z redakcyjnej poczty...

Szanowni Państwo,

Jestem żoną obywatela Estonii, który po ślubie ze mną od 14,5 lat mieszka w Polsce.

Jestem rodowitą Wielkopolanką, a więc osobą odporną na wszelkie fobie narodowościowe i polityczne. Dlatego też zdecydowałam się na ten list.

Szanuję rodzinne korzenie mojego męża i dlatego robię wszystko, aby te dwa narody - polski i estoński, które nigdy ze sobą nie walczyły, ale gdy spojrzeć spokojnie na ich historię, mają ze sobą wiele wspólnego, znały się w chwili obecnej i rozumiały.

Mój mąż tylko dlatego mógł się dobrze zaasymilować w Polsce, że kultura Poznania i Tallinna jest bardzo podobna. Liczy się uczciwość w pracy i w życiu.

Jednak uważam, że środowisko polskie w Estonii (liczniejsze niż estońskie w Polsce - chociaż tego ostatniego stwierdzenia do końca nie jestem pewna, albowiem jeszcze u nas w kraju, moim zdaniem nie wszyscy dorośli do tego, by ujawniać swoje prawdziwe korzenie) powinno bardziej intensywnie zajmować się swoimi prawami i w Estonii, i w Polsce.

Wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy ważne są dwie sprawy:

1) Umowa polsko - estońska o wzajemnych zobowiązaniach w sprawie ubezpieczeń społecznych (zaliczanie ekwiwalentnych okresów zatrudnienia w krajach pobytu stałego - mój mąż po 43 latach pracy łącznie w Estonii i w Polsce, na dzień dzisiejszy nie ma prawa do emerytury ani tam, ani tu);

2) Sprawa komunikacji między obydwoma krajami:

- kilka lat temu były bezpośrednie połączenia samolotowe, kolejowe i autobusowe miedzy Tallinnem i Warszawą.

- obecnie przez Poznań przebiegają linie autobusowe na linii Estonia - Niemcy, które podobno nie mają prawa zatrzymywać się na terenie Polski.

Ta ostatnia sprawa okazała się dla mnie szczególnie ważna w ostatnich miesiącach, albowiem ogranicza w sposób istotny przyjazdy krewnych mojego męża, obywateli Estonii, do nas w odwiedziny. Mogą oni bowiem dojechać, oczywiście drożej, do Berlina, i tam musimy ich odbierać.

Jestem od ponad 30 lat nauczycielem akademickim i wiem, że taka sytuacja jest szczególnie trudna dla uczniów i studentów, albowiem zgodnie z moim charakterem, czuję się zobowiązana do zapewnienia ich bezpieczeństwa w podróży.

Uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby te dwie sytuacje między naszymi krajami i młodzieżą wyrównać.

Mam nadzieję, że Państwa gazeta weźmie pod uwagę moje obserwacje o nieprawidłowościach w tym zakresie.

Z poważaniem
Lubomira Broniarz-Press
Profesor Politechniki
Poznańskiej

Nasz Czas 26 (565)