Andrzej Targowski

OBSERWACJE Z USA
Papież przypomina o Chrystusie (2)

Moralnej odnowy po tysiącleciach gwałtownego rozwoju cywilizacji, człowiek nie jest w stanie dokonać sam. "Śmierć pojawia się na skutek zawiści diabła i grzechów pierwszych rodziców. Wchodzi na świat przemocą, poprzez zabójstwo Abla, który ginie z ręki swego brata Kaina" (encyklika Evangelium vitae, s.7). Cierń grzechu, niosącego śmierć, wszedł w nas zbyt głęboko, byśmy byli w stanie sami go wyciągnąć. Dlatego potrzebna była interwencja samego Boga, którego Syn - Jezus Chrystus-Zbawiciel, odkupił nasze grzechy i doświadczalnie wskazał, że miłość bliźniego jest drogowskazem dla życia człowieka.

Jan Paweł II od początku swego pontyfikatu stara się nakłonić współczesnych, by niejako na nowo, bogatsi o smutne doświadczenia XX wieku - zwrócili się do Jezusa Chrystusa o pomoc w swej moralnej odnowie, wiodącej do zbawienia. "Nie lękajcie się! - wołał Papież w dniu inauguracji swego pontyfikatu - Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. [...] Chrystus wie, "co jest w człowieku." On jeden!

Tajemnicze, ale realne zjednoczenie Chrystusa Zbawiciela z każdym człowiekiem - a więc także z zatwardziałym grzesznikiem, niechrześcijaninem, a nawet z tzw. wojującym ateistą - pozwala Janowi Pawłowi II bronić każdej ludzkiej osoby w tym nienarodzonej. W encyklice Veritas splendor, gdzie zostały przypomniane podstawowe i nienaruszalne zasady moralne, papież pisze: "Chrystus nas odkupił! Znaczy, że obdarzył nas możliwością realizacji całej prawdy naszego istnienia; że wyzwolił naszą wolność spod władzy pożądania" (s.103).

Poddanie się bowiem władzy pożądania - co często propagowane jest jako "prawdziwa wolność" - odrywa człowieka od życiodajnej miłości, stanowi zarzewie grzechu i prowadzi do śmierci: do zatrzymania się na poziomie tego, co człowiek "ma," a co będzie musiał przecież kiedyś utracić.

Papież nie może zrezygnować z głoszenia trudnych wymogów, nawet jeśli ściągają one na niego oskarżenia o konserwatyzm i brak współczucia dla ludzkiej słabości. Ale im bardziej stanowczo je głosi, tym usilniej stara się przekonać człowieka o Bożym miłosierdziu (poświęcił mu całą przepiękną encyklikę Dives in misericordia), silniejszym niż wszelki grzech. W tym celu m. in. przyjechał do Polski w lecie 2002 r., aby poświęcić Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach pod Krakowem. Nawiasem mówiąc, znaczenie miłosierdzia Bożego podała św. Faustyna, polska zakonnica z Łagiewnik.

Dwa tysiące lat temu Bóg zesłał na Ziemię swego Syna, by przypomniał nam namacalnie jak powinien żyć człowiek. Człowiek myślący rozwijał się od ok. 150 tys. lat, sześć tysięcy lat temu zaczął tworzyć zaawansowaną cywilizację, ale w swym systemie moralnym był poganinem. Więcej, był "niczym" w rękach zapatrzonych w siebie faraonów i cesarzy, którzy sami uważali się za bogów. Dlatego był najwyższy czas, by wprowadzić cywilizację, na tory sprawiedliwego rozwoju. Bóg więc zdecydował się na ingerencję i wysłał do nas swego Syna Boga-człowieka, który po raz pierwszy powiedział nam, że wszyscy jesteśmy równi wobec Boga.

Chrześcijaństwo wniosło nowy sens do życia ludzkiego. Podczas gdy Grecy podkreślali wagę umysłu i kultu ciała, chrześcijanie badali zagadnienia związane z duszą człowieka. Życie każdego człowieka jest ważne i nie powinno być zmarnowane. Takie sprawy ważne w życiu doczesnym, jak piękno i wybitne zdolności są sprawami drugorzędnymi, nie mającymi istotnego znaczenia w życiu wiecznym. O ile poganie gardzili słabymi i chorymi, o tyle chrześcijanie wierzyli, że jedynie życie wewnętrzne (duchowe) człowieka powinno być piękne, a chorym i słabym trzeba pomagać.

Miłość u starożytnych Greków i Rzymian była utożsamiana z życiem seksualnym, podczas gdy dla chrześcijan miłość to przede wszystkim miłowanie Boga i bliźniego, które powinno być centralną sprawą w życiu człowieka. Bóg z miłości dla nas dał się ukrzyżować i zgodził się cierpieć, dlatego człowiek musi być przygotowany na cierpienie, które go uszlachetnia.

Chrześcijaństwo nie tylko nadało sens życiu pojedynczego człowieka, ale także zadecydowało o nowoczesnym systemie polityczno-społecznym cywilizacji. Św. Augustyn (354-430) w swym dziele "O państwie Bożym" (De civitate Dei), będącym moim zdaniem najważniejszym dokumentem kultury zachodniej, opisał dwa państwa, jedno doczesne, świeckie, a drugie wieczne. Życie doczesne jest organizowane przez państwo, władcę i administrację. Ale państwo świeckie nie ma nic w sobie z boskości. Cesarz jest tylko człowiekiem, państwo podlega osądowi obywateli i ich postanowieniom. Życie państwa jest inspirowane przez wiarę głoszoną przez Kościół, czyli państwo Boga. W ten sposób nastąpiło oddzielnie państwa od Kościoła, który umożliwił demokratyczny rozwój cywilizacji człowieka i stworzył zachodnią cywilizację. W praktyce tylko w niej istnieje poszanowanie godności indywidualnego człowieka.

Cywilizacje, które łączą Kościół z państwem jak np. ma to miejsce w cywilizacji islamskiej charakteryzuje słabe tempo rozwoju i brak poszanowania praw jednostki, a zwłaszcza kobiet oraz brak tolerancji wobec siebie samych i obcych. Stąd w przystępie zazdrości cywilizacja ta wydała wojnę naszej cywilizacji w XXI w.

Dlatego według Jana Pawła II, Chrystus-Zbawiciel to jedyna nadzieja człowieka na odnowę moralną. A od siebie dodam, że chrześcijaństwo to jedyna nadzieja na godny rozwój indywidualnego człowieka w cywilizacji globalnej świata. Dzięki naukom Jana Pawła II, katolicyzm jest ponownie religią twórczą, która nadaje sens moralny rozwojowi człowieka w jego środowisku.

Nasz Czas 39 (578)