Ryszard Maciejkianiec

Naczelny ma głos
Na zasadzie negatywnej wyłączności

Na str. 5 publikujemy wstępne wyniki ubiegłorocznego spisu ludności, które wykazują, iż jest nas w ogólnej masie ludności Litwy 6,7%, czyli o 0,3% mniej, niż według spisu ludności sprzed dwunastu laty z roku 1989. Z tej okazji warto zauważyć, iż podobne zmiany były odnotowywane i w czasie poprzednich spisów. W roku 1959 było nas 230,1 tys. ( 8,5% ludności Litwy), w roku 1970 - 240,2 tys. (7,7% ), w roku 1979 - 247 tys. ( 6,8% ), w roku 1989 - 258 tys. ( 7%) i w roku 2001 - 233,4 tys. ( 6,7%).

Inna rzecz, że mimo naszego ciągle zmniejszającego się procentowego udziału w składzie ludności Litwy, stale zwiększała się nasza liczebność. Teraz po raz pierwszy po wojnie jest nas odrobinę mniej nie tylko procentowo, ale i liczbowo. Jak widać procesy asymilacji i lituanizacji zrobiły pewny postęp. Inna rzecz, iż jeżeli sądzić po nakładach i wysiłkach - mogło być gorzej. Jak widać rodacy trzymają się swego, stając się obecnie największą mniejszością narodową na Litwie. Miejmy więc nadzieję, iż będziemy teraz szczególnie szanowani i hołubieni. Co prawda, jak widać z poniższego przykładu, jeszcze nie od razu i nie od jutra.

Wiele upłynęło czasu, wieleśmy napisali listów i petycji, kiedy to w styczniu 1997 roku, zgodnie ze stosowną rządową uchwałą, rozpoczęliśmy starania o przekazanie pomieszczenia, w którym pracujemy od roku 1989, na własność redakcji. Tym bardziej, że na prywatyzację pomieszczeń już wcześniej pozwolono wszystkim redakcjom na Litwie, jedynie wobec nas robiąc nieżyczliwy negatywny wyjątek.

Po ponad trzech latach nieskutecznej korespondencji z samorządem m. Wilna, administracją powiatu i rządem zwróciliśmy się do administracyjnego sądu, który po jeszcze prawie dwóch latach rozpraw przyznał nam całkowitą rację, zobowiązując władze miasta do dokonania czynności, których ze złej woli nie dokonały wcześniej.

Niestety, na nasz list z prośbą o realizację decyzji sądu, przed kilkoma dniami otrzymaliśmy odpowiedź, podpisaną przez zastępcę A. Zuokasa - A. Vakarinisa, iż zarząd miasta postanowienie sądu ignoruje i wykonywać nie zamierza.

I bądź tu Polaku na Litwie mądry, integruj się z całym społeczeństwem i buduj obywatelskie państwo prawa w sytuacji, gdy ciebie nadal traktują za zasadzie negatywnej wyłączności! I jak więc tu nie dostrzegać kontynuacji tej błędnej polityki, o której pisze Józef Mackiewicz w "Prawdzie w oczy nie kole" ( ostatni odcinek zamieszczamy w "Czasie"), a która po kolejnych ponad sześćdziesięciu latach już w XXI wieku, w przeddzień przystąpienia Litwy do struktur euroatlantyckich, w wielu wypadkach pozostaje nadal bez zmian!

" W Sowietach można by żyć, tylko tam życia nie ma. A w Litwie życie jest, tylko żyć nie można..." stwierdził dorożkarz wileński w lutym 1940 roku. Ciekawie, co by on powiedział dziś, będąc w naszej sytuacji?

W każdym bądź razie, zgodnie z obywatelskim obowiązkiem, wykorzystaliśmy wszystkie prawne możliwości na Litwie i mamy dziś moralne prawo apelować do opinii międzynarodowej.

Inna rzecz, że tak postępując wobec polskiego pisma, dziś rządzący miastem wespół z konserwatystami i awepelowcami litewscy liberałowie (?!), mają nie tylko całkowite poparcie, a wręcz inspirację ze strony członków zarządu Filipowicza i Suchwieja, którzy tam rzekomo reprezentują "polski interes".

I w tym właśnie tkwi cały szkopuł. Bo w normalnym odpowiedzialnym polskim czy polonijnym mniejszościowym społeczeństwie ponad podziałami są tradycyjnie oświata, kultura, polska prasa i godne reprezentowania środowiska poza granicami kraju zamieszkania. W takich też środowiskach nie do przyjęcia jest pisanie skarg i donosów do władz, inicjowanie sądów, zamiast dyskusji i rozmów.

Szukając przez wiele lat w Polsce i na świecie wsparcia dla szkół, dla zespołów, dla różnych inicjatyw środowiskowych, prosząc o miejsca na studia dla naszej młodzieży itp., robiliśmy to z myślą o przyszłości następnych pokoleń, nie pytając nigdy o poglądy czy zapatrywania potrzebujących naszego poparcia.

I dlatego dziś ze szczególnym smutkiem dostrzegamy te zmiany, kiedy to w polskim społeczeństwie zaczynają górować ludzie działający akurat na odwrót, bez zasad, bez przyszłościowej wizji polskiego społeczeństwa na Litwie, na czyjeś wskazanie, dbający wyłącznie o własny i wąski grupowy partyjny interes, którzy też jeżdżą po świecie i Polsce, kierują grupy i delegacje jedynie z zamiarem uszczuplania naszego wspólnego stanu posiadania i siania nieżyczliwych informacji, szkodząc tym samym wszystkim.

Dziś już do tego nie są nawet potrzebni działacze "Wilniji" i im podobni - Tomaszewski ze swoim otoczeniem świetnie z tym sobie radzi.

NCz 27 (566)