Ryszard Maciejkianiec

Naczelny ma głos
Praca i odpowiedzialność

Obecny numer tygodnika zaczynamy niecodziennym reportażem Beaty Zaluzy z miejsca wykopalisk w gminie bujwidzkiej, gdzie jak się okazało najliczniej w rejonie wileńskim zachowały się miejsca pochówku ludzi, żyjących tutaj, widocznie najliczniej, w pierwszych wiekach naszej ery. Kiedy się patrzy na akuratnie ułożone kamienie, chroniące przez długie wieki przed zniszczeniem spalone prochy ówczesnych mieszkańców, wśród których można się doszukać elementów tamtej materialnej kultury, człowiek bezwiednie musi się zastanowić- co zostanie po nas?

Te pytanie jest szczególnie aktualne dziś, kiedy zaczynamy bardzo powoli wracać do normalności, kiedy każdy przy odrobinie obywatelskiej odwagi ma prawo być sobą, zostawiając tym samym po sobie niezakłamany autentyczny mini ślad w historii naszego społeczeństwa.

Tym śladem na pewno powinna być przede wszystkim nasza praca - umysłowa czy fizyczna, która, powtarzając za Janem Obstem, "jest najskuteczniejszym lekiem na wszystkie dolegliwości".

Inna rzecz, że znaczenie tego ważnego słowa jest w wielu wypadkach nadużywane, a zabiegany, zdezorientowany i nieprzygotowany politycznie obywatel często piękne pustosłowie przyjmuje za rzekomą odpowiedzialną pracę i niemal bohaterskie czyny dla naszego dobra.

Dziś część Związku, która działa "na politycznej platformie AWPL" ciągle podkreśla swoją rzekomą pracowitość zapominając, że próbuje wejść w posiadanie największego dorobku Związku - domów polskich, zbudowanych trudem właśnie tych, co rzekomo nic nie robili i nic nie robią. I społeczeństwo generalnie temu wierzy, bo nie ma czasu na zastanowienie się, na analizę, przyjmując reklamowe słowa i gesty za rzeczywistość.

Ostatnio w gazecie "Draugystë - Przyjaźń" kilka razy z rzędu ukazały się publikacje poświęcone złej organizacji, oszukiwaniu obywateli przy skupie mleka a to w Sużanach, a to w starostwie Grygajcie. Wniosek awepelowskiej redakcji oczywiście zawsze jest ten sam - winna jest temu bliżej nieokreślona władza na samej górze, politycy nie awepelowskiej opcji itp., chociaż obywatel powinien byłby wiedzieć, że skup mleka oraz organizacja wielu innych dziedzin naszego życia leży bezpośrednio w gestii władz samorządowych, które po wygraniu wyborów mają prawny i moralny obowiązek obrony wszystkich interesów ludności.

W tym samym piśmie czytamy, iż konsultacji w sprawie zwrotu ziemi mieszkańcom rejonu udziela samorządowy prawnik. Jeden na ponad 80 tys. ludności, w ciągu kilku godzin w tygodniu, do którego przy tym trzeba dotrzeć za kilkadziesiąt kilometrów, i tylko wobec zbliżających się wyborów!
A gdyby tak zespół prawników zechciał co i raz udać się kolejno do każdej z gmin i pomóc ludziom na miejscu, wychodząc z założenia, że urzędnik powinien w pewnym sensie służyć obywatelowi? I gdyby tak postępować stale i niezmiennie, a nie tylko wobec zbliżających się wyborów? Tym bardziej, że w odróżnieniu od naszych niegłośnych wieloletnich społecznych działań na tej niwie, ci ludzie otrzymują godziwe wynagrodzenie.

Niedawno w sprawie pracującej i niepracującej części Związku wypowiedział się w radiu poseł J. Mincewicz, oczywiście odnosząc siebie do tej pierwszej części, zapominając jednocześnie w jak tragicznym stanie zostawił po sobie w swoim czasie majątek i jedyną na owe czasy siedzibę Związku. Warto też byłoby czasem się zastanowić, czy oprócz kierowania zespołem posłowi nie trzeba by było spotykać się z wyborcami, zajmować się ich konkretnymi problemami, nie ograniczając się do wyjazdów do nie swego okręgu wyborczego w Starym Siole, aby pogładzić dzieciaki i głośno oświadczać, iż im tam się źle dzieje? Warto by też może było przygotować własny kilkupunktowy projekt Ustawy o mniejszościach narodowych, który należałoby poddać dyskusji społecznej, a nie tylko narzekać na złe projekty, przygotowane przez innych? Tym bardziej, że dziesięcioletni pobyt w Sejmie, dzięki naszemu wspólnemu poparciu, przy tym za bardzo solidne wynagrodzenie, bezpośrednio zobowiązuje do takich właśnie działań.

Takiej i podobnej "pracy" dla "dobra naszego społeczeństwa" i tych "pracowitych" jest zbyt dużo. Nie chcąc czy nie umiejąc wykazać się odpowiedzialną pracą, główny akcent kładą na słowa.

I tylko bliższa czy dalsza historia podda to wszystko bezwzględnej weryfikacji.

NCz 30 (569)