Ryszard Maciejkianiec

Naczelny ma głos
Dobro zwycięży

W minioną niedzielę odbył się w Kownie I Festyn Pieśni Polskiej. O tym, jak przebiegało to święto z prawdziwego zdarzenia - Czytelnik przeczyta w reportażu. Natomiast co szczególnie cieszy, że jest to już drugie w ciągu kilku tygodni po Wisaginasie tak znaczące przedsięwzięcie zorganizowane wysiłkiem autentycznych działaczy społecznych przez oddziały Związku Polaków na Litwie, które nie upolityczniły się i zachowały swoją statutową niezależność. Jest to dowód żywotności i mądrości tamtejszych środowisk jak i wielka nauka wzorów społecznego działania.

Festyn w Kownie, który miał najbardziej rozległą geografię uczestników, i co szczególnie ważne- wzięły w nim udział znów zespoły ze wszystkich trzech regionów Litwy, gdzie w historycznych skupiskach mieszkają Polacy, stał się też nowym impulsem kulturotwórczym dla środowisk polskich w tym regionie Litwy. Pierwszy występ zespołu z Łopi, zapowiedź udziału w przyszłych festynach grup śpiewaczych z Wędziagoły i Urniaży świadczą, że inicjatywa Genowefy Chomańskiej i jej przyjaciół i kolegów była jak najbardziej potrzebna.

Dobrze się też stało, że te inicjatywy zostały zauważone i docenione przez lokalne władze samorządowe. Ze swojej zaś strony mamy też cichą satysfakcję, że jako jedyne polskie pismo, promujące oba festyny na łamach "NCz", w pewnym stopniu przyczyniliśmy się do ich powodzenia.

Kontynując Ruszczycowski temat, oprócz publikacji w magazynie "Czas", zamieszczamy wywiad z dyrektor Rudomińskiej Szkoły Średniej im. Ferdynanda Ruszczyca Edytą Tomaszun, która z udziałem zespołu i lokalnego środowiska ma szansę rozpoczęcia budowania w Rudominie poważnego ośrodka kształcenia uzdolnionej młodzieży w dziedzinie sztuki. Tym bardziej, że Rudomina ze swoim potencjałem dawno takich i podobnych inicjatyw potrzebuje.

Natomiast wracając do publikacji w "Draugystë - Przyjaźni" i "Magazynie Wileńskim", które ukazały się w związku z inicjatywą powołania Polskiej Partii Ludowej, możemy zapewnić zaniepokojonych Czytelników, że nigdy nie zejdziemy na poziom pism Tomaszewskiego i Mackiewicza, a spreperowanymi kłamstwami i oszczerstwami zajmą się prawnicy. Bo wiadomo, że skorumpowana, zdemoralizowana i nie licząca się z ludźmi, będąca na wysokopłatnych urzędach "wierchuszka" AWPLu próbuje, na zasadzie "łapać złodzieja", zarzucać nam rzekomo niecne czyny dokonane ...w Polsce, licząc na brak rozeznania u naszego zastraszonego i zahukanego człowieka, aby dalej kontynuować swoje niesławne działania i rządy.

Ludziom trzeba zawsze darować błędy. Nie można natomiast nigdy darować podłości, która nie powstrzymana ma tendencje nieograniczonego rozpowszechniania się, demoralizowania innych, zabijania wszelkich inicjatyw społecznych.

Tak obserwując czytelne poczynania Tomaszewskiego, Januđauskienë, Mackiewicza i innych z ich otoczenia - człowiek się zastanawia - gdzie są jednak granice ich nikczemności? Bo nawet bydlę przecież, jeżeli z twoich rąk otrzyma kęs strawy - nie będzie gryzło, wierzgało czy kopało.

Powyższe i wiele innych faktów jeszcze raz dowodzi, że powołanie PPL było jak najbardziej potrzebne. Pozwoli to ludziom skorzystać z prawa wyboru i przestać się nareszcie lękać. Co innego, że o takiej czy innej inicjatywie, stanowiącej przegrodę wobec narastania arogancji i agresji ze strony liderów AWPL trzeba było myśleć już w roku 1997 - 1998. Ich wejście w układ z konserwatystami i liberałami po wyborach 2000 roku dokonało dzieła ostatecznej demoralizacji tej organizacji politycznej, kiedy to dla osobistej wygody, utrzymania się na stanowiskach złożono na ołtarzu nawet naszą ziemię i przyszłość ludności polskiej.

Wielu z nas z lat młodości pamięta wymowny film rysunkowy "Tarakaniszcze". Tym wróblem, który połknie napuszonego, próbującego straszyć awepelowskiego żuka , będzie po prostu czas, który nieubłaganie się zbliża wobec nadużywania zaufania ludzi, zakłamania i obłudy.

Inna rzecz, że znaczący czy nawet decydujący udział w tym procesie ma warszawska "Wspólnota". To tamci działacze, panosząc się w Wilnie jak we własnej wspólnotowej piaskownicy, w celu ukrycia nadużyć przy budowie Domu Polskiego w Wilnie poprzez Tomaszewskiego, Sienkiewicza i Balcewicza zainicjowali rozbicie w naszym środowisku, to oni opłacają niekończące się sądy, to oni dostarczają "faktów" do oszczerstw Mackiewicza.

I kiedy dziś pod ich naciskiem, na ich potrzeby i pod ich sztandarem Polacy z Zachodu decydują się na powołanie nowej światowej organizacji - ruch polonijny bez wątpienia znajdzie się w ślepym zaułku bez jakichkolwiek szans na perspektywę.

Szkoda tylko,że rodacy tego oczywistego faktu i rzeczywistego oblicza "Wspólnoty" nie chcą dostrzegać.

Nasz Czas 34 (573)