Prof. Andrzej Targowski

OBSERWACJE Z USA
Czy kapitaliści zniszczą kapitalizm?

W ciągu ostatnich kilkuset lat kapitalizm był najbardziej sprawną formą ekonomicznego współzawodnictwa w świecie. Zwłaszcza wyszedł zwycięsko z kilkudziesięcioletniego współzawodnictwa z komunizmem. Błyszczał w czasie wojny i przetrwał wojnę ceł, nawet terroryzm nie mógł zadać mu śmiertelnego ciosu. Lecz ostatnie grabieże jakie mają miejsce w zarządach korporacji skłaniają do pytania zawartego w tytule.

Skandale, jakie mają miejsce w wielkich korporacjach, zachodzą w regularnych odstępach i ciągle mają ten sam charakter, tzn. szefowie firm nie liczą się z dynamiką rynku, tylko dla swoich korzyści okradają akcjonariuszy i doprowadzają firmy do bankructwa. Początek dał Enron, potem przyszedł skandal w Global Crossing, Adelphia, a teraz ma miejsce w WorldCom i Xerox. W zależności od firmy różne są odcienie skandali, choć wspólna jest myśl przestępcza; firmy kłamią o dynamice swego biznesu a cenę za to płacą inwestorzy i szeregowi pracownicy tych firm.

W przeszłości byliśmy świadkami machlojek wynikających ze sprzedawania wewnętrznych informacji, potem był skandal z rozkradaniem kapitału spółdzielczych banków Loan and Savings a teraz dochodzą skandale w wielkich firmach, będących ostoją kapitalizmu. Ten ostatni typ skandalu podważa zaufanie do informacji zawartych w raportach firm i odwraca inwestorów od lokowania funduszy w akcje przedsiębiorstw. Czyli podważa zasady funkcjonowania samego "silnika" kapitalizmu.

Dlaczego tak się dzieje? Kapitalizm sprawia, że firmy oferujące najlepsze wyroby czy usługi otrzymują najwyższy zysk. I zysk jest miarą sukcesu kapitalisty. Pozostawiony samemu sobie kapitalizm sprawia, że niektórzy szefowie firm oszukują inwestorów, którzy dostarczają kapitał. Choć niezupełnie, po wielkim kryzysie 1929 r. rząd amerykański utworzył Komisję ds. Obrotu Akcjami (SEC - Securities and Exchange Commission), która ma nadzorować prawa gospodarki rynkowej, ustalane przez Kongres. Firmy mogą robić jak chcą swój biznes tak długo jak długo przestrzegają prawa. Jednak zbyt częste pogwałcenie prawa rynkowej gry może zachwiać istnieniem samej gry. Między innymi zarządy dyrektorów i firmy audytorskie mają zapewnić niezależny osąd informacyjny o firmie dla potrzeb akcjonariuszy, pod okiem wspomnianej federalnej agencji. Tak myślano w latach 1930-tych, kiedy system wartości zarządców firm był stosunkowo dobry. Obecnie po latach 1997-2000, kiedy na rynku panoszyły się tzw. internetowe firmy dot.com, zbijające miliardy w mgnieniu oka - nie wystarczało być milionerem, trzeba było być miliarderem, nie mniejszym od samego Billa Gatesa. Jak wiadomo większość tych firm splajtowała, ale pogoń za łatwym zyskiem pozostała i opanowała jak choroba szefów wspomnianych firm i nie tylko tych firm.

Co w tej sytuacji robią drobni inwestorzy? Lokują fundusze w wekslach rządowych i pozbawiają firmy płynnego kapitału, tak niezbędnego dla ich funkcjonowania. Amerykański model samonapędzającego się biznesu zaczyna chwiać się w podstawach, a za nim modele gospodarek państw zapatrzonych na Amerykę. Jednakże amerykańska demokracja ma to do siebie, że w czas potrafi się naprawić. Kongres i Wall Street zapowiada zmiany w prawie, bowiem przetrwanie kapitalizmu jest najbardziej opłacalne dla samego kapitalizmu.

Natomiast sami inwestorzy wyjdą z tego kryzysu zapewne mądrzejsi, przypuszczalnie nie będą szukać zbyt łatwego zysku a zwrócą uwagę na podstawowe informacje (miejmy nadzieję, że wreszcie prawdziwe) charakteryzujące klasyczny a nie machlojkowy biznes.

NCz 31 (570)