Ryszard Maciejkianiec

Naczelny ma głos

Społeczne integrowanie i
urzędnicze izolowanie

W obecnym numerze, zawdzięczając Bohdanowi Czarneckiemu, urodzonemu wilnianinowi mieszkającemu w Łodzi, a znanemu naszym Czytelnikom z szeregu publikacji oraz doktorantce Krystynie Barkowskiej z Łotwy po raz pierwszy magazyn "Czas" poświęcamy głównie historii i kulturze Łotwy, zachęcając tamtejszych Czytelników do przedstawiania na naszych łamach niezmiernie ciekawej i bogatej, a mniej nam znanej historii tamtego regionu.

Zresztą, nawiązując do dnia dzisiejszego, wyjątkowo udany udział polskiego zespołu z Dyneburga wraz z grupą tamtejszych społecznych działaczy w 3 Festynie Kultury Polskiej, w m. Wisaginasie, był też krokiem ku wzajemnemu bliższemu poznaniu się i współpracy. Cieszy, że te kontakty zostały zawiązane poprzez publikacje w "Naszym Czasie", którego wspólne wydawanie bez wątpienia sprzyja integracji środowisk polskich tego regionu. Zresztą nie tylko polskich.

Będąc przy temacie Festynu Kultury Polskiej warto odnotować, iż gorące osobiste zaangażowanie się i umiejętność tworzenia niezwykle miłej i życzliwej atmosfery towarzyszącej festynowi przez Krystynę Gotowską, prezes Wisagińskiego Oddziału Związku oraz wspierających ją koleżanek i kolegów, jest dobrym początkiem i niezbitym dowodem, że ta impreza wejdzie na stale do kalendarza kulturalnych wydarzeń Ziemi Smołweńskiej.
Ciesząc się z tych trzechletnich początków, przypominających wielowiekową obecność na Smołwach kultury polskiej oraz oddając cześć wielkiemu wysiłkowi inicjatorów i organizatorów, niezmiernie smuci fakt, iż tak zwane "polskie samorządy", kierowane przez awepelowców ani razu w ciągu trzech lat nie wsparły imprezę polskimi zespołami, mając ku temu wszelkie finansowe i organizacyjne możliwości. Dla porównania warto zaznaczyć, iż na udział w festynie znalazł czas mer miasta Litwin ...., a dzieci z odległej litewskiej szkoły w Świrkach uroczyście pozdrowiły zebranych po polsku, by następnie wzbogacić festyn piosenką i tańcem litewskim. Z tej również okazji miejscowy rosyjski chór "Sudaruszka" przygotował specjalny program, na który złożyły się nie tylko piosenki rosyjskie, ale i polskie.

Honor Ziemi Wileńskiej na festynie godnie ratowała i reprezentowała "Rudomianka", własnym wysiłkiem i sumptem udając się po raz trzeci w niebliską podróż.

Szacunek wobec organizatorów poprzez udział w festynie i przygotowanie specjalnych polskich programów dobitnie świadczy, iż tamtejsi Polacy, zyskali uznanie i mają pewną pozycję społeczną, zdobytą niełatwą prawie dziesięcioletnią pracą. W imieniu redakcji i Czytelników życzymy im kolejnych sukcesów.

Niedawno, publikując wyniki ubiegłorocznego spisu ludności odnotowaliśmy z uwagą, iż Litwa z 83% Litwinów jest dziś najbardziej jednonarodowościowa ze wszystkich bałtyckich republik, i że Polacy na Litwie stanowiąc 6,7 % całej ludności, są obecnie największą mniejszością narodową. Zastanawialiśmy się więc - co może z tego wyniknąć, tym bardziej, że przy takich proporcjach Polacy nie mogą stanowić żadnego zagrożenia dla kultury litewskiej, i czy czasem nie nastąpią jakiekolwiek pozytywne zmiany w traktowaniu Polaków.

Tym bardziej, że teraz już nie największa mniejszość rosyjska ma nadal kilka dzienników w centralnym programie telewizyjnym LRT, więcej informacji w radiu, i co szczególnie ważne, że przyjmowane ustawy są tłumaczone na język rosyjski. Inna rzecz, że chodzi tu możliwie nie tyle o mniejszość rosyjską, ile o zabiegi o dobre układy z Moskwą.

Natomiast odnośnie ludności polskiej jak na razie widocznie statystyka będzie sobie, a życie sobie. Tym bardziej, że na niedawnej konferencji prasowej wysokiej rangi urzędnik rządowy - kierownik wileńskiego powiatu Gedyminas Pavirţis jednoznacznie potwierdził, iż na zlecenie Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Litwinów z zagranicy lituanizacja podwileńskich terenów, gdzie w historycznie zwartych skupiskach mieszka ludność polska, nadal będzie kontynuowana. I nie ciekawi go żadna statystyka ani międzynarodowe normy prawa. Sprzyja zresztą temu i "nasza awepelowska" reprezentacja, która tak głęboko weszła w niekorzystne układy, że słowa sprzeciwu wybąkać nie może. Dla porównania w następnym numerze "NCz" zamieścimy wywiad z Tadeuszem Stommą, mieszkającym w Stanach Zjednoczonych potomkiem i Litwinów i Polaków, który zupełnie inaczej widzi potrzebę potraktowania tutejszych Polaków.

Niedawno dotarł do nas kolejny tom dorobku Józefa Mackiewicza, wydany pod tytułem "Okna zatkane szmatami". Czytając zawarte tam publikacje Czytelnik doszuka się bardzo wielu jednoznacznych analogii, w tym w traktowaniu Polaków na Litwie w okresie międzywojennym i dziś - w zupełnie innych warunkach XXI wieku.

Widząc i porównując to wszystko wygląda na to, że do naszych rządzących głów i okien nadal przenika zbyt mało światła.

NCz 32 (571)