. Mówi się, że dzwony spotykają zmarłego. Osoby niosące wianki stają w dwu szeregach wzdłuż dróżki prowadzącej do świątyni, czasami ustawiają się przed bramą kościelną. Jeśli księdza nie było na wyprowadzeniu, wtedy wychodzi on na spotkanie orszaku żałobnego przed kościół. Trumna wnoszona jest pierwsza. Ustawia się ją na katafalku, umieszczonym na środku nawy głównej. Nieboszczyk leży w kościele nogami do ołtarza. Za trumną wchodzą osoby z wiankami. Krzyż i chorągwie opiera się o katafalk, który obkładany jest wieńcami. Zaleca się by najbliżsi w pełni uczestniczyli w tej mszy. Moi respondenci podkreślali, że rodzina zmarłego powinna przystąpić do spowiedzi i komunii św. W trakcie nabożeństwa żałobnego członkowie rodziny trzymają w ręku (czasem zapalone) świece, które przynieśli ze sobą z domu. Część z nich zostawia się na ołtarzach, resztę natomiast niesie się na cmentarz. W niektórych parafiach na ołtarzach zostawia się także kwiaty lub nieduże koszyki.

Po mszy część żałobników wynosi przed kościół wieńce. Ponownie formuje się orszak pogrzebowy. Wynoszone są chorągwie, krzyż. W kościele zostaje trumna oraz niosący ją mężczyźni i najbliższa rodzina zmarłego. Wszyscy czekają na księdza, który po zakończeniu Eucharystii przywdziewa fioletową lub czarną kapę, po czym odmawiając modlitwę okadza i kropi trumnę święconą wodą. Przy śpiewie Kto się w opiekę... mężczyźni podnoszą trumnę do góry i obracają. Nieboszczyk musi być bowiem wyniesiony z kościoła nogami do przodu. Wyprowadzaniu zmarłego z kościoła towarzyszy bicie dzwonów. Kondukt żałobny formuje się w tej samej kolejności, co i w drodze do świątyni31.

Po przybyciu na cmentarz trumnę zdejmuje się z pojazdu i niesie się do grobu. W wielu wypowiedziach podkreślano, że grób powinien być kopany tego samego dnia, którego ma odbyć się pogrzeb. Grób nie może bowiem pusty przenocować, bo kogoś jeszcze zabierze. Zdarzają się jednak przypadki, szczególnie zimą, gdy ziemia jest zamarznięta, że grób kopie się dzień wcześniej. Wykopany dół bywa na specjalne życzenie rodziny strojony. Grabarze wykładają go jodełkami, liśćmi paproci (czyni się to dzieciom lub młodzieży). W grobie u wezgłowia robi się wgłębienie, gdzie stawia się krzyż, następnie nad dołem ustawia się na już wcześniej przygotowanych poprzeczkach lub powrozach trumnę. Ksiądz staje u nóg nieboszczyka, modli się i kropi grób i trumnę wodą święconą. Ceremonia na cmentarzu dla rodziny zmarłego jest najtrudniejsza. Są to ostatnie chwile, gdy mogą oglądać zmarłego członka rodziny. Prawie zawsze prosi się księdza, by pozwolił na otwarcie trumny. Wtedy po raz ostatni można pożegnać się ze zmarłym. Poprawia się zwłoki. Szczególną uwagę zwracają wszyscy na to, czy nogi i ręce zmarłego są rozwiązane. Sznurek, którym były związane nogi najczęściej wkłada się do trumny lub wrzuca się do grobu. Następnie zwłoki są opuszczane do dołu. Za zły omen uchodzi oberwanie się liny podczas opuszczania trumny, jest to złe świadectwo o zmarłym, uważa się, że miał na sumieniu ciężkie grzechy32.

Ksiądz po odmówieniu modlitw bierze garść ziemi, którą grabarz podaje mu na łopacie i mówiąc takie słowa: pamiętaj człowiecze z prochu powstałeś i w proch się obrócisz, rzuca na trumnę. Jest to ostatni akt liturgii pogrzebowej. Podobnie czyni i reszta zgromadzonych rzucając trzykrotnie. Część mieszkańców Sużan uważa, że bliska rodzina czynić tego nie powinna, inni odwrotnie. Powszechnie zaś ludzie uważają, że jest to ostatnia przysługa umarłemu. Trzykrotne wrzucanie piasku do grobu jest tradycją stałą. Jeśli pogrzeb jest cywilny, bez księdza, to również jest czynione przez uczestników ceremonii pogrzebowej. Jedynie matka, jak podaje A. Fischer nie powinna tego robić33. Obecnie jest to znane tylko wśród informatorów w starszym wieku.

Procesowi grzebania towarzyszy śpiew pieśni żałobnych.

Jeśli na pogrzeb przyniesiono dużo kwiatów, bardzo często zdarza się, że część wrzuca się do grobu podczas zakopywania trumny. Grabarze rysują łopatą na usypanym z ziemi grobie znak krzyża. Następnie zebrani układają kosze z kwiatami oraz wieńce. Zapalane są także świeczki, które rodzina przez cały czas miała przy sobie. Z tych świeczek zazwyczaj układa się krzyż. Na koniec ktoś z najbliższych zaprasza zgromadzonych na obiad żałobny.

Pogrzeby samobójców wyglądają nieco inaczej. Nie są oni wnoszeni do świątyni. Kapłan daje wodę święconą i ktoś z rodziny święci trumnę i grób. Czasami ksiądz przyjeżdża na cmentarz i te czynności wykonuje sam. W kościele za taką osobę jest odprawiana msza św. Dawniej samobójców chowano w osobnym, niepoświęconym zakątku cmentarza. Współcześnie tacy ludzie są grzebani na ogólnie wyznaczonym miejscu na pochówek.

Obiad żałobnby

Uzestnicy pogrzebu jadą na obiad żałobny, na tzw. konsolację. Uczta ta najczęściej przygotowuje się w domu żałoby (coraz częściej jest wynajmowany lokal: stołówka szkolną lub kawiarnia). We wsiach uważa się, że na stypę rodzina zmarłego powinna ubić zwierzę domowe. Jeśli tego nie uczyni, w gospodarstwie może być ubytek.

Powracający z cmentarza, zanim zasiądą do stołu muszą umyć ręce. Misy z wodą, ręczniki i mydła są wystawiane przed dom. Czyni się to, by "oczyścić się od magicznych niedobrości pochodzących od nieboszczyka"34. Obiad żałobny rozpoczyna się modlitwami, które odmawiają lub odśpiewują śpiewacy. Usadza się ich zazwyczaj w centrum stołu. Na stole stawia się krzyż z męką Pańską, zwany też "pasyjką" i dwie płonące w czasie modłów świece. Modlitwy trwają od jednej do trzech godzin (zależy to od życzenia rodziny pogrzebanego). Są przeplatane śpiewem. Po wspólnej modlitwie spożywa się przeróżne dania. Udział w konsolacji stanowi oddanie szacunku pamięci zmarłego. Uważa się, że nie wolno odmawiać udziału w poczęstunku (nieboszczyk z tamtego świata wypomni). Dawniej na takim obiedzie stawiano także alkohol i wtedy to taki obiad trwał o wiele dłużej i nastroje zebranych zmieniały się wraz z ilością wypitych kieliszków.

Dzisiaj księża surowo zabraniają używania alkoholu podczas stypy. Poszczególni proboszczowie odmawiają odprawienia mszy w trzydzieści dni, jeśli dowiedzą się (a często sami pytają tę osobę, co przyszła złożyć ofiarę na mszę), że na obiedzie żałobnym częstowano wódką. Starania kapłanów, o to, by stypy odbywały się bez alkoholu, przynoszą pożądane wyniki - rezygnuje się z zakrapianych obiadów żałobnych.

Stypa, jak pisze ks. J Perszon, jest ostatnim, finalnym dziełem szeroko pojętej społeczności odprawiającej zmarłą osobę na "drugi świat". Uczestnicy wielkiego zbiorowego wysiłku, związanego ze zgonem i katolickim pogrzebem, wracają do swoich spraw (...). Tylko rodzina, która została bezpośrednio dotknięta utratą swego członka, po okresie intensywnych przeżyć i silnego napięcia w szczególny sposób doświadcza samotności i bólu35.

Zakończenie

(...) Najmniejszym zmianom od czasów dawnych do dziś uległa wiara w zapowiadające śmierć zachowanie się zwierząt i ptaków, niezwykłe zdarzenia, jak również prorocze znaczenie snów. Od dawien dawna wyjący pies (lub pies wydrapujący jamy), pohukująca sowa, piejąca kura zapowiadają śmierć. Rzadziej za złych nosicieli informacji były wymieniane krążący nad domem czarny kruk oraz niespokojne zachowanie się konia (którym przywieziono księdza do chorego). Zanikły wierzenia o skrzeczącej pod oknem sroce, o czarnym dzięciole stukającym wścianę domu, o jaskółce lecącej do wnętrza mieszkania, które dawniej też zapowiadały zgon.
Czy ludzie znają swoje sny? Czy je rozumieją? Jaka jest ich treść, a jakie znaczenie? To są pytania, na które próbowałam uzyskać odpowiedź. Okazało się, że istnieje żywa, ustna zbiorowa wiedza o snach. Ludzie potrafią formułować treść swoich snów, rozpoznawać jej znaczenie, odróżniać warunki i okoliczności, w których sen różni się od tych, kiedy jest pusty. Sen, zdaniem informatorów, okazuje się często jedyną możliwością kontaktu z tamtym światem, kontaktu z innym czasem - stąd biorą się jego możliwości przepowiadania śmierci.

Sny o wypadaniu zębów (z krwią czy bez niej), o kopaniu, sadzeniu lub przebieraniu ziemniaków, o oraniu czarnej gleby, o świeżym mięsie, o sutej uczcie, o zbieraniu czarnych jagód - są znaczące. Każdy z respondentów (w tym też pokolenie młode oraz mieszkańcy miasta) jest przekonany, że są to sny złowieszcze. Osoby starsze jako zapowiedź śmierci wymieniały też sny o krowach, koniach, o walącym się drzewie, o tańcach i o sprzątaniu.

Jako zły znak odbiera się tajemnicze, niczym nie uzasadnione pukanie do drzwi, dziwne syczenie ognia, spadanie ze ściany obrazów oraz przechylające się zawieszone na ścianie obrazy lub lustra. Dawniej ludzi niepokojem napawały: nagle pękająca w domu belka, gasnąca świeca jednego z małżonków podczas ślubu oraz zegar, który zatrzymał się bez powodu. Dzisiaj te wierzenia są mało znane. (...)

We współczesnym świecie lęk przed śmiercią powoduje jej społeczne usunięcie z życia publicznego, śmierć staje się wstydliwa i niezrozumiała. Jest marginalizowana, oddawana w ręce pracowników odpowiednich instytucji. Śmierć znika ze sfery publicznej. Powszechna hospitalizacja chorych ludzi sprawia, że większość z nich samotnie umiera w szpitalu, bez podpory bliskich. Usunięcie tego wydarzenia z życia publicznego w największym stopniu niszczy tradycyjny sposób radzenia ze śmiercią. Doprowadza to do zaniku praktyk, mających na celu przygotowanie i ułatwienie konającemu przekroczenia bariery śmierci. Zmienia się również stosunek do zwłok. W szpitalu ciało jest dyskretnie oddzielane od świata żywych. Również w przypadku zgonu w domu ciało jest oddawane do kostnicy. Obecnie zwłoki stanowią często uciążliwy problem dla domowników. Można powiedzieć, że śmierć narzuca się, atakuje współczesny tryb życia, nie ma w nim dla niej miejsca. Niektórzy nie mogą lub nie chcą pozwolić sobie na rezygnację z dotychczasowego trybu życia. Śmierć doprowadza do sytuacji wyboru. Można jej ulec, jednak zazwyczaj ludzie paraliżowani tym niecodziennym wydarzeniem sięgają po pomoc firm świadczących usługi pogrzebowe. Powoduje to zanik praktyk związanych z przygotowaniem ciała do pochówku. (...)

Śmierć gorsza to śmierć samobójcza, tragiczna, to także śmierć osoby młodej, dziecka. Skoro jest inna, inny będzie charakter pogrzebu. Wzorcowy scenariusz ulegnie zmianie, zostanie zredukowany. Okazuje się bowiem, że ciała zmarłego nie wiezie się do kościoła, bo ksiądz nie chce chować samobójcy. Trumnę z nieboszczykiem wiezie się z domu prosto na cmentarz. Mistrzami ceremonii najczęściej są śpiewacy, nie osoba duchowna. Zmarli śmiercią tragiczną - to ludzie, którzy nie zdążyli przygotować się na nadchodzący koniec, nie wyspowiadali się, nie przyjęli ostatnich sakramentów. Nie wyszli więc w pełni z tego świata w sensie obrzędowym. Ich dusze błądzą, stają się niebezpieczne dla rodziny. Czuwanie nocne w takim przypadku będzie miało charakter zbiorowy - by było raźniej. Modyfikacje w strukturze obrzędu często są bardzo widoczne, występują na różnych etapach w zależności od rodzaju śmierci. W niektórych wsiach można dostrzec pierwsze symptomy zapowiadające zmiany w tradycyjnej obrzędowości pogrzebowej. Pojawiają się zwyczaje przejmowane z miasta, a tam śmierci się nie wartościuje. Młodzi ludzie nie chcą chować zmarłych tak jak robią to ich rodzice i dziadkowie. A starsi chcą mieć śmierć i pogrzeb godne w ich pojęciu. Chcą, by czuwano nad ich zwłokami w dzień i w nocy, by przy konaniu był ktoś, kto poda im gromnicę. Nie chcą umierać w szpitalu, bo tam człowiek czuje się obco. Można było wyczuć ten strach w rozmowach z nimi. Nie bali się śmierci wśród swoich, w swoim domu. Niepokojem napawała ich myśl, że mogliby umrzeć gdzieś indziej, że ubierano by ich zwłoki w kostnicy i nikt nie przypomniałby sobie o tej śmiertelnej wyprawce, która od lat leży na dnie szafy. Z tego powodu bardziej koniecznym stało się zgromadzenie jak największej ilości materiałów, dotyczących wzorcowego scenariusza pogrzebu, zgodnie z którym od pokoleń chowano Polaków na Wileńszczyźnie, a który być może po kilku dziesiątkach lat będzie miał zupełnie inną formę. (...)

Kiedyś podczas pogrzebu od pracy powstrzymywała się cała wieś, obecnie tylko rodzina dotknięta tym nieszczęściem.

Nie istnieje teraz tradycyjny zwyczaj zawiadamiania o śmierci. Obecnie informacja ta jest przekazywana telefonicznie. Zawiadomienie o śmierci czarną, krzywą laską, krzyżykiem lub patykiem z kartką, które posyłano od domu do domu, jest moim informatorom nieznane. Dawniej zwyczaj ten był rozpowszechniony na Litwie, jak również przytrzymywali się go mieszkańcy Polski.

Płaczki zostały zastąpione przez śpiewaków, którzy są obecni w domu żałoby przez cały pogrzeb. Zadaniem płaczek było wychwalając nieboszczyka, opłakiwać go. Śpiewacy zaś śpiewają pieśni pogrzebowe. Kiedyś śpiewacy przychodzili sami, teraz są zapraszani. (...)

Do dziś przetrwał również zwyczaj urządzania konsolacji, czyli tak zwanego obiadu żałobnego, inaczej stypy. Kiedyś to był skromny poczęstunek, na który obowiązkowo podawana była gotowana kapusta z mięsem. Podawano również alkohol, teraz nie ma dania specjalnego. Obiad żałobny każdy organizuje według możliwości rodziny. Alkohol jest zakazany.

Po pogrzebie są odprawiane za zmarłego msze św. Obowiązkiem rodziny jest zakupienie mszy św. po miesiącu, po pół roku i po roku od dnia śmierci. Teraz, zdaniem informatorów, msze św. do roku zakupuje się co miesiąc. Jedynie modlitwom w trzydzieści dni, półrocza i rocznicy towarzyszą obiady, na które obowiązkowo zapraszani są śpiewacy, krewni i ci, którzy pomagali podczas pogrzebu. Wszyscy wspólnie przebywają w kościele, a potem udają się na modlitwy i śpiewy do domu żałoby. Po modłach następuje poczęstunek. (...)

Śmierć, chociaż jest usuwana z publicznej sfery i staje się kłopotliwa, wciąż sygnalizuje szczątkowe, ale jednak żywotne elementy tradycji, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Są one najczęściej rezultatem praktyk starszego pokolenia. Istnieje zatem obawa, że wraz z tymi ludźmi odejdzie również tradycyjna obrzędowość pogrzebowa. Chociaż mieszkańcy Ziemi Wileńskiej dbają o kultywowanie swej tradycji, to jednak zainteresowanie to pozostaje w zasadzie tylko w sferze folkloru. Dzisiejsze młode pokolenie, szczególnie w mieście, prawie nie rozumie starych sposobów postrzegania świata. Obrzędowość pogrzebowa jest dla nich niezrozumiała, gdyż niezrozumiała i obca stała się śmierć i cała sfera wierzeniowa z nią związana.

Przypisy

1. Zacytowana sentencja pochodzi z modlitwy odmawianej przy konającym.
2. P. Aries, Człowiek i śmierć, Warszawa 1992, s. 31.

3. Por. S. Dworakowski, Zwyczaje rodzinne w powiecie wysoko-mazowieckim, Warszawa 1935, s. 143.

4. Por. tamże, s. 33.

5. A. Fischer, Zwyczaje i obrzędy pogrzebowe ludu polskiego, Lwów 1921, s. 68.

6. Tamże, s. 72.

7. J. Perszon, Na brzegu życia i śmierci. Zwyczaje, obrzędy oraz wierzenia pogrzebowe i zaduszkowe na Kaszubach, Pelpin 1999, s. 144.

8. K. Turek, Ludowe zwyczaje, obrzędy i pieśni pogrzebowe na Górnym Śląsku, Katowice 1993, s. 30.

9. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 21.

10. F. M. Rosiński, Śmierć w polskiej tradycji ludowej // Problemy współczesnej tanatologii. Materiały III krajowej konferencji TANATOS' 99 pod red. J. Kolbuszewskiego, Wrocław 1999, s. 218.

11. Powyższą tezę potwierdziły badania terenowe.

12. A. Fischer, dz. cyt., s. 124.

13. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 22.

14. A. Fischer, dz. cyt., s. 277.

15. Tamże, s. 229.

16. K. Turek, dz. cyt., s. 31.

17. A. Fischer, dz. cyt., s. 341 ?.

18. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 25.

19. S. Dworakowski, dz. cyt., s. 146.

20. J. Kolbuszewski, Wiersze z cmentarza, Wrocław 1985, s. 14.

21. Jedna z respondentek wspomniała o potrzebie włożenia trucizny do trumny na wypadek, jeżeli nieboszczyk odżyje (K., 42 lata, Wilno). Nikt poza tym nie wspominał czynności odnoszących się do praktyk antywampirycznych.

22. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 26.

23. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s 29.

24. K. Turek, dz. cyt., s. 36.

25. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 29.

26. A. Fischer, dz. cyt., s. 224-225.

27. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 28-29.

28. A. Fischer, dz. cyt., s. 222.

29. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 32.

30. A. Fischer, dz. cyt., s. 341.

31. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 32.

32. Tamże.

33. A. Fischer, dz. cyt., s. 359.

34. A. Sienkiewicz, praca dyplomowa, s. 33.

35. J. Perszon, dz. cyt., s. 230.

Bibliografia

Opracowania ogólne:

1. P. Aries, Antropologie śmierci. Myśl francuska. Wyboru dokonali i przełożyli S. Cichowicz i J. M. Godzimirski, Warszawa 1993.

2. P. Aries, Człowiek i śmierć, przeł. E. Bąkowska, Warszawa 1989.

3. H. Biegeleisen, U kolebki, przed ołtarzem, nad mogiłą, Lwów 1929.

4. L. Boros, Człowiek w obliczu ostatecznej decyzji, przekład B. Białecki, Warszawa 1977.

5. S. Dworakowski, Zwyczaje rodzinne w powiecie wysoko-mazowieckim, Warszawa 1935.

6. A. Fischer, Zwyczaje i obrzędy pogrzebowe ludu polskiego, Lwów 1921.

7. E. Fromm, Zapomniany język, Warszawa 1977.

8. L. Jucewicz, Litwa, Wilno 1846.

9. L. Jucewicz, Litwa pod względem starożytnych zabytków i zwyczajów, Wilno 1846.

10. T. Kielanowski, Rozmyślania o przemijaniu, Warszawa 1980.

11. J. Kolbuszewski, Wiersze z cmentarza, Wrocław 1985.

12. B. Kopczyńska-Jaworska, Metodyka etnograficznych badań terenowych, Warszawa 1971.

13. J. Le Goff , Świat średniowiecznej wyobraźni, Warszawa 1997.

14. M. Mead, Tożsamość i kultura. Studium dystansu międzypokoleniowego, Warszawa 1978.

15. E. Morin, L'homme et la mort dans l'histoire, Correa 1951.

16. K. Moszyński, Człowiek. Wstęp do etnografii powszechnej i etnologii, Wrocław 1958.

17. S. Niebrzegowska, Polski sennik ludowy, Lublin 1996.

18. J. Perszon, Na brzegu życia i śmierci. Zwyczaje, obrzędy oraz wierzenia pogrzebowe i zaduszkowe na Kaszubach, Pelpin 1999.

19. H. Poświatowska, Rozcinam pomarańczę bólu, Warszawa 1991.

20. Fr. Sielicki, Wierzenia i obyczaje na Wilejszczyźnie w okresie międzywojennym, Wrocław 1983.

21. A. Sienkiewicz, Śmierć we współczesnych wierzeniach i zwyczajach pogrzebowych mieszkańców gminy sużańskiej rejonu wileńskiego (praca dyplomowa 2001).

22. K. Turek, Ludowe zwyczaje, obrzędy i pieśni pogrzebowe na Górnym Śląsku, Katowice 1993.

23. P. Teilhard de Chardin, Środowisko Boże, przekład W. Sukiennicka, Warszawa 1964.

Artykuły:

1. P. Aries, Człowiek wobec śmierci // Polska Sztuka Ludowa 1986, nr 1-2.

2. J. Bartmiński, Co się myśli to się przyśni. O interwencji obrazów w senniku ludowym // Polska Sztuka Ludowa 1987, nr 1-4.

3. T. Gajda, Zanikające zwyczaje i wierzenia związane ze śmiercią // Polska Sztuka Ludowa 1986.

4. M. G. Gerlich, Śmierć i jej konsekwencje kulturowe. Rozważania na przykładzie śląskich środowisk robotniczych // Zaranie śląskie 1983, nr 4

5. A. Jackowski, Kilka truizmów i refleksji na temat śmierci, kultury ludowej i sposobu patrzenia na jej wytwory // Polska Sztuka Ludowa 1986, nr 1-2.

6. A. Kowalczyk, O Bogu, diable i magicznych sztuczkach, czyli kto kieruje przeznaczeniem // Polska Sztuka Ludowa - konteksty 1993, nr 3-4.

7. A. Kowalska-Lewicka, Ludowe wyobrażenia śmierci // Polska Sztuka Ludowa 1986, nr 1-2.

8. S. Niebrzegowska, Sennik kurpiowski // Literatura Ludowa 1998, nr 4-6.

9. S. Niebrzegowska, Polski Sennik Ludowy // Literatura-Lingwistyka 1990 a, nr 3.

10. S. Niebrzegowska, Sennik ludowy z Wielkopolski // Etnolingwistyka 1990 b, t. 3.

11. A. Pokropek, Sen - brat śmierci // Polska Sztuka Ludowa - konteksty 1993 nr 3-4.

12. F. M. Rosiński, Śmierć w polskiej tradycji ludowej // Problemy współczesnej tanatologii. Materiały III krajowej konferencji TANATOS' 99 pod red. J. Kolbuszewskiego, Wrocław 1999.

13. T. Seweryn, Ikonografia etnograficzna. Sen // Lud 1948, t. 38.

14. J. Twardowski, Zapisane w brulionie // Polska Sztuka Ludowa 1986, nr 1-2.

Nasz Czas 43 (582)