"Nasza Polonia" nr 123
ESTONIA

Sprzedałem się ludziom

Mało kto zostawia po sobie aż tyle sierot.

Mówi się, że miarą wielkości człowieka jest trudność w jego zastąpieniu. Twierdząc jednocześnie, iż nie ma ludzi niezastąpionych. A co z symbolami? Czym zastąpić godło, sztandar, znak firmowy umiejętności organizatorskich i pełnego oddania się sprawie najdotkliwiej potraktowanych przez los?

Poznałem Marka Kotańskiego przed kilkoma miesiącami, z racji przeprowadzanego z nim wywiadu, na promie płynącym do Szwecji. Był sztorm, huśtało, siedzieliśmy w restauracji. W trakcie rozmowy zaproponował mi przetłumaczenie na szwedzki swojej niewielkiej książki zatytułowanej "Sprzedałem się ludziom". Zażartowałem wówczas, pytając, czy szykuje się na Nobla. Odpowiedział również żartem, ale... nie wykluczył takiej możliwości. Znał wartość i efekty swoich działań, robił wszystko, by objąć nimi jak najwięcej dotkniętych nieszczęściem. Próbowałem namówić go na zwierzenia, co czuje człowiek niosący na barkach los tysięcy ludzi. Zagubionych, słabych, najsłabszych, niektórych na zawsze, innych być może na jakiś czas tylko oddzielonych od reszty świata nieprzepuszczającą nadziei czarną kotarą nałogu. Nie udało mi się. Jechał do Szwecji w sprawie środków na urządzenie domu dla polonijnej młodzieży dotkniętej narkomanią i tylko tym był zajęty. O co bym go nie zapytał, kończyło się na meblach. Widać w tym momencie człowiek niosący na barkach los tysięcy ludzi, miał głowę zajętą meblowaniem kolejnego domu. Po prostu.

Pamiętam, że cieszył się z możliwości dotarcia do nas, żyjących poza granicami Kraju, poprzez nadawany w telewizji Polonia program "Porozmawiajmy". Widział to jako szansę zaoferowania pomocy niemałej liczbie młodych ludzi, których i tu dopadło zagubienie. Oczywiście w takich przypadkach nieszczęście dotyka również rodziców. Zdezorientowanych, nie wiedzących, co począć z nagle objawiającą się tragedią. Miejmy nadzieję, że otwarte przez Marka Kotańskiego drzwi nie zatrzasną się w przeciągu spowodowanym jego odejściem.

Niestety, z tłumaczeniem książki nie zdążyłem. Skąd mogłem wiedzieć, że trzeba się aż tak śpieszyć!

Pośród cytatów korespondencji w niej zawartych jest wiersz młodej narkomanki:

"Przyjacielu mój
Daj mi trochę siebie,
siłę, odwagę, zaufanie do ludzi (...)
Daj mi więcej
bym mogła i ja dać innym."

Zapewne wielu zagubionym tę siłę i odwagę Marek Kotański dawał. Pozostały rzesze, które szansę ową straciły na zawsze. Obawiam się, że bez Marka Kotańskiego świat biednych zbiednieje jeszcze bardziej. Chyba... Chyba że Jego serce oddane innym, będzie biło nadal. Oby tak właśnie się stało!

AND
Nasz Czas 33 (572)