Odpowiedź prezesowi ZPŁ -
pani Wandzie Krukowskiej

Otóż swoją odpowiedź zacznę od drugiej części pani listu , który bezpośrednio dotyczy prasy polskiej na Łotwie.

Pani słusznie zauważa, iż "z prasą polską na Łotwie jest źle". Powiedziałbym nawet więcej, prasa Związku Polaków na Łotwie jest zniszczona, czyli inaczej mówiąc jej obecnie po prostu nie ma. Między innymi, to na pani barkach również spoczywa odpowiedzialność, że tak się właśnie stało. Rok temu w liście do dyrektora związkowej firmy "Poloneze 96" p. Piotra Ławruczenoka pani napisała: "Więc bardzo proszę Pana wyjść z tego pomieszczenia. Wycofamy całą sprawę z sądu i będzie nam spokój. Rozdawały się nawet głosy, żeby oddać Panu ten sprzęt komputerowy. Nic nie mam przeciwko temu". To tylko jeden z wielu bardzo negatywnych przykładów.

Panią cieszy fakt, że jeśli 1000 egzemplarzy dodatku "Słowa Polskiego" dociera do łotewskich Polaków, to dowód, że więcej czytamy. Co do tego, to mam sporo wątpliwości, ponieważ dane, którymi operował pan Piotr Ławruczenok były oparte na danych paszportowych. Czyta przeważnie starsze pokolenie, natomiast bardzo wieku Polaków czytać po polsku nie umie, a biorąc to pod uwagę, to liczba tak naprawdę czytających jest znacznie mniejsza.

Co się tyczy kolportażu, to pragnę przypomnieć, że odpowiedzialnym wówczas za kolportaż "Czasu Łatgalii" i "Polaka na Łotwie" był były prezes "Promienia" p. Władysław Nowicki.

Jeśli chodzi o moje krytyczne uwagi dotyczące tego, że z Łotwy nikt nie pojechał na debatę polonijną do Warszawy, to nadal uważam, że to właśnie prezes musi przedstawiać problemy Polaków na Łotwie, nie uczynią tego za nas ani Polacy z Litwy, ani z Białorusi.

Z szacunkiem - redaktor
Włodzimierz Pujsza

Nasz Czas 33 (572)