Andrzej Targowski

Misja Papieża (1)

Kolejna pielgrzymka w lecie 2002 r. papieża do Kanady, Ameryki Łacińskiej i do Polski fascynuje nas, a zwłaszcza media, rozmachem i wielką popularnością polskiego Papieża wśród wiernych.

My Polacy mamy do Jana Pawła II szczególny stosunek, bowiem jest "nasz" i to jaki! Geniusz władający biegle wieloma językami, polityk najwyższego kalibru, niekwestionowany autorytet moralny i twórczy, nauczyciel systemu moralnych wartości. Podziwiamy Jego charyzmatyczną osobowość, niebywałą energię, liczne talenty, zdolność widzenia problemów w skali uniwersalnej, a zarazem poczucie humoru, ciepło czule bijącego serca. Niestety media interesuje najwięcej kiedy schorowany Papież ustąpi i kto będzie jego następcą. Media nie interesuje wcale co Papież głosi, a co za tym idzie - szary człowiek, w tym miliony Polaków nie mają pojęcia na czym polega misja tego Wielkiego Rodaka.

Jan Paweł II - profesor filozofii i znający z autopsji biedę i zniewolenie człowieka przez czarny i czerwony totalitaryzm podjął się misji pielgrzyma, który zawraca cywilizację człowieka z kultury śmierci na kulturę miłości. Pasją Papieża jest podkreślenie indywidualnej roli człowieka w państwie, społeczeństwie i rodzinie. Stąd pierwsza programowa encyklika Jana Pawła II zaczyna się od słów Redemtor hominis, co znaczy Odkupiciel człowieka. Dotąd teologowie nadawali Chrystusowi raczej tytuł Redemptor mundi, czyli Odkupiciel świata lub Redemptor generis humani czyli Odkupiciel rodzaju ludzkiego. Poprzednicy Karola Wojtyły kierowali swoje słowa albo do członków Kościoła, albo do całej ludzkości. Jan Paweł II mówi wprost do "wszystkich ludzi dobrej woli," do każdego człowieka, każdy bowiem jest objęty Tajemnicą Odkupienia.

Personalizm Jana Pawła II ujawnia się w traktowaniu człowieka jako osoby ludzkiej, która ma własną historię życia, "a nade wszystko własną historię duszy." Żaden papież nie podkreślał tak usilnie znaczenia jednostkowej osoby ludzkiej jak to czyni polski Papież. Sam przecież żył przez 33 lata w komuniźmie, który pojedynczego człowieka poświęcał iluzorycznemu kolektywowi. Papież swym poglądem wpisuje się w trend cywilizacji Zachodu, która, zwłaszcza w Ameryce, zaczyna od lat 1960-tych wprowadzać prawa obywatelskie i ludzkie, które wyłuskują każdego indywidualnego obywatela-człowieka z bezimiennego tłumu i traktują wszystkich jak równych.

Jan Paweł II pragnie podkreślić, że każdy poszczególny człowiek jest dla Syna Bożego wręcz bezcenny. Bowiem dla każdego z nas stał się On człowiekiem, umarł na krzyżu i zmartwychwstał. A stąd wynika m. in., że człowiek "jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła, drogą wyznaczoną przez samego Chrystusa, drogą, która nieodmiennie prowadzi przez Tajemnicę Wcielenia i Odkupienia" (s.14).

W dobie postrzegania Kościoła przede wszystkim jako instytucji, którą nie wszyscy lubią, ale która budzi respekt z racji swego wielowiekowego doświadczenia, sprawnej organizacji i niemałego znaczenia politycznego, takie określenie podstawowego zadania ("drogi") Kościoła brzmi odkrywczo w ustach samego Papieża i dlatego jest najczęściej cytowane.

Stąd pasją Papieża jest charakteryzowanie człowieka i jego problemów oraz szukanie sposobów ich rozwiązania np. przy pomocy nauk i usług Kościoła. Owszem człowiek może dziś poszczycić się wieloma osiągnięciami naukowo-technicznymi, a także wypracowaniem warunków życia odpowiadających jego godności (mowa tu o demokracji). Jednak osiągnięciom tym towarzyszy lęk, bowiem twory człowieka często obracają się przeciw samemu człowiekowi. W ostatecznym wymiarze jest to lęk przed śmiercią, trwoga przed całkowitym unicestwieniem. "Człowiek jest powołany do pełni życia - pisze Papież - która przekracza znacznie wymiary jego ziemskiego powołania, ponieważ polega na uczestnictwie w życiu samego Boga (encyklika Evangelium vitae, s.2). Ale póki co, tu na Ziemi, jak powiedział Papież w Toronto młodzieży, "ma ona prawo do szczęścia." Czyli odkupienie może mieć optymistyczny charakter.

Największy dramat człowieka to dramat jego walki o życie. Ale przecież w ostatecznym wymiarze chodzi o życie wieczne, do którego mają zaprowadzić nauki i usługi Kościoła. Ta więź "człowiek (indywidualny) - Kościół" jest pasją i myślą przewodnią blisko 100 pielgrzymek Jana Pawła II. Dlatego tak chętnie Papież dał się sfotografować w tłumie 2,2 miliona wiernych zgromadzonych na Krakowskich Błoniach, gdzie na super zdjęciu będzie obok Niego widoczna twarz każdego uczestnika mszy św. Będzie to "tłum z twarzą." Jak dotąd liderzy światowych organizacji widzieli tylko tłum, masę bezimiennych ludzi, którymi można manipulować. Jan Paweł II "wyciąga" nas z owego tłumu i powiada, że każdy z nas jest równie ważny. Stąd też wniosek, że każdy z nas nie może chować się w owym tłumie, bowiem i tak jest "dostrzeżony."

Papież przestrzega przed post-oświeceniowym zaufaniem do postępu, który miałby rzekomo automatycznie prowadzić do polepszenia warunków ludzkiego życia a nawet do uszlachetnienia samego człowieka. Wiek XX był wiekiem zniszczeń, ale największych zniszczeń dokonał, zdaniem Jana Pawła II, w sferze wartości moralnych. Toteż przemiany ekonomiczno-polityczne oraz wszelkie inne wysiłki zmierzające do polepszenia doli człowieka, wtedy tylko mają szansę trwałego powodzenia, gdy wyrastają z moralnej odnowy człowieka i ją koniec końców mają na celu.

"Chodzi o rozwój osób, a nie tylko o mnożenie rzeczy, którymi osoby mogą się posługiwać." Chodzi o to, aby nie tyle "więcej mieć," ile "bardziej być."

Nasz Czas 36 (575)