Dr med. Bohdan Czarnecki

Kampania łotewska 1-go PPLeg

We wrześniu 1919 roku zaczęło powstawać nad Bałtykiem nowe państwo - Rzeczpospolita Łotewska [ Latvija ] w ciężkich walkach z korpusem Bernmonta i wojskami sowieckimi jak i litewskimi. Jej armia formowała się w ogniu walki . Pierwsza powstała grupa płk Purina, następnie trzy dywizje piechoty oraz tzw. "Landwera bałtycka", formacja baronów kurlandzkich. Barwą narodową Łotyszów były kolor czerwony, biały i czerwony, a wojsko nosiło wówczas na czapkach swe godło państwowe w kształcie płomienia, w środku którego znajdowała się litera L z trzema gwiazdami.

Wobec przewagi wroga, w grudniu 1919 r. poselstwo łotewskie poprosiło Naczelnika Rzeczpospolitej Polskiej, Józefa Piłsudskiego o pomoc wojskową. Naczelny Wódz, w myśl łotewskiego przysłowia "Dodi draugam -atproasi ienaidniekam" (daj przyjacielowi - odbierz wrogowi) wydzielił grupę operacyjną pod dowództwem gen. Edwarda Śmigłego-Rydza w składzie 1-ej i 3-ej dywizji piechoty legionów do przeprowadzenia działań na terenie dawnych Inflant Polskich z zadaniem opanowania Dyneburga, wyrzucenia bolszewików poza granice etnicznej Łotwy oraz obsadzenia północnego brzegu Dźwiny celem zapobieżenia atakowi Litwinów, którzy w sile 3000 bagnetów mogli w każdej chwili sforsować rzekę.

1 PPL, w składzie którego walczył mój Ojciec ppor. Zygmunt Czarnecki d-ca plutonu II kompanii, rozpoczynał kampanię "Zima" 24 grudnia grupując się w Kołtynianach. Pułk miał świeżo uzupełnione umundurowanie i wyekwipowanie, broń w dostatecznej ilości, doprowadzona do porządku. Każdy batalion posiadał po 8 karabinów maszynowych Hotschkissa, każda kompania miała swój pluton k. m. typu Schwarzlose .Obchodzono wesoło Wigilię Bożego Narodzenia a na drugi dzień świąt wyruszono na front, nie zdając sobie sprawy w jak okrutnych warunkach przyjdzie im walczyć.

Łotwa płd- wsch. jest w części niską równiną, w części pofałdowaną, jest krainą wielkich jezior przedzielonych niejednokrotnie wysokimi wzniesieniami ułatwiającymi obronę przesmyków, znaczne połacie gęstych lasów utrudniają orientację, a złe drogi są czasem nie do przebycia. Teren ten jest niekorzystny do działań zaczepnych a zimą staje się wręcz nie do przebycia. Prawdziwie polarne warunki , tęgi mróz, lodowate wichry, zawieje i śnieżyce zasypujące drogi, tworzące zaspy, w których zapada się po pachy, uniemożliwiają marsz ubezpieczający, wykluczają przemieszczanie się artylerii i kawalerii. Nie ma możliwości okopania się na stanowiskach bojowych ani przebywania w nich dłużej niż 20 minut bez narażania się na ciężkie odmrożenia. Przestają działać karabiny maszynowe z chłodnicą wodną, pękają oporoprowadniki i lufy dział, zamarzają nawet karabinki powtarzalne, bowiem kurczą się sprężyny igliczne, co powoduje nie zbijanie przez iglicę spłonek nabojów i wystrzał kończy się psyknięciem, a kula pada opodal strzelca. Walka była więc możliwa tylko w terenie zabudowanym, a przemarsz do następnego tylko gęsiego ,drogami wyjeżdżonymi przez miejscową ludność, na których wróg urządzał zasadzki.

W taką zasadzkę wpadł w dniu 3 stycznia pluton 2-ej kompanii ppor. Czarneckiego przy natarciu na Dyneburg w folwarku Beze. Pluton w nagłym starciu z grupą ok. 500-set bolszewików stracił w walce wręcz 8 szeregowych, a uratowany został przez przeciwuderzenie na bagnety kompanii ppor. Wasiutyńskiego. Innym problemem w tych warunkach była łączność. Znajdujący się w złym stanie, zużyty sprzęt telegraficzny nie zdał egzaminu. Posługiwano się więc gońcami na małych, jednokonnych sankach, którzy przewozili meldunki orientując się odgłosami strzałów, co niejednokrotnie zawodziło, a meldunki docierające z opóźnieniem były już nieaktualne. Zaopatrzenie było dostarczane z opóźnieniem i nieregularnie. W myśl umowy miała je zapewniać strona łotewska. Legioniści dostawali suszone ryby (aby nadawały się do jedzenia trzeba je było moczyć parę dni) i często zepsutą kiszoną kapustę, cukier i chleb też nie nadawały się do spożycia, bo niszczyły się podczas przewozu. Innym bolesnym problemem było zbytnie oddalenie czołówek sanitarnych od oddziałów walczących. Ranni bowiem musieli odbywać dwudniową podróż bez ciepłej strawy i zmiany opatrunków wśród wielkich mrozów, zdarzały też się przypadki, że ciężej ranni umierali w czasie transportu. Przerażające są statystyki ofiar mrozu - odmrożeniom uległo w sumie 853 ludzi, zmarło 59.Tak opisany jest pierwszy przemarsz pułku pod Dyneburg przez jezioro Dryświaty: "Batalion maszerował kolumną dwójkową. Na gładkiej , to seledynowej, to mieniącej się srebrem tafli lodu, huczącego gromko pod ciężarem batalionu, nie było wcale śniegu .Wstające na widnokręgu, ogromne i czerwone słońce roziskrzyło powierzchnię zamarłego jeziora milionami diamentów i rubinów; welony lekkich, prześwietlonych mgieł zasnuły zarysy dalekich brzegów. Lecz wkrótce, na środku jeziora kolumnę chwycił wiatr. Natychmiast połowa żołnierzy odmroziła twarze, uszy przyklejały się do okapów hełmów."

Od 3-go do 13 stycznia 1 PPLeg. prowadził ciężkie boje o Dyneburg i Wyszki. Komunikat prasowy Naczelnego Dowództwa tak obwieścił wygraną bitwę: "Bolszewicy postanowili bronić miasta za wszelką cenę i tylko bohaterskiej postawie wojsk naszych i łotewskich, stanowczości i zdolności dowództwa przypisać należy tak pomyślny wynik tej operacji.

Zwłaszcza podkreślić należy brawurę i bohaterstwo naszych pułków piechoty, które bez przerwy, napotykając rozpaczliwy opór przeciwnika, łamały go każdorazowo z bagnetem w ręku. Rozpaczliwe kontrataki bolszewickie, prowadzone przy pomocy świeżo przywiezionych wojsk na Wyszki i Dubno, rozbiły się o opór naszych wojsk".

Następnym etapem była 10 - dniowa bitwa pod Poliszczynem i Lanckoroną, w wyniku której rozbito 2 brygadę 11-ej Piotrogrodzkiej Dywizji Strzelców sowieckich. 8 lutego odbyto ostatnią walkę pod Zgniłymi Mostami i pułk przeszedł do odwodu grupy Polsko- Łotewskiej wycofując się do Dyneburga. 30 marca pułk odjechał do Baranowicz. Straty 1 Pułku Leg. to jeden oficer zabity (ppor. Roślakowski Stanisław) oraz 58 poległych szeregowych, rannych 6 oficerów i 226 szeregowych, zaginionych 24 legionistów, 5 oficerów z odmrożeniami i 758 szeregowych. To spowodowało, że pułk od tego czasu nie był już tak liczny jak na początku kampanii "Zima".


Przypisy

1.Opracowanie oparłem na materiałach z księgi Dzieje 1-go Pułku Piechoty Legionów pod redakcją majora Adama Borkiewicza, Wojskowe Biuro Historyczne, Warszawa 1929 roku

2.Pułkiem dowodził w dniu 1 stycznia mjr Władysław Dragat, oddział sztabowy liczył 4 oficerów i 87 szeregowych, pierwszym batalionem dowodził mjr Jan Kruszewski, a kompanią karabinów maszynowych ppor Emil Fieldorf , pułk liczył 45 oficerów i 2450 szeregowych. Ze znanych postaci wymienię jeszcze ppor. Władysława Orlik - Broniewskiego, który wsławił się w bitwie pod Poliszczewem.

3.W 1560 roku za Zygmunta Augusta rozpadło się państwo Kawalerów Mieczowych, a Inflanty i Księstwo Kurlandzkie utworzyły z Polską Unię Wileńską. Od tej pory ziemie te stały się teatrem walk z Moskwą, Szwecją i Danią. W 1621 odpadły od Polski tereny z Rygą zwane Inflantami Szwedzkimi .Przy Polsce pozostał Dyneburg i tzw. Inflanty Polskie (Inflantuziemie). Wraz z upadkiem Polski od 1772 roku kraj ten należał do Moskwy aż do powstania państwa łotewskiego w 1919 roku.

Na zdjęciach: Godło łotewskie na czapkach wojskowych, Oficerowie I batalionu w drodze do Zwiahla: 1. ś. p. ppor. Pełka; 2 ś. p. kpt. Jankowski; 3. ppor. Chmura; 4. kpt. Wenda; 5. ppor. Bielski; 6. ś. p. ppor. Wasiutyński; 7. por. Harasimowicz; 8. ppor. Kencbok; 9. ppor. Starak; 10. ppor Lepecki; 11. ppor. Jarosz; 12. ppor. Czarnecki; 13. ppor. Baliński., 1 Pułk Piechoty Legionowej w marszu na Łotwę, 1919 r. ("O niepodległość i granice 1914 - 1921", Editions Spotkania 1990 r.), 3 Mitawski Pułk Piechoty Łotewskiej wkracza do Dyneburga, zdobytego przez 1 PP Leg. Fot. ks. Tyczkowski, Wkroczenie do Dźwińska 5 Pułku Piechoty. Na koniu dowódca pułku mjr Dobrodziecki, defiladę przyjmuje E. Rydz - Śmigły, 22 lutego 1920 r. ("O niepodległość i granice 1914 - 1921", Editions Spotkania 1990 r.)

NCz 32 (571)