"Nasza Polonia" nr 127
ESTONIA

Michał Bieniasz

X Forum Mediów Polonijnych
Zgrzyt

Celem jubileuszowego już X Forum Mediów Polonijnych było jak zwykle zaprezentowanie dziennikarzom mediów polskich za granicą walorów kilku regionów Polski, turystycznych i gospodarczych, aby w swych późniejszych publikacjach promowali oni kraj nad Wisłą tam, gdzie mieszkają i pracują.

Wozi się to całe towarzystwo po miejscach przepięknych, pokazuje, daje spróbować. Nie szczędząc środków karmi się ich przednie, nocuje po hotelach, urządza im się bale i bankiety - wszystko po to, by zobaczyli, byli zadowoleni i potem chwalili. A że chwalić jest za co, więc i robią to też owi dziennikarze szczerze przez cały rok, aż do następnego Forum, kiedy to nowe regiony Polski chcą, by i je zachwalać i w gościnności się prześcigają. Nawet odkładając na bok całą frazeologię patriotyczno-sentymantalną jako sprawy oczywiste, jest to z punktu widzenia norm obowiązujących w świecie rządzonym prawami wolnego rynku (czy to lubimy, czy nie) w jakiś sposób uczciwe. Inwestycja ze strony regionów daje konkretny efekt, z pewnością większy i chyba tańszy niż dałoby zamieszczenie płatnych anonsów w tychże samych gazetach. W tym roku dziennikarzom mediów polskich za granicą prezentowały się województwa małopolskie i świętokrzyskie. Mogą się spodziewać, że nie wyrzuciły pieniędzy w błoto. Dziennikarze chwalić będą. I nie dlatego, że tak ich tam goszczono, ale dlatego, że jest co chwalić, że jest się czym chwalić.

Forum Mediów Polonijnych to nie jedynie zwiedzanie, hotele, bankiety. Tym razem znalazło się miejsce także na to, o co uczestnicy upominali się od dawna. Zebranie w jednym miejscu 150 osób tej samej profesji, mających różne bardzo doświadczenia zawodowe - tak różne jak jest na przykład inna Kanada od Ukrainy, powoduje, rzecz jasna, dyskusje na tematy ważne dla środowiska. Chwała organizatorom, że znalazło się miejsce w programie Forum na krótkie seminaria dotyczące spraw dla dziennikarzy ważkich. Wykład profesora Waldemara Łazugi z Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, czy prelekcja redaktora Zbigniewa Święcha spotkały się z dużym zainteresowaniem. Szczególną jednak uwagę należy chyba zwrócić na ten fragment spotkania, w którym redaktor Alina Kietrys, szef Radia Gdańsk, mówiła na temat "Kim jest dzisiaj dziennikarz: sługą, sprawozdawcą czy kreatorem?". Wokół tych spraw krążyły zresztą często forumowe długie nocne rodaków rozmowy.

Oprócz promocji regionów, zaplanowali organizatorzy także element nowy - "Meeting proeuropejski: media - Europa 2002". Dyskusja była gorąca. Jedni za, inni przeciw, mówcy spoza uczestników samego Forum. Coś nieplanowanego zaczęło się dziać, bo miało być ukazywanie korzyści, przekonywanie i namawianie, a tu nagle ferment, bezsensowna dyskusja nie prowadząca do nikąd. Nawet w wywiadzie dla TV Kraków otrzymałem jako pierwsze pytanie: "Czy jest pan za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej?" Odpowiedziałem, że to nie ma najmniejszego znaczenia, co osobiście myślę, ale że dołożę wszelkich starań, aby rzetelnie o zyskach i ryzykach informować czytelnika, potrzebuję tylko maksimum informacji.

W zamieszaniu na owym "Meetingu" rozdano nagle uczestnikom Forum kartki zatytułowane "APEL". Tekst na nich był następujący:

"My, uczestnicy X Światowego Forum Mediów Polonijnych zwracamy się z apelem do wszystkich środowisk opiniotwórczych, szczególnie zaś dziennikarzy i twórców przekazów medialnych o włączenie się do Wielkiej Kampanii Medialnej na rzecz Akcesji Polski do Unii Europejskiej.
Tylko my, pracownicy najpotężniejszego z przemysłów - przemysłu kultury - możemy skutecznie pomóc włączyć Polaków do rodziny narodów europejskich, do wielkiej wspólnoty uznającej prawa człowieka, subiektywizm historii, własny obyczaj, język i kulturę.
Naszym wspólnym, intelektualnym dziełem przekonamy niechętnych, ukierunkujemy niezdecydowanych i wesprzemy zwolenników.
Szanowni Koledzy! Dołączcie do nas swoje marzenia, doświadczenia i kreatywność, aby ziścić słowa Władysława Reymonta: ´Rzeczywistość jest z tej samej przędzy co marzenie".

Autorem "Apelu" nie byli jednak, jak to napisano w pierwszym zdaniu "uczestnicy X Światowego Forum", czyli dziennikarze mediów polonijnych, ale pan Wilhelm Rzechonek z Narodowego Centrum Kultury (Polska). Tekst ze zrozumiałych względów wzbudził dyskusję. Akt przystąpienia Polski do Unii jest aktem politycznym. Rolą dziennikarza jest informować, a nie zobowiązywać się do agitacji. To sprawa nieco inna niż opisywanie walorów odwiedzanych regionów. Padały głosy "ja tego nie podpiszę". Dyskusję więc zakończono. Wśród stuku odsuwanych krzeseł, gdy wszyscy zbierali się do wyjścia, ktoś zakrzyknął: "To przyjmujemy?", ktoś inny odkrzyknął "tak!". I okazało się, że żadne podpisywanie nie było potrzebne, bo uznano, że przyjęto ów apel przez aklamację. Tego samego wieczora organizatorzy odczytali na żywo w radio jego tekst, powtórzyły go PAP i TV Polonia.

Nie chcę oceniać tego incydentu. Przytoczę jednak tekst oświadczenia podpisanego przez dziennikarzy mediów polskich ze Szwecji, Niemiec, Łotwy, Litwy, Estonii, Ukrainy, Białorusi, Francji, Czech i USA:

Oświadczenie

Naczelnym obowiązkiem dziennikarza jest rzetelne i obiektywne informowanie społeczeństwa.

Dziennikarz korzysta w swej pracy z wolności wypowiedzi, nic nie ogranicza w żaden sposób jego prawa do własnych poglądów i sympatii.

Zredagowanie i przedstawienie przez organizatorów X Światowego Forum Mediów Polonijnych "Apelu intencyjnego" wychodzącego jakoby z naszego środowiska, jest nadużyciem.

Każdy z nas, dziennikarzy polskich w świecie, będzie promował ideę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej zgodnie z własnym sumieniem i linią reprezentowanej redakcji.

Zbiorowy akt lojalności wobec którejkolwiek opcji w tej sprawie nie jest możliwy i nie wypłynął z naszego środowiska dziennikarskiego.

Kielce, 7 września 2002 rok.

Proszę mnie nie pytać, czy jestem za, czy przeciw przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Jestem za tym, by dziennikarze mieli wystarczająco dużo informacji, aby móc pisać o sprawie. Jestem za tym, by mieli możliwość swobodnie tę informację czytelnikowi przekazać. Jestem przeciw pisaniu za dziennikarzy o czym i jak myśleć powinni.

Z tych właśnie względów powyższe oświadczenie podpisałem.

Michał Bieniasz


Nasz Czas 37 (576)