Ryszard Maciejkianiec

Naczelny ma głos
Nasz dorobek zależy od nas samych

Zamieszczając publikację, poświęconą pobytowi w Krakowie grupy uczniów - zwycięzców Konkursu wiedzy historii Ziemi Wileńskiej, chcemy jeszcze raz serdecznie podziękować Stowarzyszeniu Pomocy Polakom na Wschodzie "Kresy", które zorganizowało pobyt naszej młodzieży w dawnej polskiej stolicy. W odróżnieniu od wielu urzędów, na załatwienie tego ważnego naszym zdaniem przedsięwzięcia, promującego wśród polskiej młodzieży znajomość naszej historii, potrzebny był tylko jeden krótki telefon. Bo tak właśnie działają prawdziwi przyjaciele, którzy czynem niosą nam pomoc w potrzebie.

Wobec zbliżającego się terminu otwarcia wystawy prac Ferdynanda Ruszczyca, która poprzez Kraków i Toruń dotrze we wrześniu do Wilna, dziś w zamiarze przybliżenia jego niezwykłej postaci, rozpoczynamy cykl publikacji poświęconych współpracy F. Ruszczyca i L. Śleńdzińskiego, a przygotowanych przez kustosza zbiorów artystycznych Galerii im. Śleńdzińskich w Białymstoku Annę Hendzel - Andreew (wywiad z Anną Hendzel - Andreew patrz. nr 11(550) "NCz" za br.) .

Pisząc o postaci Ruszczyca warto pamiętać nie tylko o jego dorobku twórczym, ale też o wyjątkowej aktywności, angażowaniu się wszędzie tam, gdzie powstawały nowe ówczesne wileńskie inicjatywy kulturalne czy społeczne. A wszystko to wynikało z jego niezwykłego ukochania Wilna. "Wilno - to cenne skrzypce, to Stradivarius..."- tak pięknych tych i wielu innych słów o Wilnie, popartych czynem dla dobra miasta, nie udało się raczej wypieścić nikomu innemu.

Szczególnie ceniąc wagę społecznego wysiłku dla ogólnego dobra, chcemy też zwrócić uwagę na wywiad z Tadeuszem Stommą, podkreślającego, że tylko wiara w siebie, wiara w społeczeństwo, w którym przystoi nam żyć, i nadzieja na lepszą przyszłość pozwala poprzez pracę pomnażać dobro, bogactwo, w tym również dorobek społeczny.

Przed kilkoma dniami awepelowscy działacze rejonu wileńskiego postanowili znacznie zwiększyć swoje wynagrodzenia, mimo rosnącego ponad dziesięciomilionowego zadłużenia i braku funduszy na wynagrodzenia, jeszcze bardziej ograniczając perspektywę rozwoju infrastruktury, oświaty i kultury rejonu. Mimo jawnego naruszenia prawa i wyraźnego zboczenia moralnego wobec będącej w wyjątkowej potrzebie ludności rejonu, nie protestował również znany w naszym środowisku od czasów administracyjnego zarządzania przedstawiciel Rządu Jakimavičius. Jak się okazało milczał nie bez przyczyny - z poparcia Januđauskienë ostatnio "przeniósł" do rejonu swoje siedem ha ziemi z głębi Litwy, tym samym kilkakrotnie zwiększając jej wartość. Przy okazji udało się nareszcie dotrzeć do informacji, że za lata rządów Januđauskienë, Tomaszewskiego oraz ich przedstawiciela w powiecie Z. Balcewicza za ich wiedzą i z cichego poparcia do rejonu w podobny sposób "przeniesiono" aż 23 ( dwadzieścia trzy ) tysiące ha ziemi, utrudniając czy wręcz uniemożliwiając perspektywę rozwoju naszej małej ojczyzny. I jakbyśmy nie nazwali takie działania - zdradą, sprzeniewierzeniem interesu społecznego - powyżsi muszą nareszcie ponieść odpowiedzialność wobec historii i społeczeństwa.

Powyższy przykład, jak też wydarzenia ostatnich kilku lat, w tym doświadczenia związane z budową domów polskich dowodzą, że na drodze naszych inicjatyw rozwojowych będzie jeszcze długo stała w zasadzie ta sama grupa osób, funkcjonująca w polskim społeczeństwie na zasadzie złośliwego obserwatora, która już na wstępie utrudni realizację każdego pomysłu, by następnie korzystając z niego pełną gębą, poniewierać jej inicjatorów, zniechęcając innych do bezinteresownego działania. Zresztą ostatnia publikacja M. Mackiewicza, mianującego się "prezesem", ziejąca wręcz patologiczną nienawiścią do wszystkich naszych dokonań i sukcesów - jest temu smutnym świadectwem. Wobec wielkości narodu polskiego, której dowodem są również wydarzenia ostatnich dni w Krakowie, dowolnie dobrane fakty, sumy i wydarzenia, rzucane pomówienia i oszczerstwa w obawie wobec możliwych pozytywnych zmian na Ziemi Wileńskiej w związku z powołaniem nowego ugrupowania politycznego i potrzeby rozliczenia się wobec społeczeństwa za nadużycia i rozdawanie naszej ziemi ze strony tych, co dziś opływają w dostatku na etatach samorządowych lub "wspólnotowych", wygląda szczególnie obrzydliwie.

Ale niech to nas nie zniechęca do działania, wiedząc i wierząc, że proces przemian jest nieuchronny, i że prawie trzystutysięczne społeczeństwo, mieszkające w historycznie zwartym skupisku może na pewno dużo, pod warunkiem, że wszyscy będziemy razem budowali wiarę we własne siły, we własne możliwości, z myślą o potrzebie zmian, innego działania w warunkach otwarcia się na świat i nowe współczesne wyzwania.

Nasz Czas 33 (572)