Mirosław Gajewski

Z dziejów Mickun i okolic

Nasza dzisiejsza wędrówka krajoznawcza poprowadzi w kierunku wschodnim od Wilna, starym Traktem Stefana Batorego, do miasteczka Mickuny. Osiedle jest położone na brzegach rzeki Wilenki, całkiem niedaleko Nowej Wilejki, która obecnie jest jedną z dzielnic stolicy. Teren mickuński jest w dużym stopniu zurbanizowany, przecina go trasa o znaczeniu republikańskim, łącząca Wilno i resztę Litwy z jednym z punktów celnych na granicy z Białorusią. Równolegle z trasą w kierunku wschodnim biegnie kolej żelazna, także podążająca do naszych wschodnich sąsiadów. W najbliższej okolicy jest kilka dużych wsi, a i reszta przestrzeni jest zajęta licznymi drobnymi zaściankami i pojedynczymi gospodarstwami.

Kilka słów o dniu dzisiejszym

Dzisiejsze Mickuny są stosunkowo dużym osiedlem, dla którego jest charakterystyczne raczej nowe budownictwo jednorodzinne. Większość teraźniejszych budowli powstała w czasach sowieckich, kiedy to w Mickunach działał dobrze prosperujący kołchoz (w dawnej terminologii sowieckiej to się nazywało "kołchoz-milioner"). Prócz licznych budowli prywatnych, w tamte czasy (wielu mickunian wspomina je z głęboką nostalgią) powstało dużo solidnych gmachów administracyjnych i gospodarczych. Wyasfaltowano praktycznie wszystkie wiejskie uliczki, co nawet dzisiaj na Wileńzczyźnie jest rzadkością. Centrum Mickun stanowi niezbyt duża dzielnica starych drewnianych domków, urząd pocztowy, kilka sklepów, trochę dalej mieści się niedawno wyremontowany murowany kościół parafialny i cały szereg budynków szkolnych. Mickuny - to ośrodek gminy o tej samej nazwie. Gmina mickuńska obecnie liczy około 5000 mieszkańców, z czego prawie 80 procent stanowi ludność narodowości polskiej. Największe osiedla gminne, to Mickuny (około 1500 mieszkańców), Gałgi (900), Skajstery (prawie 400), Osienniki i inne. Mieszkańcy Mickun i okolic od wieków trudnią się rolnictwem, a ponieważ gleby są tu ubogie i piaszczyste, więc na lepszy urodzaj nadziei raczej nie ma. Wskaźniki bezrobocia na terenie gminy są dość duże, dominują drobne gospodarstwa, niektórzy do pracy jeżdżą do Wilna, działa kilka drobnych prywatnych przedsiębiorstw zatrudniających od kilku do kilkudziesięciu pracowników. Kilka kilometrów od Mickun leży wieś Kiwiszki, obok której już od kilkudziesięciu lat działa lotnisko, przeznaczone dla amatorów sportów lotniczych i spadochroniarskich. W hangarach lotniska "stacjonują" także jeszcze nieliczne na Litwie nieduże samoloty prywatne. Niedaleko mickuńskiego kościoła jest miejscowe centrum oświaty czyli szkoła średnia. Mickuńska szkoła jest placówką trójjęzyczną, gdzie z ogólnej liczby uczących się (468 osób), uczniowie klas z polskim językiem wykładowym stanowią prawie 70 procent ogółu. Pion rosyjski z każdym rokiem maleje, jednak już od kilku dobrych lat zwiększa się liczba uczniów klas litewskich i to najczęściej kosztem miejscowych dzieci z rodzin polskich lub mieszanych, co jest tendencją niepokojącą. Jest to następstwem nieświadomości rodziców, którzy w taki sposób chcą dla swych dzieci zapewnić świetlaną przyszłość, a jednak zapominają, że nauka w obcym językowo środowisku dla małego dziecka często ma katastrofalne skutki. Abiturienci polskiego pionu mickuńskiej szkoły średniej już od wielu lat udowadniają, że i po ukończeniu polskiej szkoły można z powodzeniem dostać się na studia wyższe, a z czasem zrobić karierę zawodową.Wszystko zależy od człowieka, a nie od języka wykładowego w szkole. Warunki do nauki są dobre, szkoła mieści się w nowoczesnym budynku, zatrudniony jest stosunkowo młody i fachowo przygotowany kolektyw nauczycielski, zaś nad całością procesu wychowawczego pilnie czuwa dyrektor p. Bernard Awłosewicz. Tyle o dniu dzisiejszym Mickun.

Z historii Mickun

Zbierając materiały o dziejach Mickun, kolejny raz zetknąłem się z poważnym brakiem dokumentów źródłowych. Z lakonicznych i nielicznych wzmianek spróbuję chociaż częściowo odtworzyć historię tego osiedla. Pierwsza wzmianka o Mickunach pochodzi z dokumentu datowanego początkiem XVII wieku, chociaż można z pewnością twierdzić, że osiedle ma o wiele starszą metrykę. Przez Mickuny przebiega stary i niegdyś ważny strategicznie trakt łączący Litwę z ruskimi ziemiami. W tak dogodnym miejscu już od dawna musiała mieszkać ludność, tym bardziej, że obok jest tak ważny element ułatwiający życie jak rzeka. Badania archeologiczne wskazują, że we wczesnym średniowieczu na brzegach Wilenki wydobywano rudę błotną, z której następnie wytapiano niezbędne w gospodarstwie i wojskowości żelazo. Gdzieś obok musiały być także siedziby znawców rzemiosła kowalskiego, którzy prawdopodobnie na miejscu produkowali potrzebne przedmioty.

Do XVII wieku włącznie, Mickuny i najbliższa okolica należały do dóbr królewskich, możliwie że były częścią składową któregoś z położonych w sąsiedztwie starostw (ławaryskie, rokanciskie lub wierzbowskie). W 1611 roku niejaki Walery Szpyrka od króla Zygmunta III Wazy otrzymał przywilej na zbudowanie w Mickunach mostu (na Wilence) i pobieranie myta od przejeżdżających. Potomkowie Szpyrki korzystali z tego przywileju przez ponad sto lat, nawet jeszcze w I połowie XVIII wieku. Parę lat później, w 1613 roku w dokumencie historycznym już wymienia się właściciel Mickun, a był nim pisarz ziemski połocki Daniel Szczyt, który wkrótce swój majątek zastawił dla Jadwigi Świrskiej. Przez następnych sto lat źródła historyczne ani słowem nie wspominają o Mickunach, więc co się tu działo możemy tylko zgadywać. Osiedle, leżące obok tak dużego traktu, musiało być niejednokrotnie narażone na zniszczenie od ciągnących drogą nieprzyjacielskich wojsk, zwłaszcza w 1655 roku i na początku XVIII wieku. Jednak jest oczywiste, że przez ten czas Mickuny zmieniły właściciela. W XVIII wieku folwark Mickuny już należy do kapituły wileńskiej, której członek kanonik ks. Józef Puzyna w osiedlu w 1733 roku wybudował niedużą drewnianą kapliczkę, następnie należącą do parafii ławaryskiej. Folwark należał dożywotnio do kolejnych księży-kanoników (członków kapituły), zanim w 1791 roku ta placówka kościelna nie zrzekła się swej majętności na korzyść Ignacego Balińskiego. W 1799 roku Baliński Mickuny sprzedał dla Marianny Siemaszkówny, późniejszej żony Apolinarego Morawskiego. W 1798 roku o mickuńskiej kapliczce pisano: "Jest kaplica prywatna we wsi mickuńskiej, do której dziedzic Pan Baliński, cześnik inflancki, w każdy dzień święty sprowadza dla swojej wygody z Wilna od J. J. XX. Bernardynów zakonnika dla odprawiania mszy świętej".Owa kapliczka prawdopodobnie została zniszczona podczas kampanii napoleońskiej w 1812 roku.

Na początku XIX wieku majątek Mickuny należał do Augusta Becu (1771-1824), - profesora medycyny na Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim, drugiego męża Salomei Słowackiej, matki słynnego poety Juliusza Słowackiego. Będąc dzieckiem, przyszły poeta przyjeżdżał do Mickun na wakacje. Majątek ojczyma leżał w pięknym miejscu, toteż te nadrzeczne kwitnące łąki Julek zapamiętał na całe życie i często je później wspominał. W listach do matki, pisanych z dalekiej Szwajcarii w latach 1834-1835, Słowacki pamięcią sięga do dzieciństwa i do Mickun: "śliczne trawy - śliczne kwiaty - woń wiejska przypomina mi dziecinne czasy - myślę o Mickunach (...). Koszono siano w naszym ogrodzie (...) wystaw sobie, Mamo, jak to miło czuć woń przeszłości. Pamiętam, że raz w Mickunach stojąc na łące przy koszących ludziach wyjąłem jakiś srebrny pieniążek i dałem chłopowi, który wszystkich wyprzedził (...). Położyliśmy się na kopach rozrzuconych i tak leżeliśmy nie myśląc o niczym, odurzeni zapachem umarłej i zabitej trawy, odrzucając tę myśl, że człowiek przechodzi jak trawa i kwiat polny...".

Prawdopodobnie około 1815 roku Mickuny stały się własnością Aleksandra Pillara fon Pilchau (herbu Pelikan), ówczesnego sędziego granicznego powiatu wileńskiego. Ród Pillarów przybył na Litwę w XVII wieku podczas szwedzkich wojen. Protoplasta litewskich Pillarów, Mikołaj Pillar był pułkownikiem piechoty w królewskim szwedzkim wojsku, także jego synowie i wnukowie byli związani ze służbą wojskową, bowiem posiadali wysokie stopnie oficerskie w armii Rzeczypospolitej. W XIX wieku Pillarowie otrzymali tytuł baronów. Aleksander Pillar, chociaż sam był wyznania ewangelickiego, jednak własnym kosztem w Mickunach w 1826 roku wybudował nową murowaną kaplicę, która przetrwała burze dziejowe i służy dla mickunian w dobie obecnej jako parafialny kościół. W dokumencie z 1830 roku napisane: "Kaplica w Mickunach majątku dziedzicznym J. P. Sędziego Granicznego pow. wileńskiego Aleksandra Pillara, nowowymurowana kosztem dziedzica, poświęcona tylko roku 1826 miesiąca października 12 dnia przez śp. Antoniego Kulwiecia plebana ławaryskiego. Urządzona wewnątrz i zewnątrz jak najpiękniej". Trzeba dodać, że przy wyświęceniu mickuńskiego kościółka był obecny także Julek Słowacki ze swymi siostrami Aleksandrą i Hersylią Becu. Właśnie o tym w październiku 1826 roku pisze pani Salomea Słowacka-Becu w liście do Odyńca: "Dziś po obiedzie dzieci jadą do Mickun na poświęcenie kościółka, na którego założeniu przed rokiem byłyśmy wszystkie. Miałam ochotę i ja jechać, bośmy śpiewać miały mszę na chórze przy fortepianie".

W połowie XIX wieku Mickuny należały do Stanisława Pillara, syna Aleksandra. Majątek nie był zbyt duży, bo liczył tylko ponad 200 hektarów, jednak był umiejętnie prowadzony, toteż musiał przynosić niezłe dochody. Ponadto na terytorium majątkowym działało para karczem, młyn i tartak na Wilence, co także przynosiło jakiś określony dochód, który popełniał majątkowy budżet. Po stłumieniu powstania styczniowego na Litwie, mickuński kościółek został zamknięty i w 1871 roku zamieniony na prawosławną cerkiew. Są różne wersje przyczyny zamknięcia świątyni w Mickunach. Budynek kaplicy był własnością Pillarów, toteż ją zamknąć władze rosyjskie mogły tylko za zgodą gospodarza. Podobno Stanisław Pillar oddał kaplicę dla prawosławia za otrzymanie prawa otwarcia w Mickunach kiermaszu. Inna wersja mówi, że Rosjanie chcieli skonfiskować mickuńską majętność, wtedy Pillar chcąc załagodzić tę sprawę pozwolił byłą katolicką kaplicę zamienić na cerkiew, która działała aż do 1918 roku, chociaż w okolicy mieszkały tylko dwie prawosławne rodziny. W okresie międzywojennym była kaplica, należąca niegdyś do ławaryskiej parafii, która stała się kościołem samodzielnej parafii mickuńskiej. Parafia w Mickunach powstała 23 maja 1923 roku. Dla nowo założonej parafii ówczesny właściciel Mickun Aleksander Pillar ofiarował 3 dziesięciny ziemi i drewniany dom w miasteczku, gdzie następnie była plebania. Za koszta tegoż Pillara w latach 1926-1927 gruntownie wyremontowano kościół. W 1930 roku mickuńska parafia liczyła 1700 wiernych. Na terenie parafii ponadto żyło około 30 osób pochodzenia żydowskiego, którzy w Mickunach mieli swoją bożnicę.

Jak już pisałem wyżej, w okresie międzywojennym Mickuny należały do Aleksandra Pillara. Niezbyt chętnie uczestniczył w życiu społecznym, większość swego czasu poświęcał sprawom gospodarskim, toteż po sobie na kartach historii nie pozostawił jakiegoś znaczniejszego śladu. Natomiast jego brat, Roman Pillar (1895-1937) był osobą w swoim czasie dość znaną. Jeszcze przed I wojną światową Pillar rozpoczął studia prawnicze na uniwersytecie w Petersburgu, gdzie się wkrótce związał z miejscowymi bolszewikami, a zwłaszcza z przyszłym "ojcem" sowieckiej bezpieki (tzw.CzK) Feliksem Dzierżyńskim.W latach 1918-1919 aktywnie uczestniczył w działalności partii bolszewickiej na Litwie, po nieudanej próbie zagarnięcia władzy w Wilnie, osiadł w sowieckiej Rosji, gdzie przez całe swe niedługie życie pracował w organach bezpieczeństwa. Podobno dosłużył się do stopnia generała, a jednak stał się ofiarą idealizowanego ustroju komunistycznego.W połowie lat trzydziestych, w toku stalinowskich czystek został rozstrzelany. Ze względu na swe poglądy polityczne, miał napięte stosunki z mieszkającą w Mickunach rodziną - z matką i braćmi. W czasie swych nielicznych odwiedzin w Mickunach, podobno nawet dochodziło do ostrych konfliktów pomiędzy braćmi z użyciem broni palnej.W Mickunach Roman Pillar najczęściej zjawiał się u boku swego kamrata "Żelaznego Feliksa" (dla niewtajemniczonych - Feliksa Dzierżyńskiego), który w miasteczku miał ciotkę. Prawdopodobnie Dzierżyński ciotkę odwiedzał niejednokrotnie, gdyż miejscowa ludność dobrze go zdążyła poznać i najczęściej nazywała "czerwonym diabłem". Pillarowie mieszkali w niezbyt dużym murowanym pałacyku na skraju Mickun. Obok były różne budynki gospodarcze, wszystkie solidnie pobudowane, park. Całe terytorium przypałacowe było otoczone pięknymi stawami i kanałem zasilanym z lewego dopływu Wilenki o nazwie Skajsterka. Prawie wszystkie budowle pałacowe, chociaż w stanie częściowo zmienionym, przetrwały do dnia dzisiejszego. Po zakończeniu II wojny światowej Pillarowie nadal mieszkali w Mickunach. Jakimś sposobem udało im się uniknąć wywózki na Sybir, chociaż jako obszarnicy musieli na pewno "wpaść w oko" sowieckim władzom. Ludzie mówili, że to prawdopodobnie zasługi Romana Pillara i niegdyś znajomość z Dzierżyńskim pomogły rodzinie Pillarów uniknąć losu większości inteligencji i ziemian Wileńszczyzny. Stara Pillarowa umarła dopiero na początku lat pięćdziesiątych i została pochowana na mickuńskim cmentarzu obok innych członków rodziny. Do dnia dzisiejszego istnieje skromny kamienny pomnik i kilka bezimiennych żeliwnych krzyży, oznaczających miejsce pochówku przedstawicieli mickuńskich Pillarów.

Początki oświaty w Mickunach sięgają II połowy XIX wieku. Najpierw była to wiejska szkółka podstawowa z rosyjskim językiem wykładowym, natomiast w okresie międzywojennym w Mickunach działała początkowo cztero-, następnie sześciooddziałowa polska szkoła powszechna. Do około 1934 roku szkoła mieściła się w budynku byłej karczmy. W 1935 roku, w ramach projektu rządowego 100 Szkół Marszałka Piłsudskiego, w Mickunach otwarto nową, naonczas nowocześnie urządzoną szkołę. Obok szkoły z czasem zbudowano dom dla nauczycieli i inne budowle o charakterze pomocniczym. Te wszystkie budynki dla mickuńskiej dziatwy służą do dnia dzisiejszego. W połowie lat trzydziestych nauczyciele mickuńskiej szkoły powszechnej stworzyli ciekawy dokument pt. "Monografia rejonu szkolnego Mickuny", w którym podają wiele interesującej informacji o historii i etnografii, życiu społecznym i kulturalnym mieszkańców osiedla i okolic w okresie międzywojennym. Jedyny zachowany egzemplarz tej pracy w postaci maszynopisu przechowuje się w muzeum krajoznawczym przy obecnej szkole średniej w Mickunach. To cenne źródło wszelkiej informacji dotyczącej opisywanej tematyki, dzięki uprzejmości nauczyciela szkoły w Mickunach p. Zygfryda Wilkickiego, zostało udostępnione autorowi tego artykułu. Ciekawsze urywki tej pracy podaję do oceny Czytelnikom. Dotyczy to zwłaszcza Czytelników młodszego pokolenia, którzy z tego materiału dowiedzą się, jak i w jakich warunkach mieszkali ich dziadkowie i pradziadkowie.

Monografia rejonu szkolnego Mickuny

"Rejon szkolny leży na terenie gminy mickuńskiej, powiatu wileńsko-trockiego. Drogi i ścieżki, którymi dzieci chodzą do szkoły są dobre przez cały rok, za wyjątkiem drogi z Możejek do Mickun i z Wiktoryszek do Mickun, ponieważ te drogi przecinają wąskie ruczajki o niskim dorzeczu i na wiosnę są zalane wodą, ale to trwa krótko.(...) Co do przeszłości rejonu, to udało się zebrać następujące dane: wszystkie miejscowości, za wyjątkiem Mickun wsi, do roku 1863 stanowiły własność państwową. Mickuny należały do majątku Mickuny, stanowiącego własność Pillara. W Mickunach było 12 włók ziemi i 12 gospodarzy, którym nadzielono tę ziemię po upadku powstania styczniowego.(...) Kiedy wybuchło powstanie styczniowe, walk żadnych w Mickunach i okolicach nie było, ale przez Mickuny przechodzili powstańcy, a za dwie godziny za nimi jechali Moskale i spotkali Gulbickiego z Mickun w lesie mickuńskim i zapytali go czy nie widział powstańców, a gdy ten nie chciał powiedzieć prawdy, zbili go tak mocno, że za kilka dni umarł. Przez Mickuny przechodziły wojska Napoleona w 1812 roku i wstępowały do domów prosząc chleba. Żadnych walk w czasie wojny światowej i wojny polskiej w Mickunach nie było.

Ludność. Przyrost naturalny ludności wynosi 14%. Dane wziąłem za okres trzech lat 1929, 1930, 1931. Dane te może nie będą zupełnie ścisłe z tych względów, że prawie w każdej wsi jest cmentarz i ludzie grzebią umarłych bez księdza i wpisują do metryk dopiero w miarę potrzeby. Ogólna liczba mieszkańców wynosi 1478 osób, z czego mężczyzn-734, kobiet-744 osób.Według wyznawanej religii: katolików 1447, prawosławnych nie ma, żydów 31 osoba. Język polski w domu używa 391 osób, białoruski-1054, żydowski -31. Do narodowości polskiej przyznaje się 1308 osób, innej-424 osoby. Co do narodowości, to mylnie zapisano podczas spisu ludności w 1931 roku podając, że istnieje ludność białoruska. Prawie wszyscy mieszkańcy rejonu rozmawiają po białorusku, ale gdy się zapyta takiego, który niby zapisany jako Białorusin, jakiej jest narodowości, to odpowiada, że w domu rozmawiają po białorusku, ale są Polakami (...).

Rolnictwo. Liczba gospodarstw: małorolnych -254, pełnorolnych -65, folwark średni -1, folwark duży -1. Na terenie rejonu dotychczas wieś Dziedaniszki została nie rozkomasowana. W roku bieżącym zostanie rozkomasowana wieś Skajstery. Rozdrabnianie ziemi następuje przez dziedziczenie, a w rzadkich wypadkach przez sprzedaż. Prawie wszystka ziemia jest nadziałowa, więc chcąc ją sprzedać, trzeba zwoływać uchwałę gromadzką, która przyznaje tytuł własności, albo też oddaje w dzierżawę na 36 lat.(...) Gleba jest małourodzajna- piaszczysta. Łąk jest bardzo mało i te są nie dopatrzone i porastają dzikimi trawami. Uprawiają żyto, jęczmień, owies, kartofle, pszenicę, grykę, koniczynę. Wyniki zbiorów z 1 ha w kwintalach na średniej glebie: żyto-9, jęczmień-12, owies-13, gryka-4, pszenica-7, kartofle-100.

Hodowla zwierząt: konie, krowy, świnie, owce, drób: kury, gęsi, kaczki i rzadko indyki.

Warzywnictwo i sadownictwo: z warzyw uprawiają: cebulę, kapustę, marchew, buraki, brukiew, ogórki, rzodkiew, pietruszkę, pomidory i sałatę. Sadownictwo do roku 1932 było bardzo upośledzone. Dopiero zawdzięczając Komitetowi Opieki nad Wsią Wileńską p. Prystorowej zajęto się tą akcją, część drzew sprzedając po bardzo niskich cenach, a biednej ludności dając darmo. Obecnie rejon ma przeszło 1500 drzew owocowych.

Pszczelarstwo: w rejonie są 63 roje pszczół w ulach ramowych.

Rybołówstwo: przez rejon przepływa rzeka Wilejka i Skajsterka. W Wilejce są ryby: szczupaki, okonie, płotki, miętusy, lipienie, pstrągi, jazie, jelce, kiełby. W stawie: szczupaki, okonie, płotki. Ludność łowi te ryby wędkami, tryhubicami, więcierzami, czerpakami, brodniakami i niewodami. Hodowla ryb (karpi) jest jedynie w folwarku Borkach, ale jedynie dla swojego użytku.
Oświata i organizacje rolnicze: oświatą rolniczą ludność interesuje się bardzo, czego dowodem jest ciągłe domaganie się tematów rolniczych na świetlicach powszechnych. Od czasu do czasu przyjeżdża agronom rolny i udziela ludności wskazówek fachowych. W Mickunach i Skajsterach istnieją Kółka Rolnicze, które sprowadzają doborowe nasiona, rasowe zwierzęta i prowadzą poletka doświadczalne. W Mickunach jest punkt czyszczenia zboża.

Przemysł. Ludność w rejonie utrzymuje się wyłącznie z rolnictwa, a ponieważ większość gospodarstw jest małorolnych i z ziemi wyżyć nie może, więc dorabia ubocznie, prowadząc handel drzewem. Kupują drzewo w lasach państwowych, rąbią i układają w wiązki lub też nierąbane wywożą do Nowej Wilejki (7 km. od Mickun) lub do Wilna (17 km. od Mickun). Zarobki na drzewie są małe, bo człowiek z koniem za dwa dni może zarobić 3-4 złote, a czasem i mniej. Wywożą też na rynek miotły, zioła, kwiaty, mleko, śmietanę, masło, ser i jajka. Na miejscu chcąc coś kupić od gospodarza, to trzeba zapłacić dużo więcej niż w mieście, nie liczą swojej pracy, że trzeba iść czy też jechać do miasta i tam sprzedać taniej niż w domu. W rejonie jest młyn wodny, jeden walusz do bicia sukna, jedna czochralnia do czesania wełny. Rzemieślnicy na terenie rejonu: 8 szewców, 7 krawców, 4 stolarzy, 5 mularzy, 3 kowali, 1 malarz, 1 garbarz.

Emigracja. Rzadko kiedy wyjeżdżają i to dziewczęta na roboty polne do Łotwy. Wpływu na stan gospodarczy i kulturalny nie wywierają.

Handel. Na terenie rejonu są 4 sklepy spożywcze i jeden skład wódek. W sklepach spożywczych sprzedają artykuły spożywcze, materiały łokciowe, skórę i lekarstwa. Kupców objazdowych jest dwóch. Jarmarki na terenie rejonu nie odbywają się.(...)

Warunki mieszkaniowe i higieniczne. Wsie są budowane w miarę możności w pobliżu rzek. Domy budowane wzdłuż drogi po obu jej stronach. Domy są budowane w większości wypadków szczytami do drogi. Obok domu mieszkalnego jest chlew, mało gdzie osobno. Wszystkie budynki kryte słomą. Domy są budowane z okrąglaków lub lekko ociosanych. Mieszkania są przeważnie jednoizbowe, a tam gdzie jest mieszkanie dwuizbowe, to tylko przegrodzone deskami. Mieszkania nie bielone tak wewnątrz, jak i zewnątrz. Na środku mieszkania stoi piec, na którym w zimie i w lecie sypia większość rodziny. Po bokach stoją ławy, a po drugiej (przeciwnej) stronie drzwi wejściowych z lewej strony w rogu stoi stół. Przy drzwiach stoi łóżko, które służy za otomanę, ponieważ wszyscy na nim siadają. Na ścianach bardzo dużo świętych obrazów poubieranych kwiatami z papieru. Mieszkania są opalane przez palenie w piecach chlebowych, w których jednocześnie gotuje się strawę. Oświetlanie mieszkań za pomocą lamp najmniejszych rozmiarów, żeby zużywać mniej nafty. Często lampy są bez szkieł. W mieszkaniach jest bardzo brudno: brak podłogi, ziemia mokra i mało kiedy zamiatana izba. Pod piecami trzymają młode owce, świnie, kury i od tego jest niemożliwe powietrze, a do tego jeszcze dym z pieców i para. Mieszkań nigdy nie przewietrzają, bo w zimie ucieka ciepło, a w lecie wchodzą muchy. Ściany są zupełnie czarne. W zimie dzieci załatwiają potrzeby fizjologiczne w mieszkaniu. Mieszkańcy są bardzo brudni, ubrań wierzchnich nie piorą i nie czyszczą, bielizna brudna, bo nigdy nie wyprana mydłem. Jedynym środkiem do utrzymania czystości ciała jest łaźnia, ale jedna na całą wieś. Tam zbierają się najpierw mężczyźni i na wieszadłach zawieszają swoje ubrania, żeby para zabiła wszy i pchły znajdujące się w ubraniu, a do mycia ciała używają brzozowych mioteł z liśćmi.

Niemowlęta są porzucone na łaskę Boga. Matka jako tako opiekuje się dzieckiem przez pewien czas po przyjściu dziecka na świat, a później dziecko brudne, niedokarmione, a często bez opieki, bo matka zajęta pracą, a niemowlę zostawia pod opieką starszych dzieci. W zimie dzieci nie mają butów i w największe mrozy wychodzą boso i nieubrane na dwór, a rodzice nawet nie zwracają na to uwagi. Dzieci są zawszone i brudne, ale to rodziców nie przestrasza, a nawet jeżeli się im zwróci uwagę, to odpowiadają śmiechem.

Odzieżą mężczyzn w zimie jest kożuch i ubranie samodziałowe z płótna i sukna. Kobiety również noszą kożuchy i liche towary kupowane w sklepach. Bielizna lniana. Na nogi używają łapcie ze skóry lub buty.

Odżywianie. Głównymi pokarmami są: chleb, kartofle, buraczki, bliny, a na przednówku jest zacierka z żytniej mąki. Gotują nawet barszcz z pokrzyw.

Najwięcej ludzie zapadają na choroby żołądka, świerzb i anemię (ta ostatnia choroba zwłaszcza u dzieci). Do lekarzy udają się w wyjątkowych wypadkach, gdy chory dostaje zakażenia lub innej choroby nieuleczalnej. W innych wypadkach lekarzami są wszystkie kobiety we wsi. Jako pierwszy środek leczenia jest zamówienie choroby, a gdy to nie pomaga, to daje się choremu różne zioła i okłady. Stosuje się lekarstwa takie, jakie która kobieta doradzi.

Rodzina. Najczęściej spotyka się w rodzinie 6-8 osób. Są też rodziny, w których jest 12-13 osób. Dzieci w rodzinie bywa najczęściej czworo. Poza pracą kobiety się zbierają po kilka do jednego domu i tam przędą lub drą pióra. Mężczyźni przeważnie grają w karty a mało gdzie czytają gazety lub książki. Ludzie kładną się spać wcześnie i wstają o 3 lub 4 godzinie z rana. Stosunek rodziców do dzieci jest obojętny. Dzieci nie zaznają ciepła od rodziców i służą im jako pomoc w gospodarstwie i nie myślą o ich przyszłości. Jeżeli dziecko zachoruje, to trzeba zmuszać rodziców, żeby zawieźli dziecko do lekarza. Dzieci po dojściu do pełnoletności nie dbają o rodziców. Rodzice nie mają wstydu wobec swoich dzieci i używają najbrudniejszych wyrażeń, a gdy dziecko ich naśladuje, to też biorą to za żart. Rodzice nie zwracają uwagi na postępowanie dzieci, przyjmują kradzione rzeczy, a nawet namawiają do kradzieży. Nie troszczą się, gdzie dziecko przebywa poza domem i z kim. Jeżeli dziecko coś zawini w domu, to katują go do śmierci.

Kościół. W rejonie jest jeden kościół rzymsko-katolicki i świątynia żydowska, obie świątynie w Mickunach. Pobożność ludności jest mała, ale to uzależnione od księdza, jeżeli ksiądz potrafi zjednać parafian, to wtedy liczniej przychodzą do kościoła. W święta i uroczystości religijne ludność przychodzi do kościoła, ale z zamiarem, że po nabożeństwie trzeba się upić i robić awantury. Językiem używanym w kościele i w domu przy odprawianiu praktyk religijnych jest język polski. Moralność ludności pozostawia dużo do życzenia, tak w domu jak i w miejscach publicznych. Nie liczą się z otoczeniem i używają brutalnych wyrażeń, a nawet popełniają niemoralne czyny.

Stosunki polityczne. Stosunek do państwa jest dość przychylny za małymi wyjątkami, którzy wspominają Rosję i mówią, żę dawniej było lepiej. Podatki opłacają regularnie, ale że dużo ludności jest niezamożnej i ta zalega z podatkami jeszcze od 1927 roku. Najwięcej narzekają na podatki od ubezpieczeń budynków. Stosunek do władz administracyjnych jest nieprzychylny. Na widok urzędnika uciekają w obawie, że ten będzie rościł do nich jakieś pretensje. Do gminy przychodzą tylko w koniecznej potrzebie, a policji nienawidzą i mówią, że policja robi im za bądź co protokoły. Służba wojskowa wywiera ogromny wpływ, ponieważ ci, którzy wracają z wojska chętnie zapisują się do organizacji społecznych i są czynnymi członkami. Następnie nie chcą używać języka białoruskiego, opowiadają o tym, jak ludzie żyją w innych częściach Polski, śpiewają polskie piosenki, są uprzejmi, świecą przykładem pod względem zachowania się. Mieszkańcy rejonu do żadnych stronnictw politycznych nie należą poza B.B.W.R. i to wielu z nich należy jedynie dlatego, żeby uzyskać porady prawnicze i inne. Agitatorów z innych stronnictw przepędzają ze swego terenu i nawet nie przychodzą na przez nich zwoływane zebrania.

Organizacje społeczne. Na terenie rejonu istnieją następujące organizacje: 3 Koła Młodzieży Wiejskiej(należy 96 osób), 1 Związek Strzelecki(23 osoby), 2 Straże Ogniowe(47 osób), 1 Towarzystwo Domu Ludowego(27 osób), 2 Kółka Rolnicze(53 osoby),1 Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej(46 osób), 1 Koło B.B.W.R.(63 osoby). Te organizacje prowadzą przysposobienie rolnicze, pracę świetlicową, wychowanie fizyczne, urządzają przedstawienia i zabawy.

Kultura. Do tradycji można zaliczyć to, że po Bożym Narodzeniu chodzą Trzy Króle. Na Wielkanoc chodzą starsi pod oknami (nazywają się "łałowniki") i śpiewają "Wesoły nam dziś dzień nastał" i za to dostają jajka. Następnie chodzą i dzieci "żaczki" na pierwszy dzień Wielkanocy i odczytują po domach ewangelię.(...) Zwyczaje i obrzędy: gdy dziecko przychodzi na świat, każdy kto przyjdzie pierwszy raz do mieszkania, ale z mężczyzn, musi babce płacić. Jeżeli młody chce się żenić, szuka swata i z nim jedzie do młodej. Przy koniu muszą być dzwonki. Swat wiezie ze sobą wódkę i w mieszkaniu młodej wyjmuje chustkę z kieszeni i stawia na niej wódkę. Jeżeli młody podoba się panience, to jej rodzice dają zakąskę i wtedy zaczynają rozmawiać o posagu, a jeżeli rodzice młodej nie dali zakąski to znaczy, że młody się nie podoba. Po ślubie młoda ziemi w posagu nie dostaje, ale dostaje obraz, kufer, pościel, kurę, krowę, prosiaka, a jak odjeżdża do młodego, to jej goście kradną dla niej od ojca to, co się dostaje. Na weselu drużki zbierają dla młodej pieniądze od gości. Jak człowiek umrze, to przez całą noc siedzą przy umarłym ludzie i śpiewają nabożne pieśni.

Zabobony: na młode zwierzęta, które dopiero przyszły na świat, nie powinni patrzeć obcy ludzie, bo zwierzę zachoruje. W większe święta nie można czesać głowy i zamiatać mieszkania, bo kury będą grzebać grzędy. Na czwarty dzień Bożego Narodzenia, Wielkanocy i Zielonych Świątek nie można pracować, bo grad wybije zboże. Przy zamawianiu chorób i spalaniu róży trzeba zachować ciszę. Nie można patrzeć na latającego bociana pierwszy raz na wiosnę, bo kto zobaczy będzie tłukł naczynia. Jak dziecko przyjdzie na świat i ma niekształtną głowę, to trzeba rozbić dziecku jajko na głowie. Nie wolno gasić pożaru, który wybuchł od pioruna, bo nikt takiego pożaru nie ugasi.

Legend żadnych nie opowiadają. Pieśni śpiewają przeważnie polskie, a z białoruskich śpiewają: "Oj, pajdu ja łuhom", "Wedla reczeńki", "Kab ja toja znała", "Lawonicha", "Pażali żyta". Pieśni polskie są te, które dzieci śpiewają w szkole albo pieśni wojskowe".

Podmickuńskie Borki

Nieistniejący już folwark Borki koło Mickun (2 kilometry na południowy-zachód) jest powiązany z historią okresu międzywojennego, a dokładniej z postacią męża stanu międzywojennej Rzeczypospolitej, Aleksandrem Prystorem. Kilka słów o nim. Urodził się w Wilnie w 1874 roku. Po ukończeniu gimnazjum w Wilnie w 1894 roku, A. Prystor wstąpił na Wydział Fizyczno-matematyczny Moskiewskiego Uniwersytetu, gdzie w 1900 roku otrzymał dyplom ukończonych studiów. W następnym roku zapisał się na Wydział Medyczny Uniwersytetu w Dorpacie, jednak ze względu na trudną sytuację materialną zaliczył zaledwie 8 semestrów. Jeszcze w Moskwie Prystor zetknął się z ruchem socjalistycznym i zbliżył się do J. Piłsudskiego. W 1903 roku odbył służbę w wojsku rosyjskim, w 16 batalionie saperów stacjonującym w Wilnie i w 1904 roku otrzymał stopień chorążego (praporszczyka) rezerwy. Wkrótce Prystor opuścił Wilno i włączył się do działalności niepodległościowej PPS-u. W 1905 roku PPS powołał wydział spiskowo-bojowy i organizację spiskowo-bojową, na jego czele postawiono Aleksandra Prystora i Walerego Sławka. W 1906 roku Prystor ożenił się Janiną z Bakunów, w owe czasy także aktywną działaczką PPS. W 1908 roku A. Prystor organizował, a następnie wraz z żoną uczestniczył w słynnym napadzie na pocztowy pociąg pod Bezdanami. Tą akcją bezpośrednio dowodził J. Piłsudski. W1912 roku w Warszawie Prystora aresztowali agenci rosyjskiej ochranki. Oskarżony za działalność konspiracyjną, po niemal dwóch latach śledztwa w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej został skazany na pozbawienie praw obywatelskich, 7 lat katorgi i zesłanie w głąb Rosji. Wywieziony do więzienia w Orle, odbywał tam karę przez ponad 3 lata, wolność uzyskał w wyniku rewolucji lutowej w Rosji w 1917 roku. Wkrótce włączył się do działalności POW na terenie Imperium Rosyjskiego.Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, Prystor podjął się pracy w rządzie, był wiceministrem pracy i opieki społecznej. Jako ochotnik uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. W październiku tegoż roku Prystor otrzymał swoje najpoważniejsze w tym okresie zadanie: reprezentowanie Marszałka podczas tak zwanego "buntu Żeligowskiego". Prystor został więc adiutantem generalnym Żeligowskiego i- po zajęciu Wilna- szefem jego kancelarii cywilnej. Ta misja trwała kilkanaście miesięcy. Do Warszawy Prystor wrócił dopiero w lutym 1922 roku, po wyborach do Sejmu Wileńskiego, który opowiedział się za włączeniem Wileńszczyzny do Polski. Przez następnych kilka lat usunął się w "cień", zajmując nieistotne stanowiska w administracji kraju. Zajął się także gospodarstwem w 20-hektarowej posiadłości, którą otrzymał wraz z żoną w ramach osadnictwa wojskowego w Borkach koło Mickun na Wileńszczyźnie.

Prystorowie aktywnie uczestniczyli w życiu społecznym Wileńszczyzny. Założyli Towarzystwo Opieki nad Wsią Wileńską, którego celem była poprawa warunków życia podwileńskich wieśniaków. Dzięki wpływom Prystorów, Mickuny chyba jedne z pierwszych na Wileńszczyźnie otrzymały światło elektryczne. Chętnie pomagali dla uczniów mickuńskiej szkoły powszechnej, często przywożąc im ubrania i słodycze. W połowie lat trzydziestych do działalności politycznej włączyła się także Janina Prystorowa. Była radną gminy Mickuny oraz radną sejmiku wileńsko-trockiego. W 1935 roku została wybrana w 47 okręgu wyborczym (pow. wil.-troc. i święciański) do Sejmu RP. Swoje pobory przekazywała Towarzystwu Opieki nad Wsią Wileńską.

Lata 1927-1929 to okres, kiedy z najbliższych współpracowników Piłsudskiego formuje się grupa polityczna w obrębie obozu rządzącego (B.B.W.R.), określana umownie jako "grupa pułkowników". Prystor od początku wchodził w skład tego zespołu. W 1929 roku został ministrem pracy i opieki społecznej w rządzie K. Świtalskiego, zaś w grudniu 1930 roku zaczął urzędować w charakterze ministra przemysłu i handlu. W maju 1931 roku, po dymisji rządu W. Sławka, z decyzji Piłsudskiego nowy rząd powierzono formować Prystorowi, zaś on został premierem. Prystor był premierem przez blisko dwa lata, a więc dłużej niż którykolwiek z jego poprzedników. Prystor dla szerszej publiczności był symbolem stabilizacji, jaką system polityczny Polski uzyskał w latach trzydziestych. Tęgi, "przysadkowaty", z mieszczańską powierzchownością, o grubo ciosanej, prostej, otwartej twarzy, z opinią człowieka o czystych rękach, bez rysu doktrynerstwa, ani opinii gracza politycznego, cieszył się Prystor szacunkiem w elitach władzy i opinią solidnego "działacza państwowego". Jednak kariera Prystora zawaliła się z trzaskiem i bez żadnych zapowiedzi, gdy w maju 1933 roku, Piłsudski bez ogródek zażądał jego dymisji. Dzisiaj trudno sprecyzować motywy działania Piłsudskiego. Jedną z głównych przyczyn tego zajścia były nieporozumienia między małżonkami Marszałka i Prystora.

We wrześniu 1939 roku rodzina Prystorów przebywała na Wileńszczyźnie, w Borkach. Wkroczenie wojsk sowieckich skłoniło Prystora do wyjazdu na Litwę, gdzie starał się wspierać polskich uchodźców. Po zajęciu Litwy przez ZSRR, w czerwcu 1940 roku znalazł się w rękach NKWD. Wiedza o jego dalszych losach oparta jest na niepewnych, pośrednich relacjach. Według nich, liczący 66 lat Prystor został przewieziony z Kowna do Moskwy, skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na 10 lat więzienia. Zmarł w więzieniu jesienią 1941 roku. Natomiast Janinie Prystorowej udało się uniknąć aresztu, czas wojny przetrwała w Warszawie i zmarła dopiero w 1975 roku w stołecznym domu opieki Zakonu Sióstr Maryi.

Dzisiaj po Borkach nie zostało ani śladu. Z trudem odnaleźliśmy to miejsce, rośnie tu kilka starych krzewów bzu. Cały teren byłego folwarku Borki jest dziś zajęty przez kolektywne działki wilnian. Dawne Borki pozostały jedynie na przedwojennych mapach i w pamięci nielicznych mickunian, jak naprzykład p. Haliny Radkiewicz, która uprzejmie zgodziła się nas pilotować w naszych poszukiwaniach. Tylko płynąca obok Wilenka jest tak samo piękna jak dawniej.

Fot. Bronisława Kondratowicz

Na zdjęciach: Autor publikacji, Kościół w Mickunach, Herb Pillarów "Pelikan", Widok obecny byłego pałacu Pillarów w Mickunach, Groby rodzinne Pillarów na mickuńskim cmentarzu, Budynek starej mickuńskiej szkoły, Przedwojenna mapka okolic Mickun

NCz 28 (567)